Sense Dubai/Lalique/Van Cleef&Arpels - perfumy, na które warto zwrócić uwagę

By | 8.5.17 28 comments
Witajcie! :)

Nowości perfumeryjne roku 2017 mocno mnie rozczarowały. I choć na mainstreamowej półce wśród kilkudziesięciu propozycji znalazłam kilka zapachów, które w początkowym stadium testów (blotter, nadgarstek) wykazywały potencjał, to jednak już na etapie pierwszego użycia globalnego wiedziałam, że to nie jest to, czego oczekuję od perfum. Po raz kolejny moje największe zarzuty dotyczą: efektu waty cukrowej, przesadzonej ilości pudru, kwiatów w kosmetycznej, syntetycznej otoczce, cukierków lodowych z dodatkiem róży, nieudanej interpretacji kawy, czy nijakich zielonych, ozonowych i wodnych kompozycji, co jest nieporozumieniem w kontekście nierzadko słabych parametrów użytkowych i wysokich cen.

W rezultacie nie zdecydowałam się na żadną nowość, ale skierowałam swoją uwagę na nieco starsze perfumy i m.in. trafiło na jedną z moich ulubionych marek, czyli Lalique:). Poznałam w końcu zachwalany zapach Orchidee Vanille od Van Cleef&Arpels, wzięłam także pod lupę perfumy Sense Dubai.


Zapachy nosiłam w warunkach zimowych i wiosennych, żeby jak najlepiej odkryć ich charakter. Jeśli chodzi o Sense Dubai, wszystkie zapachy są trwałe, wyraziste, powiedziałabym nawet, że bardzo ekspresyjne:); świetnie sprawdzą się jako perfumy całoroczne.

Sense Dubai 2 parfum – zastanawiałyście się kiedyś jak mogłyby pachnieć kwiatowo-owocowe bańki mydlane?:) Dwójka jest doskonałą interpretacją tej wizji;). I choć można mieć wrażenie, że takie niuanse to przecież nic specjalnego, to zapewniam, że kompozycja jest utrzymana w ekskluzywnym i nieszablonowym wydaniu. Mydlana świeżość, słodycz soku z owoców (ananas, liczi jabłko, wiśnia) i drzewne akcenty dynamicznie się przenikają, sprawiając, że czystość nabiera zupełnie innego wymiaru. Niesamowite perfumy ♥.
Sense Dubai  8 parfum  moja pierwsza myśl od razu umiejscowiła Ósemkę w gronie zapachów ślubnych, bowiem jest to urocza ,,różowa świeżość":).  Mimo że skład, jak w przypadku każdego z dwunastu zapachów Sense Dubai jest imponujący, to wyczuwam tu ścisłe przywództwo piwonii, liczi, lilii i piżma, co sprawia, że w istocie mamy do czynienia z rozkwitającą bukietem kwiatów wiosną we flakonie:). Ja z taką stylistyką perfum się nie utożsamiam, ale wszystkie fanki niezwykle kobiecych i szlachetnych zapachów zachęcam do testów.
Sense Dubai 11 parfum – zapach występuje w wersji ze złotymi drobinkami (*_*) i transparentnej.  Ozonowo-miętowe otwarcie jest bardzo trudne i niekomfortowe dla mojego nosa, natomiast kiedy odsłania się serce i baza, perfumy zyskują pudrowo-mydlany ton, do którego dołącza wytrawność szałwii i paczuli oraz kontrastujące z nią waniliowo-drzewne ciepło. Całość nadal pachnie bardzo specyficznie, ale w taki sposób, że wyzwala chęć obcowania z tą kompozycją i wyczekiwania na kolejne zaskoczenie, które z pewnością Jedenastka za chwilę zaserwuje;). Ekscentryczny zapach dla osób z ekscentryczną duszą:).
Sense Dubai 12 parfum– kompletnie nie znam składu tych perfum, aczkolwiek odbieram je jako ciepłe, bursztynowo-herbaciane przełamane najprawdopodobniej wetywerią, przyprawami i suszonymi ziołami oraz kwiatami (jestem prawie pewna, że jest tu również lawenda). Utkane na zasadzie kontrastów - przytulne i zimne jednocześnie. Mam wrażenie, że w tej kompozycji wojują ze sobą cztery żywioły, toteż w związku z tym nasuwa się jedno pytanie: czy odważysz się udźwignąć tę mocarność?:)

