Do tej pory sceptycznie podchodziłam do gotowych glinek i maseczek, ponieważ często trafiałam na takie, które miały słabe składy. Uważałam, że zdecydowanie skuteczniejszym i jakże ciekawszym rozwiązaniem jest samodzielne przygotowywanie ,,mikstur" mając przygotowaną uprzednio sproszkowaną bazę, dlatego też w takiej formie zamawiałam białą i zieloną glinkę, algi oraz peeling kokosowy i za każdym razem byłam niesamowicie zadowolona z efektów.
Jednocześnie jakiś czas temu skończyły mi się zapasy i tym razem postanowiłam wypróbować Mud mask purifying&mattifying, czyli błotną maskę oczyszczająco-matującą marki Sephora. W jej składzie znajdziemy m.in. białą glinkę, cynk i miedź. Na pierwszy rzut oka powinien być to doskonały kosmetyk dla cer mieszanych i tłustych.
Maskę można nałożyć na całą twarz, po czym pozostawić ją na ok. 10 minut i zmyć letnią wodą, wykonując przy tym delikatny masaż. Można ją również aplikować punktowo na niedoskonałości. Warto pamiętać, że producent zaleca stosować ten kosmetyk nie częściej niż 2 razy w tygodniu, ponieważ istnieje ryzyko przesuszenia.
Tuż po nałożeniu czuć delikatne pieczenie, które bardzo szybko mija. Dzięki temu, że maska zawiera drobinki peelingujące, podczas wykonywania masażu następuje złuszczenie naskórka, a zatem już po upływie zaledwie 10 minut możemy cieszyć się gładką cerą o ujednoliconym kolorycie. Ponadto skóra jest oczyszczona i idealnie matowa przez kilka godzin - to taki swoisty pochłaniacz sebum do ostatniej kropli:). Od razu zauważymy również, że maska doskonale radzi sobie z problemem rozszerzonych porów, ponieważ maksymalnie je zwęża, tym samym może to być świetny zabieg przed jakimś większym wyjściem. Podsumowując, takiego oczyszczenia, zmatowienia i wygładzenia oczekiwałam, więc siłą rzeczy musiałam Wam o tym napisać i zachęcić do przetestowania. :)
Oczywiście nadal optuję za sproszkowanymi maskami, natomiast do Mud mask purifying&mattifying chętnie będę powracać, dlatego, że lubię stosować ją punktowo i wówczas wszelkie wypryski, które czasami lubią się pojawić, w bardzo szybkim czasie zostają wygojone.
Cena nie należy do najniższych (60 ml - 55zł), dlatego warto najpierw przetestować próbki dostępne w saszetkach.
Pozdrawiam gorąco i przy okazji serdecznie dziękuję za tak entuzjastyczne przyjęcie nowej serii wpisów o perfumach:). Jesteście niesamowite! :)
Jeszcze jej nie próbowałam. :-) Ja fanka glinek.....jak to się stało???
OdpowiedzUsuńNo właśnie też się zastanawiam jak to możliwe?:)
UsuńZgadzam się z każdym Twoim słowem :) U mnie to pieczenie nie należało do delikatnych, jednak wiedziałam czego się spodziewać po masce błotnej. Uwielbiam ją, daje niesamowite efekty :)
OdpowiedzUsuńZ tego co zauważyłam, większość recenzji jest pozytywnych, więc nie ma innego wytłumaczenia jak to, że maska działa:).
UsuńU mnie efekty widać gołym okiem tuż po zmyciu. Jest rewelacyjna:)
Miałam próbki białej GG która u mnie się nie sprawdziła dlatego planuję kupić tą maskę ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam, że jest to lepszy zamiennik, więc skoro GG się nie sprawdziła, to Mud Mask musi zadziałać:).
UsuńPozdrawiam Justynka:)
Już kiedyś o niej czytałam. Ponoć właśnie super radzi sobie z porami, które są moją zmorą. Ah jak ona mi się marzy. Jak będę w Polsce to koniecznie muszą o niej pamiętać. Może akurat będzie moim wybawieniem :)
OdpowiedzUsuńMadziu, w takim razie jest to idealna maska dla Ciebie + podkład Givenchy Teint Couture;).
