Mój subiektywny przegląd produktów świetnej jakości w ofercie marek selektywnych

By | 27.1.21 11 comments

Witajcie! 

W czasie mojej ośmioletniej przygody związanej z  prowadzeniem bloga przedstawiałam Wam rzetelne i szczere opinie m.in. na temat kosmetyków i perfum marek luksusowych.  Kiedy więc w ramach współpracy zostałam poproszona o wytypowanie produktów z perfumerii internetowej Douglas, które uznaję za świetnej jakości, a zatem i takie, które mogłabym jednocześnie polecić na prezent (wszak zbliżają się walentynki, Dzień Kobiet i z pewnością inne indywidualne okazje sprzyjające obdarowywaniu;)), przyjęłam tę propozycję i wybrałam sześć prawdziwych pereł, o których nie jeden raz wspominałam Wam zarówno na blogu, jak i instagramie.

Będą dwa wyjątkowe, aczkolwiek - mam wrażenie - niedoceniane zapachy, dwie wyróżniające się jakością pomadki, które mam aktualnie w kilku kolorach, puder posiadający magiczną moc upiększania cery oraz róż do policzków, który zmienia kolor pod wpływem różnych czynników

Szczególnie polecam przyjrzeć się tym sześciu propozycjom, które zamieściłam w kolażu zdjęć:

  • Giorgio Armani Code eau de parfum - Code jest już ze mną od 5 lat i z każdym kolejnym rokiem moje uznanie dla tych perfum jest większe. To mistrzowskie połączenie białych kwiatów, gorzkiej pomarańczy i imbiru. Żeby uczynić z tej kompozycji uwodzicielską miksturę, perfumiarz osłodził ją odrobiną wanilii i kilkoma kroplami miodu. Perfumy są świeże, nieco odurzające, okraszone goryczą i zarazem słodkie. Code jest szykownym zapachem na dzień i wieczór dla dojrzałych kobiet. Moja kolekcja nie istnieje bez tego zapachu:)💜.
  • Versace Versense eau de toilette - mam tylko jeden stricte cytrusowy zapach i jest nim właśnie Versense. Nie dołączyła do niego jeszcze żadna kompozycja z tej kategorii, ponieważ jak dotąd nic nie jest w stanie się z nim równać. Versense sugestywnie odmalowuje greckie krajobrazy.  Jest w nim dużo uroku, jest wolność, swoboda, beztroska i prawda w tym sensie, że każda z nut jest wiernie odwzorowana. Czuję w nim  bergamotkę, cytrynę i limonkę (zarówno miąższ, jak i olejki eteryczne ze skórek), a za sprawą nut drzewnych, tj:  drzewa oliwnego i cedru zapach zyskuje elegancki sznyt. Wyrazistymi nutami są również piżmo i... kostki cukru. Jeśli dodać do tego olbrzymią projekcję, bo aż na kilka metrów oraz wielogodzinną trwałość, to właściwie można stwierdzić, że mamy do czynienia z prawdziwym ewenementem w tej grupie olfaktorycznej. Powielam zakończenie z poprzedniego opisu: moja kolekcja nie istnieje bez tego zapachu 💚.
  • puder Micro-Fil marki Giorgio Armani w odcieniu 00 Universal Nude (biały) - najlepszy puder, jaki kiedykolwiek miałam. Delikatnie matuje i nadaje cerze efekt eleganckiego rozświetlenia. Na początku zauważycie, że lekko rozjaśnia, więc wraz z pudrem brązującym możecie zagrać światłocieniem i ładnie wymodelować twarz. Jakby tego było mało Micro-Fil optyczne wygładza fakturę skóry😍.
  • róż Rosy Glow marki Dior z kolekcji Backstage w odcieniu 001 Pink - matowy róż bez drobinek, który pachnie pudrową różą w stylu vintage. Doskonale się rozciera, nie tworząc plam, nie znika i nie blednie w ciągu dnia. Konsystencja różu jest mocno sprasowana, więc nie pyli się podczas nabierania na pędzel. Odcień 001 Pink to jasny cukierkowy róż, który może zmienić się w malinowy, jeśli masz na skórze ciemniejszy podkład z żółtym pigmentem i puder brązujący, w związku z czym mamy przynajmniej 2 odcienie w jednym opakowaniu (można też uzyskać słabiej i mocniej nasycony odcień, ale o tym wspominałam Wam już w recenzji poświęconej temu kosmetykowi).
  • pomadki Mac (standardowa kolekcja) - bardzo lubię te pomadki ze względu na komfortową formułę (mam na myśli wykończenia: cremesheen i lustre) oraz szeroką gamę kolorystyczną, z której bez problemu można wybrać korzystny dla nas odcień. Mają przyjemny waniliowy zapach, nie są wyczuwalne na ustach, można budować krycie, nie wysuszają ust, nie przemieszczają się poza kontur ust, nie podkreślają suchych skórek. Moje ulubione kolory to: Creme Cup, Lovelorn, Creme d'Nude💗.
  • pomadki Estee Lauder z serii Pure Color Envy Sculpting - bardzo trwałe pomadki mimo kremowej formuły. Już przy jednej warstwie pokrywają usta nasyconym kolorem. Konsystencja szminki jest kremowa, ale nie na tyle miękka, by spowodować migrowanie pigmentu poza kontur warg. W ciągu kolejnych godzin znika estetycznie i równomiernie.  Nie zauważyłam, by przesuszały usta.  Moje ulubione kolory: 230 Infamous💖.

Jestem ciekawa czy zainteresowałam Was którąś z powyższych propozycji. A może mieliście okazję używać tych perfum i kosmetyków i chcielibyście podzielić swoimi spostrzeżeniami? Z chęcią poczytam o tym w sekcji komentarzy:).

Nowszy post Starszy post Strona główna

11 komentarzy:

  1. Pomadki Mac bardzo lubię :) Chetnie wypróbowałabym ten róż Diora :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedne z najlepszych, jakie miałam:).
      Róż Diora jest też w odcieniu koralowym - w sam raz na wiosnę i lato;).

      Usuń
  2. Bardzo ciekawe propozycje :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też lubię zapach Code od Armaniego 🤩

    OdpowiedzUsuń
  4. Pomadki Mac oraz pomadki Estee Lauder znam bardzo dobrze:). I zgadzam się, są świetne, osobiście też bardzo je lubię. Zapachy również znam oba. O ile kiedyś Code był dla mnie za mocny to podejrzewam, że teraz mógłby okazać się idealny. Też kiedyś pisałam o nim na blogu, ale to było właśnie już dawno temu;). A Versense, tak jest wyjątkowy. Znam go tylko z testów nadgarstkowych, ale rzeczywiście ma w sobie niepowtarzalną świeżość:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiemy, co dobre;).
      Widziałam, że Code ma teraz nową szatę graficzną (nie ma już tego ornamentu). Mam nadzieję, że nie przeszedł reformulacji.

      Usuń
  5. Nigdy nie zwróciłam uwagi na Versense, ale po Twoim opisie wnioskuję, że ma naprawdę sporą szansę, by mi się spodobać :) Tym bardziej, że długo chodzi za mną zakup orzeźwiającego zapachu, gdyż ostatnimi czasy poszłam bardziej w stronę "cięższych" klimatów ;)

    OdpowiedzUsuń