Lalique, Amethyst eau de parfum. Perfumy balansujące na granicy mainstreamu i niszy.

By | 5.7.20 13 comments
Witajcie!

Od lat jestem pod wrażeniem zapachów, które wykreowali perfumiarze zaproszeni do współpracy z marką Lalique. Uwielbiam arcydziwne Perles de Lalique, doceniam też Satine, Lalique Le Parfum, Living Lalique, natomiast najbliższą mojemu sercu kompozycją jest właśnie ta, której poświęcam dzisiejszy wpis, czyli Amethyst eau de parfum.


Wygląd flakonu sugeruje, co kryje się w środku?

Prosty klasyczny flakon podpowiada, że kompozycja jest nieskomplikowana, aczkolwiek wyrazista i w dobrym stylu, natomiast fioletowy kolor szkła sugeruje, że kryje się w niej zimny, tajemniczy, być może nawet nostalgiczny zapach. Ale czy tak jest naprawdę? Amethyst jest zmienny, przewrotny, a czasem kapryśny, dlatego nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, jaki jest naprawdę. Z pewnością nie wpisuje się w sztywne ramy kwiatowo-owocowej kategorii olfaktorycznej.

Często mam wrażenie, że proporcje poszczególnych składników zmieniają się jak w kalejdoskopie,  następstwem czego jednym razem jest kwaśny, zielony i duszny, bywa, że ma na wskroś czysty mydlano-jeżynowy wydźwięk, z kolei innym razem tętni jagodowo-waniliową słodyczą, która nie jest natrętna.

Piramida zapachowa:
nuta głowy: czarna porzeczka, jagoda, jeżyna, morwa, truskawka
nuta serca: piwonia, pieprz, ylang-ylang, róża
nuta bazy: piżmo, wanilia bourbon, nuty drzewne


Amethyst balansuje na granicy mainstreamu i niszy

Owoce leśne w mainstreamie rzadko kiedy są ukazane w taki sposób jak pachną w rzeczywistości  - na ogół są wsparte potężną dawką słodyczy wynikającą z wanilii, ambry, bursztynu, sandałowca czy chociażby karmelu, co sprawia, że bliżej im do syropu, konfitury bądź nalewki. Nie zobaczymy oczami wyobraźni cieknącego po dłoni kwaśnego i cierpkiego soku fioletowych i czarnych owoców, nie wyczujemy też specyficznego zapachu liści tych krzewów, dlatego tym bardziej się cieszę, że pośród wszystkich przyjemnych i łatwych w odbiorze zapachów gdzieś tam na najniższej półce w perfumerii znajduje się niepozorna butelka kryjąca w swym wnętrzu aromat-majstersztyk, którego nie powstydziłaby się nisza.

Wyobrażam sobie, że wczesnym mglistym rankiem idę do dużego, zaprojektowanego na planie litery ,,L"ogrodu, który okala mój dom. Po nocnej burzy powietrze pachnie ozonem zapachem ziemi  i olejkami wydzielanymi przez rośliny. Przechodzę przez pierwszą część ogrodu. Ten skrawek ziemi obradza w różnego rodzaju warzywa,  ale nie chcę się na nich skupiać, bo zmierzam do jego drugiej części, która znajduje się tuż za jabłonią i grządkami różowych róż i piwonii. To właśnie tam rośnie niezliczona liczba krzewów, m.in.  czarnych porzeczek, jeżyn i jagód. Napełniam salaterkę owocami i przy okazji upajam się w tej chłodnej aurze charakterystycznym zapachem liści krzewów.

Bywałam kiedyś w takim ogromnym ogrodzie, dlatego zawsze będę miała sentyment do Amethyst eau de parfum, bo w pewnym sensie przedstawia i za każdym razem przypomina mi o pięknym etapie mojego dzieciństwa.


Pozostałe informacje o perfumach: 

  • cena: ok. 113 zł + koszt wysyłki za pojemność 100 ml
  • przeznaczenie:  zapach na co dzień, dla kobiet; okazje nieformalne
  • parametry: projekcja umiarkowana (na długość ramion); trwałość ok. 6-8 godzin.
Nowszy post Starszy post Strona główna

13 komentarzy:

  1. Znam ten zapach i miło go wspominam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Poznałam ten zapach i spodobał mi się, ale jeszcze bliżej mi do Amethyst Eclat:). Wydaje mi się, że na Tobie Amethyst pokazał wiele różnych odsłon i to jest właśnie piękne i tak pożądane, tego rodzaju perfumy się po prostu nie nudzą:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Amethyst Eclat testowałam jakieś 5 lat temu i nie bardzo mi się spodobał, ale teraz z chęcią sprawdzę jeszcze raz, bo od tego czasu mój gust zapachowy mocno się zmienił:).

      Jestem też ciekawa wersji Amethyst Exquise:).

      Usuń
  3. Jak ja uwielbiam Twoje opisy zapachów *_* W wyobraźni szłam przez ten ogród i czułam te wszystkie zapachy :) I muszę przyznać, że zaintrygowałaś mnie tymi perfumami. Mam nadzieję, że kiedyś dane mi będzie poznać ich zapach ;)
    P.S. Piękne zdjęcia <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:***.
      Na pewno nadarzy się okazja:).
      Powiem Ci, że jesienią i zimą Amethyst pachnie jeszcze lepiej, także niech to będzie z mojej strony dodatkowa zachęta do przetestowania tych perfum, bo naprawdę warto;).

      Usuń
    2. Czuję się zachęcona ;) :*
      Może gdzieś uda się zdobyć próbkę albo upolować tester ;)

      Usuń
    3. Na pewno się uda:). Ciekawe, czy spodobają Ci się owoce leśne podane w taki sposób:).

      Usuń
  4. Już sam flakon, jego kolor, kształt, minimalizm niesamowicie kuszą! Zapachu nie znam ale mam ogromną ochotę na bliższe poznanie. Dawno nie wąchałam nowych, nieznanych mi zapachów :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie jakoś niestety nie po drodze z tym zapachem, ale flakonik jest absolutnie piękny. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj tak! Zgadzam się i też uważam, że Amethyst wypada nadzwyczaj dobrze jak na mainstreamową pozycję w drogeriach. Jest nieco inny i rzeczywiście kapryśny. U mnie najpiękniej wybrzmiewa w jesienny poranek jak jeszcze dobrze rosa nie zeszła z trawy. Wówczas zapach jest chłodny, owocowy i roztacza aurę tajemnicy. Zdecydowanie najlepszy z linii. Wersja Eclat już mnie tak nie uwiodła

    OdpowiedzUsuń