UsuńA stosujesz zieloną glinkę? Ona też zwęża pory.
O tak i podkład! Dobrze, że przypomniałaś :) Właśnie glinek nigdy nie miałam. Myślisz, że powinnam spróbować?
UsuńNo pewnie. :) Zielona glinka robi dużo dobrego dla skóry (leczy niedoskonałości, ujednolica koloryt, zwęża pory, działa przeciwzmarszczkowo), więc warto:) Ja zamawiałam do tej pory sproszkowane glinki marki Biocosmetics (o ile dobrze pamiętam około 12 zł za opakowanie, które starczy na kilka użyć).
UsuńW takim razie spróbuję i dam znać czy się udało :) Dziękuję Kochana. Uwielbiam do Ciebie wchodzić, bo nie ma nudy, lania wody i zawsze dowiem się czegoś ciekawego. Oby więcej takich blogów :)
UsuńDzięki wielkie za tak miłe słowa:). Mogę to samo powiedzieć o Twoim blogu:). U Ciebie szczerość, konkrety i ciekawe kosmetyki:).
UsuńDroga, ale ma bardzo fajne składniki:)
OdpowiedzUsuńNa mojej cerze cynk i miedź zawsze czyniły cuda. Miałam kiedyś krem z A-Dermy z tymi składnikami.
UsuńWarto poczekać na promocję i kupić ją w atrakcyjniejszej cenie.
Zainteresowalas mnie tym kosmetykiem, przy najblizszej okazji wezme probke :)
OdpowiedzUsuńCieszę się:).
UsuńPozdrawiam:).
Miałam chęć na tę maskę, ale nigdzie na blogach nie znalazłam informacji, ze ma drobinki. W takim razie dobrze, ze jej nie kupiłam, gdyż ja moge używać tylko peelingów enzymatycznych :) Maski u mnie bardzo dobrze sie sprawdzają rosyjskie. Natomiast teraz jestem na etapie szukania dobrego serum bo nawilżające z dermedic lepsze jest na cieplejszy okres niż na teraz :)
OdpowiedzUsuńTo nie są typowe drobinki, ale nie wiedziałam jak je inaczej nazwać:). Jedna z dziewczyn określiła je mianem farfocli:). Także żaden z nich zdzierak:).
UsuńAha. No fafrocle to bardziej takie kluski , wiec jeśli rzeczywiście nie jest zdzierakiem, to muszę ja koniecznie wypróbować tak jak to wcześniej miałam w planach :)
UsuńMary, nie musisz przecież wykonywać nią masażu/peelingu mechanicznego, wystarczy, że nałożysz maskę na twarz i pozwolisz jej zrobić swoje :) Bez tego również działa cuda :)
UsuńJa też czasami pomijam ten masaż i efekt jest rewelacyjny.
UsuńMaska jest na mojej liście! :)
OdpowiedzUsuńSuper! Będę zatem wypatrywała Twojej recenzji:).
UsuńUwielbiam maski o takiej konsystencji :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńSuper :) nie ma to jak oczyszczanie twarzy:)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńO, bardzo mnie ta maseczka intersuje, bo tyle dobrych opini o niej krazy! Na pewno kupie jak bede w Pl na swieta :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będziesz z niej zadowolona. Masz cerę mieszaną?
UsuńNie, mam normalna, ale chyba jak kazdy mam sporo zaskornikow na nosie i takie maski bardzo fajnie mi pomagaja w oczysczeniu ich :)
UsuńW takim razie będziesz zachwycona :).
UsuńWiedziałam, że spodoba Ci się maseczka. Ja też bardzo ją lubię i cały czas się zastanawiam, czy sephorowa maseczka czy jednak glam glow - one takie podobne..
OdpowiedzUsuńNo właśnie kiedyś dostałam od Ciebie próbkę:) i zapomniałam o tej masce:).
UsuńDopiero pod koniec października mnie olśniło i wrzuciłam ją do koszyka:).
Kiedyś miałam próbkę tej maseczki i była niezła, ale wyrokować mogłabym dopiero po więcej niż jednym zastosowaniu.
