Nie umiem zachować umiaru w kwestii perfum oraz błyszczyków, ale tym stwierdzeniem pewnie nie zaskoczyłam nikogo, kto zagląda na mojego bloga choćby od kilku tygodni:). Mam wrażenie, że nawet ich pokaźna ilość w ogóle by mnie nie przytłoczyła, także tym większa radość im bardziej rozrasta się mój zbiór:).
Na ogół jest tak, że zaczynam poznawać daną firmę od produktów do ust i tak samo było w przypadku Smashboxa: na początku był lakier do ust w kolorze Pout, o którym pisałam w styczniu --->Be Legendary Long Wear Lip Lacquer, teraz przyszła kolej na błyszczyk w odcieniu Coraline.
Na ogół jest tak, że zaczynam poznawać daną firmę od produktów do ust i tak samo było w przypadku Smashboxa: na początku był lakier do ust w kolorze Pout, o którym pisałam w styczniu --->Be Legendary Long Wear Lip Lacquer, teraz przyszła kolej na błyszczyk w odcieniu Coraline.
Według producenta błyszczyk zapewnia nierealnie lekkie odczucie i szkliste wykończenie w żywym, wibrującym odcieniu - obietnica jak zwykle brzmi bardzo zachęcająco:).
Coraline to kolor stonowanej brzoskwini, który bardzo naturalnie prezentuje się na ustach, dlatego będzie dobrym wyborem na co dzień. Jego wykończenie jest tzw. lustrzanym blaskiem z prawdziwego zdarzenia, a takie również idealnie trafia w moje preferencje. Ten odcień nie zawiera drobinek, więc przeciwniczki iskrzących dodatków mogą odetchnąć z ulgą;).
Jeśli chodzi o formułę, jest ona bardzo przyjemna ze względu na właściwości nawilżające i odżywcze. Do trwałości również nie można mieć zastrzeżeń: sądzę, że przez 3-4 godziny powinien się utrzymać.
Tafla, którą wyczarowuje Be Legendary Lip Gloss może nie powiększa jakoś spektakularnie tak jak to czynią specjalistyczne błyszczyki, które w nazwie mają ,,lip plumper", ale efekt pełniejszych ust jest zauważalny.
Tafla, którą wyczarowuje Be Legendary Lip Gloss może nie powiększa jakoś spektakularnie tak jak to czynią specjalistyczne błyszczyki, które w nazwie mają ,,lip plumper", ale efekt pełniejszych ust jest zauważalny.
Jedyna wada, o której trzeba wspomnieć przy tym kolorze, to fakt, że trochę osadza się w zagłębieniach ust.
Podsumowując, muszę przyznać, że kolejnemu kosmetykowi ze Smashboxa udało się sprostać moim oczekiwaniom, więc w dalszym ciągu będę eksplorować ten teren;).
Jeśli macie ochotę zobaczyć inne kolory tych błyszczyków, polecam zajrzeć do Agnieszki (White Praline), a konkretnie do tego wpisu--->Smashbox Be Legendary. Przy okazji zachęcam też do przeczytania wpisu ---> Smashboxmania.
Ze wsztystkich kosmetyków najwięcej mam właśnie tych do ust. Ale nie tylko błyszczyków, bo także szminek i balsamów. Perfum też mam dużo więc wszystkie Twoje kosmetyczne obsesje doskonale rozumiem.
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo ładnie, choć znowu nie jest to odcień dla mnie.
Dzięki za zrozumienie mojej obsesji;).
Usuńdelikates :P a co masz na powiekach? <3
OdpowiedzUsuńDokładnie;). Na powiekach mam metaliczny cień z Inglota - 118 AMC SHINE.
UsuńIdealnie przedstawiłaś pełnię tego błyszczora. :)
OdpowiedzUsuńCzyżby pod oczami Laura Mercier?
Dziękuję Karolina:***
UsuńTu akurat nie pudrowałam korektora, ale powiem Ci, że Translucent jest do celu lepszy niż Stardust - już przetestowałam oba i jednak wygrywa ten pierwszy - absolutne cudo:).
