Piotr Czarnecki - wyjątkowa polska niszowa marka perfumeryjna

By | 3.12.17 41 comments
Witajcie! :)

Początek grudnia to doskonały moment, aby wprowadzić na blogu odrobinę świątecznej aury i z pewnością godnie zainicjują ją perfumy korzenne naszej rodzimej niszowe marki perfumeryjnej:).

Wstępnie planowałam umieścić zapachy Piotra Czarneckiego w pewnym przemyślanym zestawieniu tematycznym, natomiast każdy kolejny dzień obcowania z nimi, jak również niezwykle inspirująca historia firmy utwierdziły mnie w przekonaniu, że muszę poświęcić tej sprawie oddzielny wpis:).


Sukces pana Piotra jest potwierdzeniem tego, iż wielka pasja związana z zapachami połączona z marzeniem o kreowaniu wyrafinowanych pachnideł i ,,ubieraniem" ich we flakony własnego projektu, zespolona z wieloletnim doskonaleniem się w komponowaniu perfum musi w końcu przynieść owoce.

Stworzone w domowym zaciszu zapachy Piotra Czarneckiego (na co dzień pracującego jako instruktor tańca) wzbudzały ogromny zachwyt wśród jego współpracowników, podopiecznych, a także przyjaciół i rodziny. To był właśnie ten moment, w którym twórca był już usatysfakcjonowany aromatami, które wychodziły spod jego ręki i zapewne z radością wysłuchiwał wygłaszanych na każdym kroku pochwał:).

Perfumiarz Piotr Czarnecki na poniższej fotografii znajduje się po lewej stronie:

2014 rok okazał się być przełomowym w karierze twórcy, bowiem to właśnie wtedy, zachęcony wsparciem życzliwych mu osób, zdecydował się wziąć udział w międzynarodowy plebiscycie ,,The Art and Olfaction Award For Excellence in Perfumery" dedykowanym dla niezależnych twórców.

Zapach, który nosił wówczas nazwę Sensei zagwarantował Czarneckiemu zaproszenie na galę finałową, na której z najznamienitszej dziesiątki miała zostać wybrana najlepsza kompozycja. Perfumiarz był zobligowany wysłać flakon swojego dzieła, toteż trzeba było szybko zaprojektować butelkę dla aromatu, któremu kształt aktualnie nadawały laboratoryjne naczynia;). Finalny projekt możecie zobaczyć na zdjęciu obok - zamysł był taki, by Sensei występował w wersji 3 w 1, czyli w postaci wody toaletowej, wody perfumowanej i ekstraktu. Pozostało tylko nadanie przesyłki do Stanów Zjednoczonych:). I mimo że nie przypadł mu laur zwycięstwa, owo wyróżnienie otworzyło naszemu twórcy wiele drzwi. Dziś jego zapachy dostępne są w perfumeriach niszowych, dzięki czemu możemy dostarczać sobie wybornej uczty dla zmysłów:). I pomyśleć, że zaczęło się od dziecięcych prób mieszania olejków kupionych w sklepie zielarskim i przeprowadzania różnych zapachowych eksperymentów:).

Chciałabym zaprosić Was teraz do przeczytania o moich wrażeniach na temat dwóch wyrafinowanych perfum tej marki i jednocześnie zachęcić do ich przetestowania:

She Shihan - Kto nie skusiłby się na poznanie zapachu, który w recenzjach funkcjonuje na ogół jako wyobrażenie ciasta śliwkowego z kruszonką?:) W rzeczywistości nie jest on tak jednoznaczny, aczkolwiek skojarzenie z wypiekami jest w jakimś stopniu uzasadnione. Na mojej skórze She Shihan jest przede wszystkim  mocno sensualnym i zawiesistym odzwierciedleniem łagodnego owocowego orientu w najszlachetniejszym wydaniu. Nie da się rozmontować tego zapachu na poszczególne składniki i przedstawić go wedle schematu nut głowy, serca i bazy. Za każdym razem zaskakuje i oczarowuje odsłonami. Wydaje mi się jednak, że najtrafniejszym opisem byłaby wizja śliwek w czekoladzie z rumem połączonych z aromatem ciężkiej gęstej róży na pudrowej chmurze. Czasem rzeczywiście pojawia się skojarzenie z wypiekami, ale żądna uwagi róża nie pozwala na długo przylgnąć do tej myśli;). Zapach jest słodki, choć uważam, że nie zbliża się do tej ryzykownej granicy, za którą już tylko przytłaczająco ulepna zgroza;). Ten zapach jest jednym z moich największych odkryć tego roku♥.