Podsumowując pierwszą część, nadal moim ukochanym zapachem z Sense Dubai pozostaje Czwórka, o której pisałam w styczniu. Biorąc pod uwagę moje preferencje, uważam, że jest po prostu bezkonkurencyjna;), natomiast serdecznie zachęcam do przetestowania powyższych propozycji, ponieważ stanowią ciekawą odskocznię od tego, do czego przyzwyczaiły się nasze nosy wąchając zapachy dostępne w  perfumeriach sieciowych.




A teraz kolej na cztery zapachy głównego nurtu:

Van Cleef&Arpels, Orchidee Vanille edp - pochodzi z ekskluzywnej linii Collection Extraordinaire. Rozumiem już powód, dla którego jest to tak bardzo lubiany i ceniony zapach. Jest przytulny i słodki, choć z drugiej strony, jakie inne wrażenie może wyczarować połączenie czekolady, wanilii, orchidei oraz migdału?:) Zapach z kategorii nienarzucających się, o łagodnej projekcji przy jednoczesnym wyrazistym brzmieniu na skórze. Uważam, że warto dać mu szansę, mimo że nie zaoferowano wanilii o takiej jakości, z jaką spotkałam się w przypadku innych dobrych perfum, a także mimo iż balansuje na granicy aromatów do ciast czy suchych olejków do ciała.
Lalique, Lalique Le Parfum edp - zapach-perła♥. Lalique Le Parfum to zapach dojrzały i wyrafinowany. Widziałabym go u kobiet, które nie traktują perfum na zasadzie posiadania ładnego ,,psikadła" na co dzień, a zależy im na podkreślaniu swojej indywidualności; preferują raczej eleganckie stylizacje, zawsze dbają o to, by mieć dopracowany makijaż. Otwarcie przypomina mi mieszankę likieru migdałowego i ziołowego, po jakimś czasie ta głębia esencji, balsamiczność zanika, choć nie całkowicie, natomiast do głosu dochodzą nuty, które dają wrażenie suchości i przywodzą na myśl rozgrzane pustynne powietrze. Zachwyciło mnie to, że fasolka tonka nie przybiera tu mrocznego, dymnego oblicza, a wraz z migdałem i heliotropem istnieją tylko po to, by wyeksponować i ozdobić zjawiskową wanilię. Od początku do samego końca wyczuwalny jest akord ziołowy, w tym przypadku jest to laurowiec indyjski, który sprawia, że mamy do czynienia z zapachem wyjątkowo aromatycznym.
Lalique, Satine edp - suchy i zawiesisty jednocześnie - takie kompozycje tworzy tylko Lalique;). Owszem, zapach wpisuje się w trend na pudrowe i waniliowe zapachy, ale jest w nim coś, co umiejscawia go przynajmniej o jeden poziom wyżej od spokrewnionych z nim kompozycji - ta budyniowa słodycz przełamana jest wytrawnością przypraw i wzbogacona dymnym wydźwiękiem fasolki tonki.  W tym momencie jestem nim zaintrygowana, choć nie wykluczam, że dosadność słodyczy, silny powiew dymu, a także moc zapachu mogą mnie kiedyś przytłoczyć. Tymczasem będę się nim cieszyć mroźną zimą, wyłącznie na otwartych przestrzeniach;).
Lalique, Living Lalique edp - porównywany do J'ose marki Eisenberg i trudno się z tym nie zgodzić, choć Living utrzymany jest w subtelniejszym, kobiecym wydaniu. O ile J'ose potrafi zmęczyć przeładowaniem przypraw i lawendy, o tyle Living jest tym sympatyczniejszym bliźniakiem:), w którym kolońskie zabarwienie dość szybko płowieje. Jest świeży, korzenny, przyprawowy, czasami wywołuje skojarzenia z tytoniem. Moim zdaniem najlepiej pachnie w wietrzne dni.

