Czy warto kupić paletę cieni Fortune marki Colourpop? Wstępna opinia po prawie trzech miesiącach użytkowania.

By | 18.6.19 12 comments
Witajcie! :)

Jestem zwolenniczką kupowania pojedynczych cieni, bo wybieram wówczas tylko te, których rzeczywiście będę używać. W wielu paletach irytuje mnie to, że zawierają jasne matowe beże (nie używam), czerń (tym bardziej nie używam;)), i - o zgrozo - wszelkiej maści odcienie niebieskiego (nie da się ukryć, że nie jest to mój kolor;)).

Raz na jakiś czas robię wyjątek. Dzieje się to wtedy, gdy mam ochotę poeksperymentować z inną kolorystyką i na ogół okazuje się, że cienie, na które nie zwróciłabym normalnie uwagi, idealnie mi pasują. Jako że od dłuższego czasu interesuje mnie marka Colourpop, zdecydowałam, że wybiorę paletę z jej oferty. Przyglądając się około trzydziestu zestawieniom kolorystycznym, od razu wiedziałam, że Fortune jest stworzona dla mnie;D. Zobaczyłam iście wakacyjny dobór kolorów w palecie - przepadłam, ujrzałam na blogach prezentację wszystkich cieni na skórze - przepadłam po raz drugi;D. 

Czym mnie ujęła ta paleta w takim pierwszym zetknięciu w sieci i w pierwszych dniach użytkowania?
  • mamy tu zarówno ciepłą, jak i chłodną tonację,
  • otrzymujemy aż 6 różnych wykończeń cieni: 8 matów, 4 metaliczne, 1 satyna, 1 perła, 1 folia, 1 prasowany pigment,
  • paleta inspiruje do tworzenia ciekawych makijaży dziennych i wieczorowych,
  • mimo że w takim ogólnym ujęciu jest raczej zachowawcza, to niewątpliwie jest w niej nuta  ekstrawagancji, która na szczęście jest dopasowana do mojego typu urody;),
  • estetyczne, solidne i ciężkie opakowanie (powierzchnia jest welurowa, z lakierowanymi elementami).


Przejdźmy do szczegółowego opisu poszczególnych cieni. Jak zwykle moja perspektywa różni się nieco od tego, jak widzi wykończenia i kolory producent oraz dziewczyny, które recenzowały tę paletę na swoich blogach;):
  • Cream (satynowy) - szampański, dosyć miękki, mocno napigmentowany, jakość bardzo dobra;
  • Ben (matowy) - krem z pomarańczy, suchy, pylisty, cień nierównomiernie się rozprowadza, odkleja się od skóry przy dokładaniu kolejnej warstwy, nadaje się tylko do rozcierania nad załamaniem powieki;
  • Mo Problems (matowy) - kolor wielbłądziej wełny, pyli się, ale nie sprawia problemów przy nakładaniu, średnio napigmentowany;
  • Oracle (perłowy) - bardzo jasne neutralne złoto, miękki, mocno napigmentowany, świetnie się rozciera, jakość porównywalna z cieniami metalicznymi Lorac;
  • Stacks (foliowy) - miedziane złoto, bardzo miękki (na pograniczu kremowej konsystencji), nie sprawia żadnych problemów przy blendowaniu;
  • Racks (metaliczny) - miedziany róż, miękki, mocno przykleja się do skóry, dlatego jeśli, tak jak ja, lubicie rozcierać błyszczące cienie nad załamaniem powieki, polecam punktowo dołożyć kolejne ,,porcje" w docelowe miejsce i rozprowadzić pędzlem o miękkim puchatym włosiu;
  • Wiser (matowy) - łososiowy, miękki, pylisty, ale bezproblemowy w aplikowaniu, niestety po kilku godzinach piękny odcień różu zmienia się w brzoskwiniowy:/;
  • Miser (prasowany pigment) - błękitne i zielone drobinki na pomarańczowej podstawie, dodatkowo całość opalizuje na różowo; miękki, ma słabszą przyczepność do pędzla, więc najlepiej nałożyć go palcem, a następnie rozetrzeć pędzlem;
  • Nouveau (metaliczny) - żółte złoto, mocno przykleja się do powieki, więc rada identyczna jak w przypadku koloru Racks;);
  • Riche (matowy) - czerwona pomarańcza, nieco twardszy od wspomnianych wcześniej matów, aczkolwiek wyróżnia się dopracowaną w każdym szczególe formułą. Nie mam żadnych uwag;);
  • 500 (matowy) - zgaszona malina, identyczna sytuacja jak wyżej;);
  • Trove (matowy) - buraczkowy, twardy, zbity, od pozostałych matów różni się tym, że jest w dotyku silikonowy i słabo napigmentowany, po demakijażu pozostawia ślady podobne do niezmytego ze skóry flamastra:/. Używam go tylko w roli eyelinera bądź do podkreślenia dolnej powieki tuż przy linii rzęs;
  • Money Trees (metaliczny) - głęboki chłodny brąz z miedzianymi, różowymi, seledynowymi i czerwonymi iskierkami. Jeśli chodzi o właściwości, są identyczne jak w przypadku kolorów: Racks i Nouveau;
  • Fortunate (matowy) - czerwony brąz, właściwości zbliżone do kolorów Riche i 500, czyli kolejny ideał w palecie;);
  • Jackpot (metaliczny) - głęboka wiśnia z fioletowym, różowym i czerwonym połyskiem, formuła identyczna jak w przypadku kolorów: Racks, Nouveau oraz Money Trees;
  • Strike It (matowy) - jagodowy brąz, w którym jest nuta szarości i czerni, formuła jedwabista, używam go tylko do podkreślenia dolnej linii rzęs, ponieważ jest to bardzo ciemny kolor. 

