Upalne dni jeszcze przed nami, ale już teraz dla wszystkich fanek zielonych aromatycznych zapachów mam doskonałą propozycję na ten gorący czas - to jeden ze słynnych ogródków Hermesa, czyli Un Jardin Sur Le Toit.
Przekonałam się dzięki niemu o istnieniu innego wymiaru perfum, ponieważ we flakonie zamknięto zapach realnie odwzorowujący wybrany skrawek przyrody. Brzmi intrygująco, ale pachnie jeszcze lepiej:).
Przekonałam się dzięki niemu o istnieniu innego wymiaru perfum, ponieważ we flakonie zamknięto zapach realnie odwzorowujący wybrany skrawek przyrody. Brzmi intrygująco, ale pachnie jeszcze lepiej:).
Często miałam okazję słyszeć, że przy wysokich temperaturach wiele osób rezygnuje z perfum, ponieważ nawet świeże zapachy wydają się być wówczas przytłaczające. W poprzednim sezonie, gdy nad wyraz często byliśmy raczeni ekstremalną ,,gorączką", i mnie trudno było nosić moje ulubione chłodzące wody toaletowe: Guerlain Aqua Allegoria Mandarine&Basilic i Chanel Chance, które skądinąd zaplanowałam na okres wakacyjny;). Niestety nie przewidziałam, że lato minie pod znakiem fali upałów i wszelkie znane mi dotąd zapachy nie spiszą się należycie w takich warunkach.
W zamyśle Un Jardin Sur Le Toit miał oddawać zapach ogrodu ulokowanego na dachu siedziby firmy Hermes, która znajduje się w Paryżu. Znając już te perfumy, bardzo chciałabym się w nim znaleźć i móc cieszyć się widokiem oraz zapachem tego miejsca choćby przez godzinę - relaks i ukojenie murowane;).
Perfumy ujmują prostotą, łagodnością i rześkością, bowiem mamy tu dominujący duet świeżo skoszonej trawy i jeszcze niedojrzałej róży oraz nieznaczny akcent ziołowy. Na drugim planie następuje taniec nut, który odpowiada za to, by nadać zapachowi wilgotny, delikatnie wodny charakter, zatem pojawia się magnolia, ale też gruszki i jabłka, ale daleko im do soczystej słodkości - stawiałabym raczej na niedojrzałe owoce. Kompozycja jest niesamowicie zielona, oprócz tego pachnie niczym powietrze i ziemia tuż po deszczu. Powiedzieć ,,natura we flakonie" to zdecydowanie za mało, by oddać istotę tego zapachu - to swoista aromaterapia.
Warto też wspomnieć, że wszystkie składniki doskonale współbrzmią jako całość, jednak co jakiś czas każdy z nich daje znać o swojej autonomiczności. Zapach zaskakuje elegancją i jednocześnie dziewczęcą filuternością, i choć na pierwszy rzut oka nie da się tego pogodzić, to jednak kreatorowi udało się to, co pozornie niemożliwe.
dominujący duet świeżo skoszonej trawy i jeszcze niedojrzałej róży oraz nieznaczny akcent ziołowy....... rewelacyjnie opisujesz zapachy!
OdpowiedzUsuńzapach mi zupełnie nieznany ale na lato byłby dla mnie idelany :)
Dzięki Justynka:***
UsuńJeśli tylko lubisz zapachy z tej kategorii, to jak najbardziej polecam:).
Czekałam na tą recenzję :) muszę jeszcze raz dobrze przetestować wszystkie trzy zapachy, o których myślę i wybrać jeden - na imieniny. Albo ten, albo monsieur li, albo acqua di gioia armani :)
OdpowiedzUsuńSpecjalnie dla Ciebie jest o wiele szybciej niż planowałam:).
UsuńBardzo mi się podobała wersja Le Jardin de Monsieur Li, ale czasami przez ułamek sekundy czułam zapach... rosołu;), więc nie wiem czy kiedyś się na niego zdecyduję.
Ależ pięknie opisane:) muszę zdobyć próbkę tego zapachu.
OdpowiedzUsuńDziękuję Martuś:).
UsuńJa muszę dokładnie prześwietlić wszystkie ogródki:). Miałam kiedyś próbkę Le Jardin de Monsieur Li i całkiem dobrze wspominam ten zapach.
Akurat Pana Li wąchałam i nie jest to według mnie zbyt udana kompozycja.
UsuńLi jest chyba najbardziej przystępny, ale jedynym powodem dla którego nie kupię tego zapachu jest fakt, że czasem czułam nutę rosołu;).
UsuńNo ja rosołu co prawda nie czułam, ale zapach i tak nie przypadł mi do gustu:)
Usuńciekawie brzmi zapach, musze go sprawdzic. wydaje sie swiezy i lekko ziolowy, tak? bo kwiatowych niecierpie, ale za to lubie takie delikatne i swieze zapachy. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Ania.
http://pandaoverseas.com/
Też nie lubię kwiatowych zapachów. Ziół jest mało, za to głównie czuć świeżo skoszoną trawę i różę z wodnym akordem.