Podsumowując drugą część, najbardziej zaintrygował mnie zapach Lalique Le Parfum i istnieje szansa, że pojawi się kiedyś w mojej kolekcji.


Nowszy post Starszy post Strona główna

28 komentarzy:

  1. Na pewno nie jsą to szablonowe propozycje, jakich wiele.
    Sama nie wiem, co sądzić... z jednej strony chciałabym spróbować... a z drugiej... jestem przyzwyczajona do swoich perfumeryjnych ulubieńców. Jednak być może pokochałabym któryś z tych zapachów.
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pełni to rozumiem, bo nie każdy musi być wielkim entuzjastą perfum i odczuwać tym samym potrzebę nieustannego testowania:).
      Pozdrawiam:).

      Usuń
  2. Nie znam się na nowościach perfumeryjnych w tym roku, ale też mam wrażenie iż ostatnio mijane na ulicy czy w pracy kobiety pachną tak samo cukierkowo i kwiatowo. Zero oryginalności i własnego stylu. Z opisywanych przez Ciebie zapachów zaciekawiła mnie bańki mydlane i oczywiście Twój faworyt Lalique Le Perfum :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, ja też czuję na ulicach wciąż te same zapachy.
      Wiem, że nie mogę wymagać od innych, by mieli tę samą pasję, którą ja mam;), bo nie każdy chce kreować swój indywidualny wizerunek za pomocą perfum i muszę to uszanować:).

      Te dwa zapachy są warte uwagi:).

      Miłego dnia:).

      Usuń
  3. Przypomniałaś mi właśnie o Orchidee Vanille. Jak będę w Warszawie muszę koniecznie się z nim zapoznać, bo mam go na liście zapachów do testowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jak już to zrobisz, to wiedz, że będę bardzo ciekawa Twoich spostrzeżeń, które opiszesz na blogu;).

      Usuń
  4. * parfum mnie woła, no woła mnie ten ślub i takie tam ;D z Van Clee... mam próbkę First coś tam i musze niuchac jeszcze raz bo za pierwszy razem jakbym nic nie czuła ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może akurat zawoła skutecznie;).
      Trochę tych First Van Cleef & Arpels ma w ofercie;).

      Usuń
  5. Nie miałam ich ale zapachy przed zakupem muszę najpierw wypróbować na skórze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapachów nie należy kupować bez uprzedniego wypróbowania na skórze - to oczywiste;), dlatego też zawsze zachęcam do testowania w perfumeriach czy zamówienia próbek:).

      Usuń
  6. kurcze ja chyba jestem jedną z tych kwiatowo-cukierkowych dziewczyn:P wybacz Iwonko :P a te zapachy o których piszesz musiałabym po kolei poniuchać ale nie wiem czy one są dla mnie :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patrycja, no co Ty? :) Przecież ja nikogo nie krytykuję za wybory zapachowe:). Szukam w perfumach po prostu czegoś innego, a krytyka wynika stąd, że mało który zapach jest zrobiony pode mnie;). Musiałabym chyba sama zacząć robić perfumy;). W większości przypadków jest tak, że znajdę w zapachu coś, co mi nie odpowiada;).

      Usuń
  7. Dwunastka od Sense Dubai brzmi intrygująco. :) Ciekawa jestem, jak pachnie to pomieszanie żywiołów.

    Lalique tworzy interesujące zapachy. W sumie nigdy nie skusiłam się na żaden flakon, ale jednak nie mogę powiedzieć o nich złego słowa. Chyba po prostu jeszcze żaden nie był wystarczająco "mój".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, dzieje się w tej Dwunastce ;).
      Perfumy Lalique bardzo cenię za własny styl - również nie powiem na tę markę złego słowa;).