Shihan - skład tych perfum nie zachęcił mnie do zamówienia próbki. Z góry założyłam, że mogłyby być uciążliwe za sprawą przesadzonej ilości piekących przypraw. Zmieniłam zdanie, gdy któryś raz trafiłam na wzmiankę o tym, iż jest w nich wyczuwalne pewne cukiernicze ogniwo, które kojarzy się ze świeżo upieczonym piernikiem - wówczas wszelkie obawy zostały rozwiane;). Tuż po spryskaniu nimi skóry przyszła mi na myśl rozgrzewająca kawa piernikowa, której aromat przeplata się z pylistym kakao, po czym miałam wrażenie jakby ktoś podstawił mi pod nos przyprawę do piernika, czyli aromatyczną mieszankę cynamonu, imbiru, goździków, gałki muszkatołowej i kardamonu. W Shihan role dynamicznie się zmieniają, dlatego już za chwilę na pierwszy plan przenika sugestywna woń korzennej herbaty, czasem grzanego wina z goździkami, cynamonem i suszonymi jabłkami - ten aromat będzie się pojawiał już do samego końca, natomiast zostanie wzbogacony o skórzano-śliwkowe tło okraszone wstawkami świeżego tytoniu. Warto też wspomnieć, że na świeżym powietrzu w chłodne dni pachnie nieco wyniośle, ponieważ na pierwszy plan wysuwają się przyprawy korzenne i wtedy właśnie nabiera półwytrawnego oblicza, w zamkniętych pomieszczeniach pięknie dominują i przeplatają się ze sobą różne gourmandowe akcenty w idealnie wyważonej proporcji. Zapach bardzo zaskoczył mnie tym, że jest taki ,,temperamentny" i wielopłaszczyznowy.

Dodatkowe informacje o perfumach:
  • parametry użytkowe  - trwałość do siedmiu godzin, projekcja dobra
  • przeznaczenie - raczej okazje nieformalne; zarówno na dzień, jak i na wieczór;  szczególnie polecam na okres jesienno-zimowy
  • dostępność - perfumerie niszowe
  • cena - każdy z nich można otrzymać w cenie 380 zł za 100 ml
*zdjęcia flakonów i fotografia, na której znajduje się twórca zostały pobrane ze strony magazynu o perfumach Fragrantica:
https://www.fragrantica.pl/perfumy/Piotr-Czarnecki/She-Shihan-She-Sensei--26832.html
https://www.fragrantica.pl/perfumy/Piotr-Czarnecki/Shihan-Sensei--25964.html
https://www.fragrantica.pl/wiesci/SENSEI-wywiad-z-Piotrem-Czarneckim-866.html
Nowszy post Starszy post Strona główna

41 komentarzy:

  1. Uwielbiam oba zapachy i przyznam, że z ogromną przyjemnością sięgam po nie przez cały rok. Na tyle, że mam zdublowane flakony :D plus "trójkę" w której jest ekstrakt <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czuję, że mój nos zaakceptowałby je wyłącznie w okresie jesienno-zimowym, choć nic już mnie nie zdziwi po tym jak okazało się, że Sensuous edp od EL o wiele lepiej układa się na mnie latem, odsłaniając wówczas wyłącznie łagodną bursztynowo-miodową słodycz:).

      Zazdroszczę tej ,,trójki" w zbiorze *_*.

      Usuń
  2. Mam She na liście tylko musi jeszcze chwilkę poczekać na swoją kolej :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cudowny zapach♥.
      Życzę, by jak najszybciej znalazł się w Twoich rękach;).