OdpowiedzUsuńRacja, trudno po pierwszym użyciu powiedzieć coś więcej niż to, że zwęża pory i świetnie pochłania sebum.
UsuńSproszkowane maseczki nie dla mnie. Za dużo zabawy, a ja za leniwa i za mało czasu, szczególnie ostatnio ;) Takie wynalazki za to już bardzo lubię! Oczyszczenie, zmatowienie i wygładzenie, to zdecydowanie efekty jakich można oczekiwać od dobrej maski. Na pewno bym się z nią polubiła! Niech no tylko zużyję maseczkowe zapasy! :)
OdpowiedzUsuńNo ja na jakiś czas odpuściłam sproszkowane glinki, bo dopadł mnie leń:), ale już niedługo zamówię dość konkretną paczkę i nie będę miała wyjścia:).
UsuńMartuś, będziesz z niej na 100% zadowolona:).
Mnie leń dopadł ponad 30 lat temu, jak się urodziłam ;) Idea sproszkowanych masek bardzo mi się podoba.. ale samej nigdy nie chce mi sie w te mieszanki bawić :)
UsuńDobre:). Ja jednak lubię co nieco ukręcić:).
UsuńWydawać, by się mogło, że to kosmetyk idealny dla mojej mieszanj/tłustej skóry. Z doświadczenia mojego wynika, że drogeryjne maski są jednak za słabe w działaniu dla mojej problematycznej skóry. Nie mniej jednak, spróbowałabym, aby wyrobić sobie o niej zdanie. P.S. Jesteś jedyną blogerką z adresem bloga kończącym się na .pl, która nie gwiazdorzy i również odwiedza mniej znane blogi, np. takie jak mój :)) Buziak za to Kochana! (mam nadzieję, że "gwiazdy" trafią na ten komentarz)
OdpowiedzUsuńKochana nie widzę powodu, by gwiazdorzyć. Uwielbiam blogi z pasją. Czytam je, bo upatruję w tym przyjemność:). Twój blog jest niesamowity! :)
UsuńDziękuję! Jest to dla mnie niesamowity komplement, radość na duszy, że choć jedno mi w życiu się udaje :))! Twój blog to dla mnie inspiracja.
OdpowiedzUsuńUdaje Ci się pewnie o wiele więcej niż myślisz. :)
UsuńNawet nie wiesz ile dla mnie znaczy Twój komplement. Dziękuję serdecznie:).
Wygląda świetnie, chętnie bym takiej gotowej maski spróbowała :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńDołączam się do Twojego zdania, jest to jedna z lepszych, gotowych maseczek oczyszczających. Efekt zauważalny natychmiast, faktycznie bardzo dobrze by się sprawdziła przed większym wyjściem, bo po zmyciu cera jest delikatna, zmatowiona i wygładzona. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWitaj Sylwia:)
UsuńCieszę się, że u Ciebie również świetnie się sprawdziła. Efekty są widoczne gołym okiem, więc nie mam innego wyjścia jak zachwalać:).
Pozdrawiam:)
Myślę, że powinnaś zajrzeć na mojego bloga:)
OdpowiedzUsuńAle mi zrobiłaś niespodziankę:). Dziękuję Martuś:).
UsuńPozdrawiam gorąco:).
Dostałam kiedyś w prezencie Glam Glow nie mając jeszcze wtedy pojęcia, co to tak naprawdę jest i ile kosztuje. Pomyślałam sobie, o taka tam maseczka. Zużyłam zgodnie z przeznaczeniem, a efekty były po prostu przyzwoite, bez żadnych szaleństw. Wydaje mi się, że za cenę 200zł powinnam mieć już ten "efekt wow". Po Twoim opisie, ta maska z Sephory wydaje się być jej tańszą i tak samo dobrą alternatywą. Chętnie ją kiedyś wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńSylwia, ja nie mam kompletnie odniesienia do Glam Glow, ale wiele osób uważa, że maska z Sephory jest lepsza, więc myślę, że warto ją przetestować. W każdym bądź razie na mojej mieszanej cerze sprawdza się bardzo dobrze:).
