Próbki i miniatury kosmetyków w zależności od pojemności pozwalają nam wyrobić sobie o nich wstępne wrażenie bądź już ugruntowaną opinię i na tej właśnie podstawie decydujemy się na pełnowymiarowe opakowanie bądź też rezygnujemy z zakupu.
W ciągu ostatnich miesięcy miałam okazję przetestować mnóstwo miniatur, próbek, odlewek i odsypek kosmetyków, natomiast do dzisiejszego wpisu wybrałam te, których być może jesteście aktualnie ciekawe i zastanawiacie się czy warto w nie inwestować. Spróbuję podpowiedzieć, które produkty zasługują na uwagę.
W ciągu ostatnich miesięcy miałam okazję przetestować mnóstwo miniatur, próbek, odlewek i odsypek kosmetyków, natomiast do dzisiejszego wpisu wybrałam te, których być może jesteście aktualnie ciekawe i zastanawiacie się czy warto w nie inwestować. Spróbuję podpowiedzieć, które produkty zasługują na uwagę.
- Estee Lauder serum Advanced Night Repair Synchronized Recovery Complex II (poj. 7 ml) - serum naprawcze, które powinno według producenta radykalnie zmniejszyć widoczność wszystkich kluczowych oznak starzenia się skóry. Linie i zmarszczki zostają znacząco zmniejszone, a skóra wygląda młodziej już po 4 tygodniach: jest gładsza, bardziej nawilżona i mocniejsza, ma bardziej wyrównany koloryt. Miniatura wystarczyła mi na 2 tygodnie codziennego stosowania, dlatego też mogę wspomnieć tylko o całkiem dobrym nawilżeniu, ujednoliceniu kolorytu cery oraz zaleczeniu drobnych niedoskonałości. Na pewno wrócę kiedyś do tego serum, żeby sprawdzić jego długofalowe działanie pod kątem właściwości wygładzających.
- Too Faced Chocolate Soleil Matte Bronzer (poj. 2,5 g) - matowy brązer utrzymany w chłodnej tonacji, który moim zdaniem ma satynowe wykończenie. Super sprawą jest fakt, że kosmetyk intensywnie pachnie czekoladą, choć przyznaję, że kiedy wykonuję makijaż o poranku, czyli wtedy, gdy zmysł węchu jest wyostrzony, ten zapach mi przeszkadza. Każdy kosmetyk z tej kategorii, który przewija się przez moje ręce ma wysoko ustawioną poprzeczkę za sprawą absolutnie idealnego brązera Ready z bareMinerals i niestety ten również go nie doścignął. Problem w tym, że nie można sobie pozwolić na bezwiedne rozcieranie, ponieważ bardzo łatwo można zrobić nim plamy, których nie da się potem rozpracować. Oczywiście za sprawą odpowiedniego pędzla i umiejętności można poradzić sobie z każdym problematycznym brązerem, ale trzeba liczyć się z tym, że zajmie to więcej czasu.
- Antipodes Divine Face Oil Avocado oil & Rosehip (w opakowaniu Worship;)) - stymuluje do 51% produkcję kolagenu typ-1 w fibroblastach (komórki tkanki łącznej). Ten bogaty w składniki, certyfikowany olejek do twarzy działa na skórę odżywczo. Olejek awokado wspiera kolagen, który zmniejsza płytkie zmarszczki i przebarwienia, a ekstrakty z dzikiej róży działają na poprawę wyglądu blizn i ujędrniają skórę. Przez kilka pierwszych dni obserwowałam reakcję skóry na to olejowe serum, dlatego, że moja cera nie zawsze toleruje taką formułę. Na szczęście obyło się bez wysypu;). Aplikowałam je na mokrą skórę delikatnie wklepując. Zauważyłam, że dość dobrze się wchłania, aczkolwiek pozostawia film, dlatego też włączyłam olejek do wieczornej pielęgnacji. Bardzo mi się podoba jego specyficzny kremowo-ziołowy zapach. Odlewka, którą miałam wystarczyła mi na dwutygodniową kurację. Jestem bardzo zadowolona ze stanu cery, dlatego zdecyduję się kiedyś na ten kosmetyk.
