Tabacora Parfums Salim Bagh 1619 extrait de parfum

By | 22.10.18 10 comments
Witajcie! :)

Znam kilka osób, które sięgają po niektóre swoje ulubione perfumy tylko raz w roku (np. w Wigilię, rocznicę ślubu) bądź otaczają się danym zapachem wyłącznie przez jakiś krótki czas (mam tu na myśli np. bursztynowe/ambrowe aromaty na schyłek lata i początek jesieni oraz korzenne na okres okołoświąteczny i świąteczny). W związku z tym, że mój zbiór składał się z zapachów, których używałam tak naprawdę w dowolnym momencie, o ile tylko uznałam, że są one spójne z moim nastrojem i stylizacją, sądziłam, że nie ma sensu ograniczać sobie tej przyjemności:).


Gdy pewnego dnia moją kolekcję zasilił wyjątkowy Salim Bagh 1619, będący dziełem polskiej niszowej marki perfumeryjnej Tabacora Parfums, uświadomiłam sobie, że chęć otaczania się aurą danego aromatu zaledwie przez chwilę czy choćby dłuższą chwilę być może ma jakiś sens...

Zacznę jednak od tego, że te perfumy są moim zdaniem doskonałą interpretacją jesieni - takiej, która zdążyła się już rozgościć, czyli mógłby być to koniec października i całym listopad. Jest w tym flakonie zamknięty deszcz i przeszywający wiatr, liście leżące na mokrej ziemi, zapach lasu po nocnej ulewie, zarówno ususzone, jak i dojrzałe czerwone róże.

Aromat jest na skórze bardzo zmienny: czasem na wskroś ziemisty, świeży, wytrawny, czasem gęsty i słodki za sprawą wyśmienitego współbrzmienia róży oraz  duetu wanilii i bursztynu. Te dwa oblicza perfum na ogół harmonijnie się przenikają, zdarza się jednak, że odsłaniają się na skórze jako odrębne natury.

Piramida zapachowa:
górne nuty: szafran, róża, irys
środkowe nuty: cypriol, balsam gurjan, agar
dolne nuty: agar, paczula, bursztyn, piżmo, wanilia


Kompozycja jest odważna, wymagająca i zarazem... onieśmielająca. Mimo oczywistego rozmachu, który charakteryzuje te perfumy, warto też wspomnieć, że są one w pewien specyficzny sposób spójne charakterologicznie ze słynnymi Perłami marki Lalique - łączy je ten sam nostalgiczny  ton.

Dwa lata temu pisałam na blogu o attarze Salim. Dla wszystkich, których ciekawi jak na ich tle wypada ekstrakt, wyjaśnię, że wersja w olejku wybrzmiewa w dalszej fazie rozwoju na skórze pudrową różą. Wyraźnie wyznaczono w niej granicę między spektakularnym balsamicznym i ziemistym otwarciem, a wyjątkowo sensualną dojrzałą różą. Uważam, że jest to aromat wielowymiarowy i zaskakujący. Ekstrakt natomiast pozbawiony jest tej pudrowości, jest też bardziej przewidywalny, aczkolwiek nie uznaję tego za wadę w kompozycjach bogatych w dobrej jakości składniki.
Powracając do tego, o czym napisałam na wstępie, z uwagi na to, że zapach naprawdę mnie onieśmiela swoim rozmachem, nie wyobrażam sobie go nosić przez cały rok. Z przyjemnością natomiast sięgnę po niego późną jesienią, czyli wówczas, gdy będzie mógł idealnie dopasować się do szarugi i  zdoła go poskromić wiatr;).

PS. Jeśli zapoznacie się ze składem i pomyślicie, że przecież o połączeniu róży i drewna agarowego powiedziano w sztuce perfumeryjnej już wszystko, spróbujcie zmierzyć się z tą propozycją marki Tabacora Parfums:).

Pozostałe informacje o perfumach:
  • parametry użytkowe  - trwałość całodzienna, projekcja bardzo dobra
  • dostępność - perfumerie niszowe i orientalne
  • cena - 50 ml ekstraktu - 650 zł
  • perfumy wygrałam w konkursie na blogu Sabbath of Senses
Nowszy post Starszy post Strona główna

10 komentarzy:

  1. Oj kochana moje nuty <3 Muszą te perfumy cudnie pachnieć!

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie opisałaś te perfumy! Po Twoich słowach czuję, że to magiczny zapach, wielowymiarowy, zmienny, zaskakujący. Takie zmiany, taka melodia na skórze to właśnie idealny temat na jesienne perfumy. Rozkoszuj się nim, to jego czas:). Niech się pięknie nosi! Ja teraz o wiele bardziej niż kiedyś lubię i doceniam jesienne zapachy, mają w sobie dużo ciepła, tajemniczości, nostalgii i są otulające, słodkie, uwodzicielskie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Aniu:*.

      Cieszę się nim teraz, choć przyznaję, że czasem nie potrafię udźwignąć jego charakteru ;D.

      Ja ciągle szukam ciekawych słodkich perfum jesiennych. W niszy - owszem - znalazłam prawdziwe dzieła, ale nie są to do końca moje zapachy. Teraz na chwilę przenoszę się do mainstreamu , bo potrzebuję czegoś komfortowego, bardzo słodkiego i błyskawicznie wprawiającego w dobry nastrój;).

      A udało Ci się poznać przed wycofaniem Sensuous Noir Estee Lauder? To była magia. Wspaniały na jesień i zimę. Na szczęście mam w zapasie dużą pojemność;).

      Usuń
  3. Chciałabym sprawdzić ich zapach na żywo i wtedy bym wiedziała czy byłby on dla mnie. Bardzo dawno nie czytałam twoich wpisów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciągle zakładam regularność w pisaniu, ale sprawy losowe krzyżują mi te plany;).

      Usuń
  4. Z jednej strony dziwne mi się wydaje to sięganie po perfumy tak rzadko, a z drugiej to rozumiem. Można tak czcić wspomnienia, przywołując zapachy. :-)

    Jak zwykle po Twoim opisie mam ochotę powąchać te perfumy. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już teraz też to rozumiem:).
      Bardzo mi miło:). Jeśli kiedyś uda Ci się przetestować te perfumy, koniecznie podziel się wrażeniami:).

      Usuń
  5. Piękny zapach, testowałam, ale nie zachwycił mnie na tyle, aby pokusić się o własny flakon.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam z kolei tak, że on mnie zachwyca, ale niekoniecznie pasuje do mojej osobowości;).

      Usuń