      Usuń
  3. Nie wiedziałam, że taka marka w ogóle istnieje.
    Bardzo ciekawa.
    Nie jestem specjalistką jeśli chodzi o tego typu marki niszowe.
    Pozdrowionka niedzielne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że marka Cię zainteresowała:).
      Pozdrawiam:).

      Usuń
  4. Przepiękne zapachy. :) Jeszcze mam gdzieś parę kropelek tego "potrójnego" Sensei.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, ze tyle czasu zwlekałam z poznaniem tych perfum;).
      W końcu się udało;).

      Usuń
  5. O perfumach Pana Piotra Czarneckiego słyszałam, ale nie miałam okazji przetestować ich. Twój opis sugeruje, że to na pewno ciekawe, intrygujące i zaskakujące perfumowe propozycje. Zapachy dla koneserów:).
    Jestem ich ciekawa po Twojej recenzji, choć intuicyjnie czuję, że sama raczej bym się w nich nie widziała. Ale czasem tak się może wydawać, a rzeczywistość potem zaskakuje;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się wydaje, że Shihan mógłby zrobić na Tobie wrażenie, bo wiem, że lubisz różne odsłony róży, a w tym zapachu dość mocno zaznacza swoją obecność:).

      Usuń
    2. O proszę, czyli jednak są szanse;)i to wcale nie małe, jeśli te róże są takie wyraźne. Oczywiście ich towarzystwo (inne nuty zapachowe)też ma duże znaczenie, ale z pewnością testy by były konieczne:).

      Usuń
    3. Wkradł się w mój komentarz błąd i oczywiście miałam na myśli She Shihan;).
      Jeśli kiedyś dotrzesz do tego zapachu, z chęcią poznam Twoją opinię:).

      Usuń
    4. Możliwe, że dotrę i jeśli tak się stanie to na pewno dam Ci znać Iwonko i z chęcią wrócę do Twojego opisu i wrażeń:). Dobrej nocy:)***

      Usuń
    5. Udanego wieczoru Aniu♥.

      Usuń
  6. Dla mnie to kompletna nowość. Marki kompletnie nie znam tym bardziej zapachów :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie znam tego Pana, ale już go lubię :-) Podziwiam osoby tworzące perfumy i czujące każdy element składowy zapachu.
    Chyba muszę je powąchać. Muszę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie zachęcam do poznania tych perfum! :)
      Są niesamowite:).

      Usuń
  8. Ciekawe... :) I Polskie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coraz częściej sięgam do oferty polskich marek:).
      Mamy genialne kosmetyki i perfumy (inną równie doskonałą polską marką perfumeryjną jest Tabacora Parfums - kiedyś o niej pisałam;)).

      Usuń
  9. Nie znałam tej marki, ale kocham jadalne zapachy, więc czuję się zainteresowana ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super! :) Wychodzi na to, że idealnie wpisałam się z tymi propozycjami w Twoje upodobania:). Zachęcam do przetestowania obu zapachów:).

      Usuń
  10. Ogromny szacun i wyrazy uznania dla Twórcy. Za odwagę w realizacji swoich marzeń. Nie każdy umie sobie na to pozwolić.

    Cynamon i goździki, to nie są moje zapachowe klimaty, ale She Shihan opisałaś w taki sposób, że wyobrażam go sobie jako zdecydowanie mój zapach. Kocham zapachy sensualne i zawiesiste, a orient po wakacjach w Dubaju jest mi jeszcze bardziej bliski <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Martuś, uważam, że She Shinan mógłby ująć Cię swoim urokiem:).
      Właściwie to jestem tego pewna;).

      Widziałam Twój nabytek z Dubaju. O ile dobrze pamiętam, to była m.in. jedna z wersji EAUDEMOISELLE DE GIVENCHY?. Nie miałam jeszcze okazji jej przetestować. Pewnie zapach jest rewelacyjny*_*.

      Usuń
    2. Taaak. poleciła mi go Pani w Sephorze gdy spytałam o zapachy, które są limitowane na Bliski Wschód i nie dostanę ich w Europie. Wskazała na Givenchy właśnie. Nie kupiłam od razu, ale odważyłam się spryskać nim sukienkę i szyję, by mieć możliwość najlepszego z nimi zapoznania. Przepadłam i nie mogłam przestać się wąchać. Tam te zapachy nabierają podwójnej magii i są tak spójne z otoczeniem, że nie da się nosić nic innego.