- Antipodes Hosanna H2O Intensive Skin Plumping Serum - według producenta serum powinno nawilżać, odmładzać, wykazywać działanie kojące, antybakteryjne i przeciwgrzybiczne oraz łagodzić stany zapalne dzięki wyciągom z czarnej paproci Mamaku i pestek winogron, a także najlepszej odmianie lawendy (Lavendula Angustifolia), która występuje również pod nazwą ,,wspaniała lawenda". Na kompozycję zapachową składa się olejek różany i kardamon. Odlewka również wystarczyła mi na 2 tygodnie stosowania. Nie zauważyłam silnego nawilżenia, natomiast serum na pewno napina skórę i działa rozjaśniająco. Wchłania się całkowicie, pozostawiając matową skórę. Uważam, że jest rewelacyjne:).
- Smashbox Photo Finish Foundation Primer (poj. 12 ml) - na co dzień nie używałam baz pod podkład, ponieważ nie trafiłam jeszcze na taką, która spełniłaby moje oczekiwania. Poza tym sądziłam, że tego rodzaju kosmetyk jest zbędny, dlatego też zwykle pod makijaż wystarczył mi lekki krem nawilżający. Photo Finish Foundation Primer to beztłuszczowa baza, której zadaniem jest wypełnić drobne zmarszczki i rozszerzone pory, co ma sprawić, że na tak wygładzonej powłoce podkład będzie się prezentował naturalnie, a przy tym będzie się dłużej utrzymywał. Nie odnotowałam, by zapychała pory, więc przez cały czas testowania towarzyszyło mi uczucie ulgi;). Bardzo mi się podoba to, że ,,zdejmuje ciężkość" z podkładów i sprawia, że prezentują się na cerze o wiele lżej, poza tym przedłuża ich trwałość o co najmniej 4 godziny - to dla mnie świetna sprawa, zwłaszcza, że nie lubię używać do tego celu pudrów.
- Burberry Fresh Glow Luminous Base w odcieniu Nude Radiance (poj. 5 ml) - wygładzająca i rozświetlająca baza z perłowym srebrzystym pyłkiem. Bardzo dobrze spisuje się pod matującymi zastygającymi podkładami, nie roluje się, całkiem dobrze nawilża. Mnie jednak najbardziej zadowoliła w roli płynnego rozświetlacza, który nakładałam opuszkami palców. Polecam wszystkim zwolenniczkom nienachalnego rozświetlenia.
- Ben Nye Luxury Neutral Set Translucent Powder oraz Ben Nye Luxury Powder Visage w odcieniu Banana - pudry mają identyczne właściwości, więc połączyłam je w jeden opis. Neutral Set delikatnie bieli skórę, ale po niedługim czasie ten efekt zanika, natomiast Banana nadaje skórze żółty kolor (bardzo dobre rozwiązanie, gdy trafił nam się podkład z przewagą różowych pigmentów). Doskonale likwidują rozszerzone pory, można nim uzyskać efekt maksymalnego wygładzenia, bardzo dobrze utrwalają podkład, dzięki czemu można się cieszyć matową cerą przez wiele godzin. W ich przypadku lepiej działać w myśl zasady: ,,im mniej, tym lepiej", ponieważ łatwo jest uzyskać sztuczny efekt. Poleciłabym je posiadaczkom cery tłustej i mieszanej w kierunku tłustej. PS. Wiele razy widziałam, że dziewczyny utrwalają nimi korektor pod oczami. Moim zdaniem te pudry przy codziennym stosowaniu przesuszą cerę, dlatego nawet nie chcę myśleć jakie spustoszenie poczynią na skórze pod oczami.