UsuńBardzo polubilam tą maskę, a kupiłam tak w sumie bez przekonania na zasadzie, że tyle osób chwali to spróbuję. A to niestety nie gwarantowało sukcesu bo nieraz to co się sprawdza u innych nie sprawdza się u mnie! Ale tym razem się potwierdziło i z maski jestem bardzo zadowolona:) Swego czasu to nawet jej nadużywałam, ale się opanowałam;) Zastanawiam się czy by mnie nie podrażniała gdybym nałożyła punktowo na całą noc.
OdpowiedzUsuńCześć Ewelina,
Usuńja nawet kiedyś u Ciebie napisałam, że przesadziłam z częstotliwością i mnie przesuszyła. Teraz używam jej głównie punktowo.
Myślę, że nie warto ryzykować nakładając ją punktowo na całą noc. Najwyżej przedłuż czas trzymania jej na twarzy o kolejne 10 minut.
Ta maska to ostatnio hit blogo- i vlogosfery, muszę koniecznie ją sobie sprawić :)
OdpowiedzUsuńJak coś działa, to nie ma innej opcji - musi być hitem:)
UsuńKupiłam, mam!!! Mam nadzieję, że u mnie też się sprawdzi :)
UsuńSuper! :) Na pewno się sprawdzi:).
UsuńOpinii o tej maseczce jest dużo i to pozytywnych. Twoja też mnie zachęca, więc coś w niej musi być:) Ok, no wpisuję jako tę do wypróbowania, choć rzadko używam glinek, teraz mam Korresa:)
OdpowiedzUsuńA zabawa w mieszanie alg i innych proszków.... nie dla mnie, ja kocham to co gotowe i jeszcze najlepiej na tacy podane;) jedyne co bym mogła sama zrobić to perfumy ( pamiętam Twój wpis, że to fajna sprawa:))
Aniu, coś w niej jest - zdecydowanie:). A ja lubię sobie czasem coś ukręcić:).
UsuńOj tak, przy robieniu perfum miałam niezłą frajdę. Do tego jeszcze fajne było to, że z każdym dniem czułam, że zapach się zmienia.
chętnie bym ją przetestowała, choć cena nie zachęca.
OdpowiedzUsuńWarto czekać na promocję.
Usuńa dostałam ostatnio jakieś smsy -20%, ale muszę zużyć to co mam:)
UsuńUwielbiam błotne maski, im bardziej naturalne tym lepiej
OdpowiedzUsuńJa mam na nią chęć od momentu gdy przeczytałam kilka pozytywnych recenzji, a osoby chwaliły, że tak świetnie radzi sobie z problemem rozszerzonych porów i maksymalnie je zwęża. A to mój odwieczny problem. :D Lubuję się w błotnych maseczkach więc może poproszę mikołaja. :)
OdpowiedzUsuńW takim razie będziesz z niej zadowolona, bo ona rzeczywiście świetnie sobie radzi z tym problemem:).
UsuńLubię kosmetyki o konsystencji i wyglądzie błotka :D
OdpowiedzUsuńJa też:).
UsuńGłośno się o niej ostatnio zrobiło :) Ja się zastanawiam, bo droga się wydaje. Może jak sephora da jakieś promocje :) Czasami te swoje rzeczy sprzedają na prawdę po taniości :)
OdpowiedzUsuńDlatego właśnie warto poczekać na promocję, bo 55 zł to rzeczywiście dużo.
UsuńJakiś czas temu dostałam jej próbkę, właśnie tę w saszetce i dla mnie "meh" :(. Wracam do sypkich glinek!
OdpowiedzUsuńJa będę używać tak na zmianę, raz maska z Sephory, innym razem sypkie glinki:).
Usuńczytałam o tej masce mnóstwo pozytywnych opinii, muszę w końcu ją kupić, póki co mam swoją wymarzoną GlamGlow :)
OdpowiedzUsuńJa nie miałam okazji testować GG.
UsuńWłaśnie kończę swoje zapasy glinek w proszku i już od długiego czasu myślę o czymś gotowym, w tubce, słoiczku. Może to byłaby jakaś opcja? ;)
OdpowiedzUsuńPolecam:). Jeśli szukasz czegoś, co dokładnie oczyszcza, to ta maska będzie idealna:).
Usuń