      Usuń
    3. Sprawdziłam skład tego zapachu. Bardzo lubię paczulę *_*.

      Mimo że na pierwszy rzut oka takie orientalne kompozycje mogą wydawać się ciężkie, to wiem, że są one tak stworzone, by w upalne dni wybijały się świeższe nuty. Nie ma więc ryzyka przytłoczenia:).

      Usuń
    4. Ja też kocham paczulę! <3

      Powiem Ci, że byłam w szoku jak idealnie te zapachy pasowały tym ponad 30 st. upałom. Byłam w szoku, bo dla mnie to były zawsze typowo jesienne i zimowe zapachy. Nigdy bym nie przypuszczała, że cięższe, orientalne nuty można nosić latem :)

      Usuń
  11. Piękna historia ;) To świetny dowód na to, że warto pójść za tym co się kocha, by zaryzykować i wyjść do ludzi ze swoją pasją ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, dlatego musiałam poświęcić jej wpis na blogu:).

      Usuń
  12. Ty to potrafisz zaskoczyć. Nie znam totalnie!

    OdpowiedzUsuń
  13. Po twoim opisie jestem ogromnie ciekawa tych zapachów. Czuję, że She Shihan mógłby mi podpasować. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. She Shihan jest arcydziełem♥ i nie jest to przesadzone stwierdzenie:).

      Usuń
  14. Pierwsze myśl - nie będą dla mnie, ale opis mnie zaintrygował... Ostatnio zaopatrzyłam się w swoją wisienkę na torcie (niszówka), więc wszystko inne musi poczekać, nie mniej jednak wpisuję na listę do spróbowania :-) Dziękuję Ci, że piszesz o niszówkach i za to, że dzięki Tobie znalazłam swój idealny zapach :-) Stałaś się inspiracją i drogowskazem a reszta przyszła po poszukiwaniu - dziękuję :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem jak dziękować za tyle pięknych i motywujących słów♥♥♥:).

      Po części już to zrobiłam na Twoim blogu, a tutaj napiszę tylko, że cieszę się niezmiernie, że po drugiej stronie jest ktoś, kto uznaje moje przemyślenia na temat perfum za inspirujące i jest mi bardzo miło, że stanowią one wstęp do własnych zapachowych poszukiwań.

      Pamiętam, że byłaś pod wrażeniem perfum Memo Paris:). Czyżby właśnie trafiły w Twoje ręce, a może zdecydowałaś się na coś innego?:)

      Jeśli chodzi o Piotra Czarneckiego, obstawiam, że oba zapachy mogłyby zyskać Twoje uznanie:).

      Usuń
    2. Nie masz za co dziękować, to czysta prawda :-) Po prostu inspirujesz :-)

      Owszem, zgadłaś, zostałam właścicielką perfum Memo Paris, właśnie dzięki Twoim podpowiedziom :-) Aczkolwiek zmotywowałaś mnie wystarczająco by zacząć szersze poszukiwania i mam na oku już małe co nieco ;-)

      Muszę je powąchać, koniecznie :-)

      Usuń
    3. Nie mogę się doczekać Twoich wrażeń po przetestowaniu tych perfum:). Będzie mi miło, jeśli dasz kiedyś znać czy Ci się spodobały:).

      Usuń
  15. Nie słyszałam nigdy o tych perfumach,a szkoda bo zapowiadają się bardzo interesująco! Chętnie bym je wszystkie powąchała! :)
    Dołączam do obserwatorów, będę chętnie wracać na Twój blog :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło:).
      Ja też z przyjemnością dołączyłam do obserwatorów Twojego bloga:).

      Usuń
  16. Nigdy wcześniej nie słyszałam o takich zapachach, bardzo ciekawa propozycja.

    OdpowiedzUsuń
  17. Muszę przyznać, że zainteresowałaś mnie tymi perfumami :)

    OdpowiedzUsuń