- Laura Mercier Translucent Loose Setting Powder - transparentny puder utrwalający. Według zapewnień producenta, kosmetyk zawiera najdrobniejszy francuski talk, który ma wyjątkowe właściwości odbijające światło. Nadaje efekt miękkich konturów oraz optycznie wygładza drobne linie i niedoskonałości. Gwarantuje całodzienną trwałość makijażu. Idealny dla wszystkich rodzajów skóry. Moim zdaniem puder zapewnia subtelny mat i sprawia, że cera wygląda promiennie. Jest niewidoczny na skórze, na pewno też nie będzie przesuszać. Nie poradzi sobie jednak z wielogodzinnym utrzymaniem sebum w ryzach na skórze mieszanej w kierunku tłustej i tłustej, natomiast cery suche, normalne i mieszane będą zachwycone:).
- Laura Mercier Loose Shimmer Powder Stardust - rozświetlacz utrzymany w chłodnej tonacji, w którym przeszkadzają mi dość duże srebrne drobinki, dlatego najczęściej używam go jako cień do powiek. Jego zaletą jest fakt, iż nie przykleja się do skóry tak mocno jak chociażby Mary Lou Manizer, dlatego też jeśli przesadzimy z ilością, bez problemu będzie można rozblendować nadmiar.
Podsumowując, najbardziej polubiłam specyfiki z Antipodes oraz bazę ze Smashboxa. Co więcej, styczność z tymi produktami wznieciła moją ciekawość do pozostałych kosmetyków z oferty tych marek, więc jeszcze nie jeden raz przeczytacie o nich na moim blogu:).
Burberry, Fresh Glow Luminous Base w odcieniu Nude Radiance użyty jako rozświetlacz:
Laura Mercier, Loose Shimmer Powder Stardust użyty jako cień do powiek i rozświetlacz:
Miałam 2 odsypki pudrów Ben Nye. W tym sławny Banana, który okazała się dla mojej cery makabrycznie za żółty :-P, ale po wymieszaniu z innym pudrem radził si=obie doskonale :-)
OdpowiedzUsuńDobrze, że znalazłaś na niego sposób:).
UsuńJa mam chyba jakieś skrzywienie, ale naprawdę uwielbiam takie makabrycznie żółte podkłady i pudry;).
Mam dwie miniatury bronzera Too Faced i cieszę się, ze mam "zapas". Ten produkt ma przepiękny kolor, który sprawia, ze cera wygląda zdrowo. Masz jednak rację, niewprawna ręka może zrobić sobie nim plamy, więc należy uważać.
OdpowiedzUsuńMam również miniaturę pudru Laura Mercier i zabiorę się za testowanie jej na dniach. Mam jednak wysokie oczekiwania co do tego kultowego kosmetyku. Moja skóra może nie jest tak mocno mieszana jak kiedyś, ale wciąż ma gorsze momenty, wiec zobaczę jak ten puder sobie z tym poradzi.
Cześć Kasiu:).
UsuńMasz rację, jego kolor jest naprawdę korzystny.
Jestem w takim razie bardzo ciekawa Twojej opinii
na temat pudru Laury Mercier. Ja jestem z niego zadowolona i wystarczy mi pewnie jeszcze na wiele miesięcy, ale raczej go nie kupię. Lepiej się u mnie sprawdził puder wykończeniowy w kompakcie z bareMinerals.
Też bym chciała wypróbować ten sławny i jakże kosztowny puder LM :)
OdpowiedzUsuńJa dzięki mini produktom kupiłam już tyle fajnych rzeczy..:)
Też często kupowałam kosmetyki po przetestowaniu miniatur i próbek. W ciemno raczej bym nie zaryzykowała, choć z drugiej strony zupełnie nie obawiam się zakupów po przeczytaniu recenzji u zaufanych uczciwych blogerek:).