UsuńPozdrawiam:).
no to powinno byc ok! :)
Usuń:)
UsuńPrześladują mnie ostatnio te perfumy:) ale już nie pamiętam czy tą konkretną wersje wąchałam. Niemniej na pewno to zrobię by się upewnić ;)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz ile perfum mnie prześladuje;).
UsuńKażdy ,,ogródek" Hermesa jest godny uwagi, ale ciekawa jestem, który uznasz za najlepszy:).
Ja pamiętam, że któryś mi strasznie śmierdział:D Ale już nie jestem w stanie stwierdzić który:D Jutro może powącham bo już czasem wszystko mi się miesza:)
UsuńJutro się dowiemy, o który chodziło;).
UsuńUwielbiam ogródki❤❤❤
OdpowiedzUsuńJa też:).
UsuńMógłby mi się spodobać :D zdecydowanie. Brzmi jak coś idealnego dla mnie :)
OdpowiedzUsuńZachęcam do testów:).
UsuńBardzo lubie ta serie zapachow Hermes <3 Ale powiem Ci, ze jeszcze nie moge sie zdecydowac na kokretny zapach, musze bardziej je potestowac i zobaczyc, w ktorym najlepiej sie bede czula i ktory bedzie najlepiej sie trzymal mojej skory.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, który z nich Ci się spodoba:).
UsuńA ja jakoś nie mogę się polubić z zapachami Hermes-a.
OdpowiedzUsuńMam tak samo z zapachami Diora, Lancome,Viktor&Rolf, Jimmy Choo i mogłabym wymieniać dalej:). Większość ich zapachów mi się nie podoba.
UsuńO i jeszcze Marc Jacobs:).
UsuńTak podejrzewałam, że będzie boski! Koniecznie zapisuję na listę chciejstw :)
OdpowiedzUsuńPiękna recenzja Kochana
Dziękuję:***
UsuńZ chęcią przeczytam kiedyś recenzję tego zapachu na Twoim blogu:).
Świetnie opisane, muszę powąchać, akurat szukam czegoś orzeźwiającego, świeżego na lato ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję:).
UsuńMoże akurat ten zapach Ci się spodoba:).
Należę do fanek zielonych zapachów i lubię "ogródki" Hermesa, choć żadnego nie mam! Zaintrygowała mnie ta butelka, którą pokazałaś. Jakaś mała jest? Możesz napisać, jaka to pojemność?
OdpowiedzUsuńTo 30 ml.
UsuńJa mam ochotę na kolejny ogródek, tylko muszę najpierw zamówić próbki, by na spokojnie przetestować.
To dla mnie, nic więcej mnie przkonywać nie musi :)
OdpowiedzUsuńNo to super :).
UsuńIwonko, cudownie opisałaś ten zapach, zdjęcia też piękne:)
OdpowiedzUsuńJednak ponownie przekonałam się, że nie mi on pisany;) Ma coś kuszącego w sobie, ale też jest w nim coś co mi przeszkadza, prawdopodobnie zapach skoszonej trawy, za którym nie przepadam. Jest zbyt zielony dla mnie. Bardziej w moim klimacie jest Ogródek Nilowy, albo Monsieur Li, który dziś nosiłam. A jeszcze bardziej Guerlain Mandarynka z Bazylią;)buziaczki dla Ciebie na dobranoc***
Szkoda, choć wiem, że typowo zielone zapachy nie mają wielu zwolenników. Surowa przyroda w perfumach potrafi też odstraszyć;).
UsuńMandarynkę z Bazylią uwielbiam - od tego (i od Loverdose marki Diesel) zaczęła się moja pasja perfumowa:).
Buziaki Aniu:***
PS. Dziękuję za komplementy odnośnie opisu i zdjęć:).
Usuńdostałam ten zapach od koleżanki i wywołuje we mnie skrajne emocje: z jednej strony wyczuwam trawę cytrynową, która nadaje mu świeżości i to mi się podoba, z drugiej zaś po dłuższym czasie męczy mnie ten zapach :-(
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie udało Ci się zgrać z tym zapachem.
UsuńWłaśnie taka surowa przyroda nie jest dla mnie, ale jeśli lubisz takie aromaty, to polecam przetestowanie zapachy Calyx marki Clinique, bardzo dobre perfumy, trochę się w nich dzieje, są zmienne:) - też nie moje klimaty, ale kompozycja udana:)
OdpowiedzUsuńKochana, są komplementy, bo jest pięknie:) buziak***
Bardzo lubię Calyx:). Pamiętam, że to były jedne z tych perfum, który na skórze pachniały subtelnie, natomiast było je czuć intensywnie na kilka metrów:). Pierwszy raz zetknęłam się z takim zjawiskiem;).