      Ja uwielbiam Perły, ale cały czas zwlekam z zakupem, bo używałabym ich zaledwie kilka razy w roku, a to trochę mija się z celem. Póki co wystarczą mi próbki.

      Usuń
  8. Ja się widzę oczywiście w Sense Dubai nr 2 i nr 8;) A jeśli chodzi o Lalique to mało popularna marka, a perfumy ma świetne. Ja tam kocham L'amour;) bo one są po prostu najbardziej moje, ale i Amethyst oraz Amethyst Eclat są bliskie moim perfumowym upodobaniom;) Myślałam, że Satine będzie dla mnie, ale coś mi w nim nie zagrało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, też Cię widzę w tych zapachach:). Właśnie mi przypomniałaś, że muszę zamówić szklany flakonik, żeby zrobić Ci odlewkę Czwórki;). Zaraz to zrobię:).

      L'amour nie znam, ale już sprawdziłam i widzę, że w składzie jest tuberoza;)...
      Amethyst pachnie na mnie świetnie, wersja Eclat niestety nie:/.
      Satine jest moim zdaniem ciekawy, ale ryzykowny w dłuższej perspektywie:).

      Usuń
    2. Kochana, ja jeszcze nie zamówiłam tych flakoników, ale pamiętam o tym, Nie mam czasu, maj mam mega zajęty, dużo rodzinnych spraw, bardzo ważnych:)Ale czerwiec już powinien być ok, więc z chęcią i ja Ci coś prześlę miłego do testowania:)

      Usuń
    3. U mnie też gorzej z czasem, ale w czerwcu już sfinalizuję obietnicę;).

      Usuń
  9. Z tej grupy najmocniej mógłby przypaść mi do gustu Van Cleef&Arpels Orchidee Vanille. Uwielbiam Orchideę (zwłaszcza tę Tomkową ;)), a wanilia to moje drugie imię <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie w tym zapachu znajdziesz wszystko, co najlepsze;).

      Usuń
  10. Muszę zebrać szanowne 4 litery i wybrać się na Mokotowską do Salonu Sense, czuję, że przepadnę! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Iwonko, mało kto potrafi tak pięknie opisać perfumy, jak ty! Za każdym razem włącza mi się chciejstwo :-) A swoją drogą to już od dawna marzą mi się perfumy tak inne od tego, co oferują półki perfumeryjne...
    Gdzie te zapaszki są dostępne? :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justynko, próbki Sense Dubai można zamówić na stronie internetowej perfumerii -> http://pl.sensedubai.com/

      Bardzo Ci dziękuję za miłe słowa:).
      Pozdrawiam serdecznie:*.

      Usuń
  12. U ciebie zawsze z przyjemnością czytam o perfumach, sama na zapachach znam się słabo, dlatego tym bardziej doceniam jak szczególowo je opisujesz. Laikom takim jak ja ta wiedza bardzo pomaga ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie przywiązuję za bardzo uwagi do perfumeryjnych nowości, choć bardzo czekałam na Mon Guerlain i AA Bergamote Calabria, po czym oba zapachy rozczarowały mnie w zderzeniu z moim nosem i skórą ;) Za to odkryłam L'Occitane Terre de Lumiere, to moja "wizja" jak mógłby pachnieć Mon Guerlain ;)
    Teraz z kolei czekam na Aurę Muglera i chyba dla samego flakonu kupię zapach totalnie w ciemno :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Terre de Lumiere jeszcze przede mną. Obawiam się trochę miodu w składzie, bo mam różne doświadczenia (niekoniecznie przyjemne) z tą konkretną nutą, ale może akurat w tym przypadku nie pojawi się żaden zgrzyt;).

      Mon Guerlain na mojej skórze pachnie dymną fasolką tonką:/.

      Aura Muglera ma zjawiskowy flakon. Nie mogę się doczekać testów:).

      Usuń