UsuńMiałam do czynienia z pudrami Ben Nye i niestety w przypadku mojej mieszanej cery była to porażka na dłuższą metę. Nie lubię w pudrach tej ciężkości, pewnej "kredowości" - ciężko to wytłumaczyć, lecz uzyskiwałam przy jego pomocy efekt odwrotny do zamierzonego :(
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o Antipodes, to w ofercie marki znalazłam kilka typów dla siebie, które z chęcią kupowałam. Może nawet do niektórych jeszcze wrócę, kto wie :)
Uważam, że wszelkie próbki a zwłaszcza miniatury są ZAWSZE mile widziane <3 Bez rozbijania skarbonki łatwo o wyrobienie sobie opinii. Dzięki temu też często można zaoszczędzić sobie rozczarowań, zwłaszcza tych kosztownych. Dlatego poza miniaturami bardzo sobie cenię różnego rodzaju wymiany handlowe :D To także dobra opcja, by wymienić się różnymi produktami, szczególnie że nie zawsze do wszystkiego mamy dostęp, a produkt bardzo kuuusi ;)
U mnie wszystko wyglądało znośnie, o ile nałożyłam zaledwie odrobinę pudru w strefie T. Odsypki, które mam starczą mi zapewne jeszcze na kilkanaście miesięcy, ale po zużyciu na pewno nie zdecyduję się na zamówienie pełnowymiarowej pojemności. Do ideału trochę im brakuje.
UsuńAntipodes z kolei bardzo mnie kusi różnorodną i ciekawą zarazem ofertą, dlatego czuję, że zostanę przy tych kosmetykach na dłużej:).
Masz rację. Ostatnio właśnie zaoszczędziłam sobie takiego rozczarowania dzięki przetestowaniu próbki podkładu Kat von D ( wcześniej chciałam go kupić w ciemno). Na mojej skórze wyglądał bardzo ciężko - na szczęście koleżanka w porę posłużyła próbką i uniknęłam tym samym poważnej wtopy:).
Miałam również małą próbkę tej bazy Burberry i również zużyłam jako rozświetlacz :) Mam też brązer Chocolate, ale rzadko po niego sięgam.
OdpowiedzUsuńJako baza nie do końca mnie przekonała, choć zła nie jest, ale jako rozświetlacz daje radę o wiele lepiej;).
UsuńCzyli zgadzamy się również w kwestii czekoladowego brązera;). Dla kogoś, kto ma porównanie z innymi tego typu kosmetykami, nie będzie on dobrym produktem, ale warto spróbować choćby dla samego zapachu:).
Ten Stardust mnie oczarował :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że coś Ci wpadło w oko;).
UsuńMnie tak nie do końca przekonał, ale jako cień po powiek daje radę;).
Niestety nie miałam do czynienia z żadnym z tych kosmetyków.
OdpowiedzUsuńPolecam szczególnie pielęgnację:).
UsuńAntipodes :) Lubię :) Miałam serum i bardzo dobrze się sprawdziło :)
OdpowiedzUsuńAntipodes coraz bardziej mnie intryguje:).
UsuńUwielbiam miniatury ♥♥ nie dość że dzięki nim poznam kosmetyk to są super słodkie ;D
OdpowiedzUsuńPlanujesz zakup tej bazy ze smashboxa? ;)
Ja też, choć np. miniatur perfum nie mam - muszę to zmienić:).
UsuńTak Justyś, bazę ze Smashboxa chcę mieć w pełnowymiarowym opakowaniu. Naprawdę warto:).
Mam próbkę bazy Smashbox, która pewnie starczy mi na raz, ale muszę ją w końcu zużyć. W piątek idę na imprezę, więc baza będzie miała okazję pokazać na co ją stać ;)
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że będziesz zadowolona z efektu:).
UsuńUdanej imprezy życzę;).
Fajny wpis Iwonko:) (malutkimi literkami: pisz częściej Kochana;)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o brązer Too Faced, ja go nawet lubię, tez mam mini;) i bardzo mi się spodobał rozświetlacz tej marki- też używam jako cienia:)
Bazę ze Smashboxa Photo Finish mam, ale jakoś.... nie wiem, czy ona jest akurat dla mnie. Znowu leży gdzieś w szufladzie, jutro spróbuję;)
Baza Burberry - mam od niedawna, jeszcze nie otworzyłam jej, ale na pewno to zrobię:). A z marki Antipodes nic nie miałam nigdy, ale Twoja opinia sprawiła, że zaraz ją sprawdzę:)
Bardzo ładne makijaże, a najbardziej podoba mi się ostatni - z delikatną lila kreską:) - jaka to kredka taka piękna jest?