Stardust lubię jako rozświetlacz, ale Translucent to mój wybór numer jeden, żeby zagruntować całą twarz na caluśki dzień. Później, żeby nie było płasko omiatam twarz albo Stardust, albo pudrami Hourglass i jest całkiem milusio. :D
UsuńTeż raz próbowałam zarzucić Stardust na twarz, ale za bardzo przycisnęłam pędzel i wyglądało to komicznie - nie dało się tej błyszczącej plamy rozetrzeć;). Za drugim razem ledwo musnęłam i wtedy miałam perfekcyjne wygładzenie i efekt promiennej cery:).
UsuńAleż piękny odcień, ale na ustach wygląda całkiem inaczej niż w opakowaniu :) Ja nie lubię błyszczyków, lecz takie pozbawione drobinek to nawet potrafią mnie zaciekawić i przykuć moją uwagę. Ah ta Aga, to ona zaraża marką Smashbox i chociaż ja mam już ich bazę to jednak po jej wpisach marzy mi się ich kultowa pomadka i jeszcze inne wspaniałości. A lista rośnie i rośnie :)
OdpowiedzUsuńOn taki ,,półtransparenciak":), ale widać brzoskwiniowy ton, choć masz rację - jest trochę inny niż w opakowaniu;). Też chyba muszę się zaopatrzyć w bazę. Na lato będzie jak znalazł:).
UsuńKurczę i jestem trochę rozczarowana, bo niby jest ładny zwłaszcza w opakowaniu ale mi tu czegos brakuje ;x
OdpowiedzUsuńPowiem Ci szczerze Justynka, że na żywo wygląda lepiej, ale faktem jest, że nie jest kryjący - to są takie lekkie formuły.
UsuńBłyszczyk jest bardzo delikatny:) Ja jestem tym razem zakochana w Twoich cieniach, ale już wiem, że to INGLOT AMC;)Pięknie Ci wyszedł ten makijaż:) Ale te cienie są dodatkowo połączone z jasno - szarym cieniem? Co tam masz w kącikach oczu? - przyznaj się;)
OdpowiedzUsuńOn nie jest z tych rzucających się w oczy, ale bardzo go lubię:). Aniu, ten cień wyszedł trochę inaczej niż zwykle, bo nałożyłam go na bazę z Artdeco, która go trochę ,,ochłodziła". W kąciki nic nie dawałam:).
UsuńAle efekt! byłam pewna że to jeszcze jakiś cień;) zmykam pod prysznic, bo chyba nie wstanę jutro do pracy;)
OdpowiedzUsuńTo jeden z moich ulubionych cieni z Inglota:). Długo czegoś takiego szukałam. Powiem Ci jeszcze, że on ma trochę bardziej miękką konsystencję niż inne cienie z serii Amc Shine i dlatego już za jednym pociągnięciem można pokryć całą powiekę:).
UsuńBardzo ładnie wygląda:) aż go sprawdzę;) buziaki, miłego weekendu:)
UsuńWarto mieć taki odcień - fajnie się sprawdzi na co dzień i co najważniejsze, świetnie się komponuje z fuksją na ustach;).
UsuńPozdrawiam gorąco:***
bardzo delikatny i w sumie ładnie wygląda chociaż myślałam, że będzie bardziej kryjący :)
OdpowiedzUsuńOn z tych nierzucających się w oczy;).
Usuńbardzo podoba mi się to jak w nim wyglądasz. Jest twarzowy i subtelny :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:).
UsuńKojarzysz mi się właśnie z mnóstwem świetnych produktów do ust :)))
OdpowiedzUsuńBuziaki
:)
UsuńBuziaki:*
mam to samo :) jeśli chcę poznać jakąś markę, to zawsze zaczynam od produktu do ust ;) wyjątek stanowi Nars, ponieważ tutaj zaczęłam od podkładu, ale w głowie i tak mi siedzi śliczna pomadka w odcieniu Anna ;)
OdpowiedzUsuńSliczny kolor tego blyszczyka, ale na ustah wyglada bardzo delikatnie :) tak jak lubie, bo jak chcę mocniejszego efektu to siegam po pomadkę tradycyjną lub w płynie :)
To dobra metoda - od razu wiem czym mam do czynienia z dobrą firmą:).
UsuńSprawdziłam Annę i byłam pewna, że będzie w Twoim ulubionym kolorze;). Teraz tylko czekam aż trafi w Twoje ręce i opiszesz ją na blogu:).
Zgadzam się :)
UsuńHaha jestem przewidywalna :) lubię najpierw zacząć od koloru, w ktorym czuję się najlepiej.
:)
UsuńIdelany na codzień :) podoba mi się , uwielbiam Smashbox :)
OdpowiedzUsuńMiłego dzionka Kochana :*
Zgadza się:).
UsuńUdanego dnia:).
Nigdy nie miałam produktów tej marki :) Ładny odcień ;)
OdpowiedzUsuńDzięki Inga:).
UsuńA mi się zakupy trochę znudziły. Zainteresowałam się testowaniem na zwierzętach i w ogóle mi się odechciało kosmetyków.
OdpowiedzUsuńTeraz jeśli już to lakiery do paznokci bardziej zbieram, ale tłumaczę sobie że się nie psują tak jak szminki:)
Za Twoją sprawą i mnie się zachciało urozmaicić swój skromny zbiór lakierów o coś bardziej żywszego;).
UsuńPrzepiękny delikatesik! Choć u siebie wolę z dodatkiem, choć malutkim, różu. Tobie oczywiście w nim pięknie. Nie dziwota :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Martuś:).
UsuńJa też uwielbiam błyszczole z różem, ale i do brzoskwini mam słabość;).
Jakbym wyglądała w nich tak dobrze jak Ty, też bym miała :D
Usuń:*
UsuńKompletnie nie znam tej firmy, ale lubię takie subtelne podkreślacze ust w formie błyszczyka :)
OdpowiedzUsuńJa też:).
UsuńBardzo lubię takie neutralne, delikatne brzoskwiniowe odcienie na ustach. Pięknie wyglądają przy lekko opalonej skórze :) Miłego weekendu!
OdpowiedzUsuńZgadza się:).
UsuńMiłego weekendu:).
Bardzo delikatny kolorek. Podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńCieszę się:).
UsuńDelikatesik ale wyglada super :) idealny na codzien :*
OdpowiedzUsuńTeż mi się bardzo podoba;).
UsuńJa z kolei produkty do ust kupuję na samym końcu i używam raczej od święta ;)
OdpowiedzUsuńMamy w takim razie inne upodobania;).
UsuńDawno mnie tu nie było kochana ale makijaż piękny jak to mówią ładnemu we wszystkim ładnie. cień super delikatny ,wyglądasz promiennie błyszczyk również fajny choć ja wolę pomadki ale Tobie wszystko pasuje...
OdpowiedzUsuńNo właśnie się zastanawiałam, gdzie zniknęłaś Gosiu;).
UsuńDziękuję za tak miłe słowa:).
Pozdrawiam gorąco:).
Bardzo delikatny, ładny kolor. Ja kiedyś byłam fanką błyszczyków, ale to było naprawdę dawno, od dłuższego czasu w ogóle ich nie używam i stałam się wierną zwolenniczką matu ;)
OdpowiedzUsuńA ja przywarłam do błyszczyków na dobre;).
UsuńBardzo ładny kolorek ;)
OdpowiedzUsuńMnie się bardzo podoba:).
UsuńKolor - praktycznie niezauważalny...., ale od czasu do czasu czemu nie :)
OdpowiedzUsuńMusisz mi zatem uwierzyć na słowo, że na żywo jest widoczny;).
UsuńDelikatny, lubię takie. Hmmm dziwne, chyba mi się ten post nie wyświetlił na liście po opublikowaniu.
OdpowiedzUsuń