UsuńWidzę, że dodałam swój komentarz, nie tam gdzie powinnam:/- przepraszam:)
UsuńCzyli dobrze trafiłam z Calyxem;)
Bardzo dobrze Aniu:). Fajnie, że po tylu latach Clinique wziął ten zapach pod swoje skrzydła, bo szkoda by było, żeby taka świeżość w nowoczesnym wydaniu została zapomniana.
UsuńJuż sobie wyobrażam jak on musi pachnieć, ahhh
OdpowiedzUsuńNa pewno skuszę się na nie przed latem :)
Po cichu liczę, że polubisz ten zapach:).
UsuńMiłego dnia❤
Paryski ogródek <3 bardzo go guuuuzo zuzylam! uiii bylo butelek oj bylo! jak tylko sie pojawil to zagoscil na stale.
OdpowiedzUsuńponad rok go nie mialam, bo co za duzo to sie szybko nudzi hihihi :D
ale napewno wróci na moja póleczke :)) bo jest swietny <3
Tak myślałam, że ten ogródek mógłby Ci się spodobać, ale nie podejrzewałam, że jesteście ze sobą już od dawna zaznajomieni i zaprzyjaźnieni;).
UsuńTo bardzo dobry zapach:)
Pozdrawiam:*
:-)))) miłego weekendu Iwonko :-****
UsuńMiłego weekendu :***
UsuńEch, zazdroszczę -- ja się kiepsko dogaduję z perfumami Elleny. Ogródki są może na mnie realistyczne, ale od tej gorszej strony, mokrej ziemi z ogródka. Choć całkiem nieźle pachną na mnie, uwaga... mroźną zimą. :))
OdpowiedzUsuńA wiesz, że tak przypisałam im rolę zapachu na upał, że nie przeszło mi przez myśl, by sprawdzić jak pachną zimą?:). Do tej pory przecież tak robiłam, np. z Mandarine&Basilic, które spisały się rewelacyjnie, a ogródkowi tej szansy nie dałam. Naprawię ten błąd:).
UsuńPachnie pięknie :))
OdpowiedzUsuńNa koncercie nimi pachniałaś;).
UsuńUwielbiam ogródki Hemres'a :) każdy jeden :)
OdpowiedzUsuńTo bardzo ciekawe zapachy:).
UsuńMiłego wieczoru:).
Zaraz zerknę na Fragranticę i zobaczę jak się prezentuje ten flakon. To chyba im się nie udała inspiracja Hermesem:/, choć Avon ma kilka bardzo dobrych perfum i być może kiedyś napiszę o nich kilka słów:).
OdpowiedzUsuńUdanego weekendu Justynka:).
Bardzo ciekawa kompozycja! Zwykle wybierałam latem coś w rodzaju Chanel Chance, ale ten proponowany przez Ciebie "ogródek" też wydaje się bardzo interesujący:) Uściski!
OdpowiedzUsuńJest warty uwagi, choć wiem, że nie wszyscy lubią zielone zapachy.
UsuńŚciskam również:***
O matko! Ale, że skoszona trawa? Naprawdę? Nigdy w życiu nie miałam okazji wąchać takich perfum i tak jak piszesz na lato odrzucam raczej wszelkie zapachy, bo uwielbiam słodkości, a one nie nadają się na upały. Zawsze mnie ciekawią perfumy, o których piszesz, ale te chyba intrygują mnie najbardziej. Nigdy nie dzieliłam zapachów na te letnie, zimowe, wiosenne czy jesienne, ale przez Ciebie chyba zacznę :) Zwłaszcza chętnie bym zainwestowała coś właśnie na lato :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę:). I powiem Ci, że byłam w szoku, że ta nuta w perfumach może być ukazana w tak fajny sposób:).
Usuńuwielbiam zapach 'po deszczu' koniecznie muszę go wywąchać! :)
OdpowiedzUsuńJa też:). Wywąchaj i zdaj relację czy Ci się spodobały;).
UsuńChętnie bym powąchała :)
OdpowiedzUsuńOkazja na pewno się nadarzy, pytanie tylko czy przypadną Ci do gustu;).
UsuńWielbię wszystkie ogródki Hermesa a szczególnie właśnie Dachowy i Monsunowy.
OdpowiedzUsuńSą dla mnie najbardziej autentyczne w swojej świeżości i rześkości. Sur Le Toit ma troszkę słodyczy, która u mnie wychodzi na skórze dość wyraźnie więc na upały chętniej wybieram Ogródek Monsunowy :)
Muszę się przyjrzeć Monsunowemu Ogródkowi, bo pamiętam go jakby przez mgłę, a z tego co pamiętam, to bardzo mi się podobał:).
Usuń