Aniu, dziękuję za motywujące słowa:).
UsuńO, to fajnie, że polubiłaś ten brązer. U mnie niestety spisuje się przeciętnie:/. Więcej czasu mogę poświęcić tylko brwiom, resztę muszę ogarnąć w okamgnieniu, a ten brązer spowalniał pracę;).
Ja zawsze używam rozświetlaczy w roli cieni do powiek - super rozwiązanie jeśli mam ochotę na delikatny makijaż dzienny:).
Jeśli chodzi o bazę pod podkład, zawsze trafiałam na suche, gęste formuły, na których podkład wyglądał nieestetycznie, natomiast lekka formuła Photo Finish odmieniła mój pogląd na tego rodzaju kosmetyki.
Antipodes ma ofercie mnóstwo ciekawych kosmetyków pielęgnacyjnych, a ostatnio dostrzegłam też kolorówkę;).
Dziękuję, to taki eksperyment - użyłam automatycznej konturówki do ust Colour Play Lipliner w odcieniu 314 z Inglota:). Roztarłam ją jeszcze skośnym pędzelkiem:).
Ja z kolei na brwi nie zwracam za bardzo uwagi... trochę niedobrze, bo mam jasne;) Ale zbyt mocno podkreślone przy mojej urodzie nie wyglądają dobrze, więc ich makijaż zajmuje mi chwilkę;) Najwięcej czasu zajmują mi oczy;) Dokładnie - rozświetlacz na oku to bajka - taka delikatna:)
UsuńWydobyłam moją bazę i teraz już jest lepiej, może z podkładem Clarinsa nie chciała się zgrać, sama nie wiem... Jeszcze sobie poużywam;) Burberry też dziś otworzyłam - ta akurat jest rozświeltająca:)
Pięknie Ci to wyszło. Jeszcze nie próbowałam konturówką do ust robić kreski na oku, ale widzę, że na pewno warto:)
No właśnie też tak podejrzewam, że nie z każdym podkładem się ładnie połączy.
UsuńNie próbowałabym tego robić, ale kredek do oczu nie mam, fioletowego cienia również, więc chwyciłam konturówkę do ust;).
Dobrze, że piszesz o bronzerze Too Faced. Chciałam go kupić na allegro, właśnie miniaturkę. Mistrzynią posługiwania się bronzerem nie jestem, więc możliwość powstania plam mnie odstrasza. Bazę za Smashboxa, kiedyś miałam, fajna była:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że odwiodłam od zakupu dość przeciętnego kosmetyku. Nie ma sensu się męczyć.
UsuńTa baza bardzo mnie zaskoczyła. Zostaje w mojej kosmetyczce już na stałe:).
Baz pod podkład nie używam w ogóle, ale jeśli już to skusiłabym się na tę ze Smashboxa Photo Finish Foundation. Wiele o niej dobrego ostatnio słyszałam w sferze Youtube'a, a i na blogach kilka pozytywnych recenzji do mnie dotarło. Serum z Estee Lauder Advanced Night Repair mam i czeka na swoją kolej, ale póki co dzielnie wykańczam moje Shiseido Ultimune :) Pozdrawiam serdecznie! :)
OdpowiedzUsuńZbiera zasłużone pozytywne recenzje:). Warto ją wypróbować:).
UsuńJestem ciekawa Twojej oceny serum z Estee Lauder.
Pozdrawiam :).
wszystko bardzo chętnie wypróbowałabym u siebie :) piękny makijaz,ślicznie wygladasz!:):*
OdpowiedzUsuńDziękuję Karolina:*
UsuńBardzo lubię takie zbiorcze mini-recenzje różnych produktów, bo zawsze jakiś przykuwa moją uwagę. Z tych które wymieniłaś większości nie miałam, ale na przykład o kosmetykach Antipodes myślę już jakiś czas. Zapewne kiedyś je zakupię, póki co są umieszczone na liście ;)
OdpowiedzUsuńDawno temu miałam maleńką odsypkę pudru Banana ale nie wspominam go za dobrze, był bardzo suchy i nie za dobrze wyglądał na mojej twarzy. Czasami rozmyślam czy ponownie nie wypróbować jakiegoś pudru Ben Nye, ale nie jestem przekonana.