Mocne strony palety, pomijając te, o których już wspomniałam:
  • cienie prezentują się o niebo lepiej na powiekach niż w palecie. Dopiero na skórze widać wszystkie niuanse: głębokie nasycenie kolorów, soczyste, jaskrawe podtony, połyskiwanie na inne barwy, różnokolorowe drobinki
  • maty nie tworzą plam przy rozcieraniu tuż nad załamaniem powieki i na ogół  dobrze się łączą z błyszczącymi cieniami,
  • doskonała formuła wszystkich błyszczących cieni (miękkie, nie uwydatniają zmarszczek, są trwałe, nie zmieniają koloru w ciągu dnia, nie tracą na intensywności),
  • biorąc pod uwagę genialną jakość formuły i oryginalność kolorów cieni, moje subiektywne podium wyglądałoby w następujący sposób: 1. miejsce -> Miser, 2. miejsce - na równi: Racks, Money Trees, Jackpot; Fortunate, 500, 3. miejsce -> na równi: Stacks, Nouveau, Riche.
  • na 16 cieni, które składają się na paletę Fortune, będę używać z przyjemnością w codziennym makijażu aż 13 kolorów, więc odpowiadając na pytanie zawarte w tytule, uważam, że warto było ją kupić <3.
Słabe strony palety:
  • są w tej palecie 2 totalne nieporozumienia, o ile w zamyśle producenta było używanie ich na całą powiekę;). Mam tu na myśli cienie: Ben oraz Trove.
  • niektóre metaliczne cienie tak mocno przyklejają się do powiek, że nie można ich rozetrzeć do tzw. chmurki. Dla wielu osób może być to wada, natomiast dla mnie niekoniecznie. Po prostu za bardzo przyzwyczaiłam się do struktury błyszczących cieni Lorac, które rozprowadzało się prawie aż pod sam łuk brwiowy niczym krem;).
Makijaże, w których użyłam cieni w następującej kolejności: Fortunate, Racks, Miser, Stacks, Money Trees, Jackpot, Nouveau, 500 (z domieszką rozświetlacza z Inglota), Riche.




Pozostałe informacje o produkcie:
  • cena - 160 zł ( w cenę wliczyłam koszt przesyłki),
  • gramatura - 16 cieni po 1,1 g,
  • dostępność - swój egzemplarz kupiłam na stronie House of Beauty
Nowszy post Starszy post Strona główna

12 komentarzy:

  1. Piękna paleta i bardzo do Ciebie pasuje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda*_*.
      Dziękuję <3. Też uważam, że kolorystyka bardzo mi pasuje:).

      Usuń
    2. Colourpop ma fajną formułę cieni. Mam ich Yes, Please i jestem mile zaskoczona ich jakością :)

      Usuń
    3. Podoba się paleta Yes, Please. Obie utrzymane są w ciepłej wakacyjnej tonacji. Ja się jeszcze zastanawiam nad Pretty much i Oh Lala:).

      Usuń
  2. jak Ty to robisz że zawsze mas ztak ładnie wymalowane oko?:O biorę tylko te błyszczace bo reszta mnie nie rusza ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki serdeczne:***.
      Jeśli chodzi o błyszczące cienie, to rzeczywiście jest na czym oko zawiesić;).
      Miłego dnia! :)

      Usuń
  3. Bardzo Ci pasują takie kolorki. Fajnie, że jest tyle różnych wykończeń, bo i możliwości wykonania różnych makijaży są większe. Zainteresuję się tą marką bliżej, bo pewnie i dla mnie byłby jakieś fajne paletki;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Aniu:*.
      Jest kilka paletek ukierunkowanych na róż:).
      Są też pojedyncze kremowe cienie w słoiczku. Ja upatrzyłam sobie kolor Frog <3.

      Usuń
  4. Jakie piękne makijaże wyczarowałaś *_*
    Muszę przyznać, że ta paleta podoba mi się bardzo! Co prawda nie wiem, czy umiałabym wykorzystać w pełni jej potencjał, ale to zestawienie kolorystyczne jest takie, jak lubię :)
    Gdyby nie to, że od dawna marzy mi się paleta The New Nude od Huda Beauty, to pewnie bym się na nią skusiła ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję <3.
      O paletce The New Nude od Huda Beauty pisała niedawno Ania z bloga piekneperfumy.pl, więc pewną wiedzę na jej temat mam;). W tej tonacji miałam Lorac Unzipped i bardzo dobrze ją wspominam. Teraz właśnie zapragnęłam pobawić się trochę kolorami;).

      Usuń
  5. Piękne kolory, niby codzienne, ale mają w sobie to coś. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na oczach dopiero widać, że to nie są sztampowe kolory <3.

      Usuń