Buzaki :)
Witaj Olu:).
UsuńJa też lubię czytać takie zbiorcze recenzje na innych blogach, bo zawsze coś dla siebie wypatrzę:).
Kilka dni temu zauważyłam, że Antipodes, oprócz pielęgnacji, ma też w ofercie kosmetyki kolorowe, dlatego pewnie wybiorę sobie jeszcze jakiś produkt z tej kategorii.
W małej ilości nałożonej w strefie T puder Banana i Neutral Set T dają radę, ale nie są tak dobre jak puder w kamieniu Touch up Veil z bareMinerals, więc na pewno do nich nie wrócę.
Buziaki:*
Bronzer z Too Faced akurat stał się moim ulubieńcem i nie "plami" na mojej suchej cerze ;) Ciekawa byłam zarówno serum Hosanna, jak i pudru bananowego oraz pudru transparentnego Laura Mercier - dzięki za przydatne recenzje! :)
OdpowiedzUsuńNie ma za co:). Cieszę się, że recenzje się komuś przydają:).
UsuńPozdrawiam gorąco:).
Miałam kiedyś tą mini bazę Smashbox i mini serum EL. Oba produkty dobrze wspominam;) a mini czekoladkę TF mam i lubie, ale moja jakoś w przeciwieństwie do paletki wcale nie pachnie czekolada tylko jakoś tak hm nieszczególnie :D
OdpowiedzUsuńMnie ten zapach wręcz dobija intensywnością, no i oczywiście to aromat czekolady w najczystszej postaci:).
UsuńTo mój jest chyba upośledzony bo w ogóle czekoladą nie pachnie tylko jakoś tak sztucznie, dziwnie.
UsuńPaletka za to ładnie.
To nie wiem czemu Twoja wersja jest taka niemrawa;). Muszę obwąchać jeszcze tę paletę dla porównania;).
UsuńJak zobaczyłam swatche, od razu pomyślałam, że Stardust spisałby się jako cień do powiek. :) Ślicznie migocze.
OdpowiedzUsuńZ pozostałych kosmetyków zainteresowały mnie Antipodes. Zwłaszcza, że ostatnio podbierałam mamie olejek z awokado i zadowolona byłam z jego działania. :)
Jako rozświetlacz jest zbyt nachalny, więc głównie ląduje na powiekach:).
UsuńNiektóre dziewczyny narzekają, że olejek z awokado je zapycha, ale moja skóra najwidoczniej lubi ten składnik, bo nic złego się nie działo.
U mnie sprawdzało sie advanced night serum:))
OdpowiedzUsuńU mnie też, ale była to za mała pojemność, by ocenić działanie przeciwzmarszczkowe:).
UsuńCiekawe produkty, zwłaszcza Antipodes. Będę musiała się im przyjrzeć. Ze swojej strony mogę polecić serum LIQ Ce z witaminą E. Świetnie nawilża, wygładza i odżywia cerę ;)
OdpowiedzUsuńZnam markę i mam w planach przetestować kiedyś to serum:).
UsuńNie znalazłam jeszcze żadnej fajnej bazy pod podkład, ale chętnie sprawdzę osobiście tą zaprezentowaną w tym poście :)
OdpowiedzUsuńPatrycja, szczerze polecam tę bazę:).
UsuńGdzie zamówiłaś te próbki? :)
OdpowiedzUsuńDostałam je w prezencie od mojej blogowej koleżanki;).
UsuńAltipodes ostatnio pojawia się w TK Maxxach, żałuję że niczego nie przygarnęłam podczas ostatniej wizyty, bo ofertę mają bardzo fajną. A Stardust, to rozświetlacz, dałabym głowię, że cień? Wygląda przebosko, ale na kości policzkowe bym go nie użyła :)
OdpowiedzUsuńWidziałam je w TK Maxx, ale miałam za mało czasu, by sprawdzić czy oferowane są świeże kosmetyki tej marki, czy został im np. miesięczny termin przydatności, bo jednak ceny w porównaniu z tymi, które widnieją na stronach sklepów internetowych są bardzo niskie.
UsuńDlatego użyłam go tylko na tym zdjęciu;). Zaaplikowanie go na policzki w codziennym makijażu byłoby przesadą;).
Kusił mnie Ben Nye przez dłuższy czas, bo tak jak piszesz dziewczyny stosowały go pod oczy i na ekranie jak to zawsze bywa, wszystko ładnie wygląda :) Jednak znalazłam jak na razie swojego ulubieńca pod oczy puder HD w kolorze Banana z Nyxa. :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że udało Ci się znaleźć dobry puder, bo to wcale nie jest takie łatwe.
UsuńJa ogólnie nie widzę sensu zasypywania korektora pod oczami pudrem. Nie lepiej kupić korektor, który nie będzie się rolował?:)
Mini też jest super :)
OdpowiedzUsuńBardzo zaciekawiłaś mnie tym serum Antipodes - uwielbiam sera, a te, które działają w zauważalny sposób w szczególności.
OdpowiedzUsuńDługo już myślę o pudrze banana Ben Nye, ale trochę boję się wysuszenia. Ale może warto zamówić próbki czy odsypki?
Miałam bazę Smashbox i byłam z niej naprawdę zadowolona, głownie z tego jak wyglądały na niej podkłady. Nie wiedziałam jak to opisac i Ty świetnie to ujęłaś - "zdejmują ciężkość podkładów" :)
Życzę miłego tygodnia!
Szczerze polecam wypróbować:). Ja właśnie zamierzam przerzucić się na jakiś czas na pielęgnację tej marki. Mam nadzieję, że będę zadowolona.
UsuńDo pudrów Ben Nye już nie wrócę, bo nie lubię takiej mocy - trzeba uważać, by nie uzyskać postarzającego efektu na skórze, dochodzi też problem przesuszenia.
No właśnie też zastanawiałam się jak ująć tę najlepszą zaletę bazy Photo Finish i wymyśliłam taka zbitkę wyrazową;).
Udanego tygodnia:*
Sturdust jako cień do powiek byłby idealny :)
OdpowiedzUsuńPotwierdzam;),
UsuńMam miniaturkę bronzera Too Faced i... muszę ją w końcu wypróbować! :-)
OdpowiedzUsuńA po tym wpisie najbardziej intryguje mnie Twój idealny bronzer z Bare Minerals. :-)
Tyle razy o nim wspominałam, że wszyscy są już pewnie znudzeni kolejną wzmianką;).
UsuńJa dopiero w tym wpisie na niego trafiłam, a potem znalazłam go u Ciebie i... no ciekawi mnie. :-)
UsuńSzczerze polecam:). Mam go w palecie Ready to go, ale jak ją zużyję, to na pewno zdecyduję się na pełnowymiarowe opakowanie. Świetny jest też puder wykończeniowy Touch up Veil;).
UsuńŻadnego z tych kosmetyków nie znam osobiście, ale słyszałam o bronzerze z Too Faced. Wiem, że wiele osób jest z niego zadowolonych, mnie natomiast niezbyt ciekawi, bo jakoś nie przepadam za bronzerami - chyba nie umiem się nimi malować :P
OdpowiedzUsuńO Antipodes krąży wiele legend, mnie ciekawią ich kosmetyki, chociaż nie znalazłam nigdzie serii przeznaczonej do pielęgnacji skóry trądzikowej, a szkoda :c
Ja też kiedyś nie umiałam się nimi malować;). Doszłam do tego wniosku, gdy pewnego dnia zaczęłam przeglądać swoje zdjęcia sprzed wielu lat;).
UsuńBardzo lubię serię ANR Estee Lauder. Zresztą w ogóle mam do ich pielęgnacji wielki sentyment, bo to była pierwsza z wyższej półki, jeszcze w czasach studiów, którą regularnie kupowałam :)
OdpowiedzUsuńLubię też bazy ze Smashbox. Miałam kiedyś zieloną i 'zwykłą'. Obie były świetne! Nawet nie wiem dlaczego nie kupiłam ponownie jak się skończyły. Do nadrobienia :) A Burberrkową bazę mam też w miniaturce. Muszę zrobić zapoznanie :)
A od dawna mam chęć na bananka od Ben Nye. Muszę się za nim w wolnej chwili rozejrzeć :)
Bazę z Burberry ostatnio codziennie używam jako rozświetlacz - tak bardzo mi się spodobała w tej roli:).
UsuńZielonej ze Smashboxa też się przyjrzę:).
Puder z Ben Nye jest mocnym zawodnikiem i nie wszyscy będą z niego zadowoleni. Kiedy zużyję swoje odsypki, rozejrzę się za czymś o wiele lżejszym.
Baza z Burberry mnie zaciekawiła, lubię właśnie takie nienachalne rozświetlacze :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że rozświetlacz wpadł Ci w oko:). Ostatnio używam go codziennie - tak bardzo podoba mi się ten subtelny efekt:).
UsuńJej, wszystkie kosmetyki mnie zaciekawiły, a słynna baza Smashbox'a i serum Estee Lauder kusi od dawna :P Puder i rozświetlacz Laury Mercier też ciekawie się prezentują. Zwłaszcza rozświetlacz użyty jako cienie sprawdza się w tej roli genialnie! Mnie bardziej od brązera Too Faced kuszą ich palety cieni ;)
OdpowiedzUsuńPalety Too Faced mają ciekawe zestawienia kolorystyczne, choć nie wiem jakiej jakości są cienie. W Internecie mają skrajnie różne opinie.
UsuńO rany Burberry używasz jako rozświetlacza? A ja widzę tylko delikatne mignięcie jak nałożę go na całą twarz. Jednak u mnie blingbling na twarzy być musi, chociaż też bym z tym nie przesadzała. U mnie sprawdza się fajnie w roli bazy :)
OdpowiedzUsuńHosanna to moja miłość, denkuje już kolejne opakowanie i będę rozpaczać za nim, póki nowego nie kupię.... a trochę to potrwa, bo mam inne sera do zużycia w zapasach.
Pudry Ben Nye, bardzo długo były moimi ulubieńcami. I nigdy mnie nie przesuszyły przy codziennym używaniu. Ale nadszedł ten dzień, gdy w moje ręce wpadł transparentny puder LM. I stanął na podium jako numer 1. Chociaż ceną przebija wszystko na głowę :( Teraz leci do mnie zachwalany w sieci puder RCMA. I jestem ciekawa jak się sprawdzi.
Tak, i super się spisuje! :) Taki subtelny błysk też bardzo lubię;).
UsuńA mnie bardziej zachwyciło Divine Face Oil Avocado oil & Rosehip:). Powiem Ci, że to jeden z lepiej działających kosmetyków na mojej cerze, dlatego na pewno do niego wrócę.
Laura Mercier to doskonały puder. W ogóle jak żaden inny potrafi zrobić efekt photoshopa, więc jak dla mnie bomba;).
Pierwszy raz słyszę o RCMA, testuj i pisz o nim na blogu;).
Udanego wieczoru:). Pozdrawiam:).
Ja za Divine właśnie nie przepadam, zużyłam i właściwie zapomniałam. Bo mnie tylko wkurzał ze swoją trochę tłustą warstewką, za to Workship i Hosannę kocham <3 i będę do nich wracać.
UsuńTeraz zaczynam testy UFO z Sunday Riley i jestem bardzo ciekawa jak się spiszę. Zapachu od początku nienawidzę, mocno ziołowy i do tego długo się utrzymuje. Fuuu
O tej bazie Smashbox`a Photo Finish czytałam wiele dobrego, twoja opinia dodatkowo mnie przekonała, zwłaszcza, że też mam cerę przetłuszczającą się ;) Olejowe serum chętnie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuń