Test perfum z mainstreamu: Jesus Del Pozo, Lolita Lempicka, Escada, Lalique, Gianfranco Ferre, Mugler

By | 30.5.21 16 comments
Witajcie! 

Jeśli nie znudziły się Wam jeszcze moje zbiorcze recenzje perfum, zapraszam na kolejny wpis z tego cyklu:). Niektórym z nich mocno się dziś ode mnie dostało, więc jeśli posiadacie je w swoich kolekcjach, wybaczcie mi, że tak ostro się z nimi rozprawiłam;).

Przejdźmy do opisu poszczególnych perfum:

  • Jesus Del Pozo, In white edt - najzwięźlej mówiąc, czuję tu głównie zapach wieńca pogrzebowego... To pudrowy białokwiatowiec w stylu vintage. Od początku do końca niepokoi i rozdrażnia. Zamówiłam próbkę ze względu na rzekome podobieństwo do Pure Poison Diora. Nie wiem, do której wersji miałby być podobny, ale na pewno nie do tej najnowszej. Parametry nie są powalające, ale w kontekście tego, jak pachnie, może to i lepiej. Perfumiarze: Francis Kurkdjian, Violaine David. Moja ocena ---> 3/6. 
  • Lolita Lempicka, L'eau en Blanc edp - odbieram ten zapach tak, jakbym miała przed nosem wypłukaną klasyczną wersję perfum Lolita Lempicka (tę anyżowo-lukrecjowo-pudrową), do której dodano dużo piżma, w efekcie czego  otrzymujemy bardzo czysty zapach z taką drapieżną lukrecjową nutą, która wybrzmiewa dość bojaźliwie na dalszym planie. Zdarza się, że w tej kompozycji ujawniają się kremowe akcenty, ale zdecydowanie bliżej jej do proszku do prania. L'eau en Blanc to perfumy eteryczne, wręcz transparentne, ale skomponowane z klasą. W sam raz do białej koszuli lub na co dzień na zimę i wczesną wiosnę - w ciepłe dni będą męczące. Projekcja bliskoskórna, trwałość około 6 godzin. Perfumiarz: Annick Menardo. Moja ocena --->4/6.
  • Escada, Especially Elixir edp - wyobraźcie sobie śliwkę i różę leżące na betonowym podłożu w zatęchłej piwnicy, które dodatkowo są pokryte grubą warstwą kurzu. To jest właściwie wszystko, co chciałabym powiedzieć o tym zapachu. Ogromne rozczarowanie. PS. Śmiało testujcie na własnej skórze, ponieważ z tego, co zaobserwowałam, jestem odosobniona w tej krytycznej opinii;). Perfumiarz: Jean-Michel Duriez. Moja ocena ---> 1/6.
  • Lalique, Amethyst Exquise edp - eksplozja różowych kwiatów w parny dzień. Na początku ma się poczucie, że jest trochę ,,przeładowany", czuć w nim swoistą ciężkość za sprawą dominującej orchidei, pudrowego heliotropu, wanilii i syropu owocowego. Nuty świeże dynamicznie przenikają się z tymi cięższymi, słodkimi. Zapach dorównuje do poziomu, które wyznaczyły m.in.: Magnetism Escady czy Exotica od Roberto Cavalli, więc jeśli cenicie te kompozycje, być może polubicie też Amethyst Exquise. Z drugiej strony mam z tymi perfumami pewien problem, ponieważ nie nawiązują w żaden sposób do motywu przewodniego rodziny Amethyst, jakimi są fioletowe owoce leśne. Gdyby zapach funkcjonował jako osobny twór, oceniłabym go wyżej, natomiast w sytuacji, gdy włączono go do rodziny Amethyst, muszę obniżyć notę. Zapach na co dzień, raczej na wszystkie pory roku. Parametry zaskakująco dobre jak na tę kategorię olfaktoryczną. Moja ocena ---> 4/6.
  • Gianfranco Ferre, In the mood for love edp - miały być kremowe kwiaty, a jest intensywny aromat szamponu do włosów.  Zapach kremu, balsamu lub mydła w perfumach lubię, natomiast szamponu zdecydowanie nie. Perfumy na co dzień na wiosnę i lato. Parametry zadowalające. Perfumiarz: Maurice Roucel. Moja ocena ---> 2/6.
  • Mugler, Muse edt - W moich oczach zapach jest skreślony za to, że perfumiarz przesadził tu z efektem stęchlizny i kurzu. Nie jest w stanie uratować tej kompozycji kosz tropikalnych owoców, aczkolwiek ja bardziej wyczuwam czerwone owoce. Zapach jest z gatunku tych cięższych, słodkich i wszysztko byłoby dobrze, gdyby nie ta piwnica i kurz, które czynią z zapachu karykaturę. Często jest tak, że ów akord można wyciszyć poprzez zaaplikowanie perfum w małej ilości (jedno naciśnięcie atomizera) na włosy lub skórę. W tym przypadku ta metoda niestety się nie sprawdzi. Perfumiarz: Quentin Bisch. Moja ocena ---> 2/6.

Czy któryś z opisanych przeze mnie zapachów mógłby się znaleźć w mojej kolekcji?

Zanim przejdę do udzielenia odpowiedzi na to pytanie, chciałabym w ramach podsumowania napisać, że, kiedy zamawiałam próbki tych zapachów, miałam o nich zupełnie inne wyobrażenie - tak naprawdę spodziewałam się samych olśnień. Teoretycznie nie powinno być żadnych zgrzytów, ponieważ wszelkie recenzje były na ogół przychylne, ale wiadomo - własny nos i chemia skóry szybko zweryfikują zasłyszane i przeczytane opinie;).
 
W trakcie tego testu nie miałam poczucia, że poznaję ekscytujące zapachy, więc nie czuję potrzeby zakupu któregokolwiek z nich, natomiast gdybym otrzymała w prezencie L'eau en Blanc edp Lolity Lempickiej, na pewno by się u mnie nie zmarnował;).
Nowszy post Starszy post Strona główna

16 komentarzy:

  1. Nie znam żadnego z tych zapachów :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tego zestawu znam tylko Lempicką, ale nigdy nie byłam posiadaczką całego flakonu tych perfum.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno zdobyć tę wersję, bo jest wycofana. Można ją jeszcze znaleźć w wybranych Rossmannach, w perfumeriach internetowych zostały pojedyncze sztuki.

      Usuń
  3. Zatęchła piwnica przy Escadzie nieźle mnie rozbawiła :D Nie miałam okazji poznać żadnego z tych zapachów i teraz nie jestem pewna czy w ogóle bym chciała ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogłoby nie być już tak zabawnie, gdybyś poczuła od siebie tę piwnicę i kurz;D.

      Usuń
  4. Takie zbiorcze recenzje są naprawdę fajne :) Przyznam, że ciekawiły mnie Escada i Mugler, ale teraz widzę, że jednak nie są warte uwagi ;) Jakoś nie przepadam za zapachem zatęchłej piwnicy, a tym bardziej kurzu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wobec tego będę od czasu do czasu publikować takie zbiorcze recenzje:).
      Moim zdaniem to nie są dobre zapachy, ale - wiadomo - każdy ma inny gust.

      Usuń
    2. W takim razie bardzo się cieszę i na pewno będę do nich zaglądać <3
      A co do zapachów, to wiadomo, że każdy inaczej je odbiera, ale jednak teraz będę wiedziała, czego się spodziewać ;)

      Usuń
  5. Jesus Del Pozo, In white są mydlane, kremowo-pudrowe i czuć w nim praktycznie same białe kwiaty. Jak dla mnie zapach z niefajnej toalety ;(
    Escada, Especially Elixir edp są mocno różano-owocowe i słodkie. Mogą przytłaczać. Róża, śliwka i wanilia. Po zwietrzeniu czuję miód i czekoladę no i ta róża nie schodzi z pierwszych skrzypiec aż do końca. Trochę racji z tą zatęchłą piwinicą.
    Gianfranco Ferre, In the mood for love edp nawet mi się podobają. Ja wyczuwam różę, magnolię i pomarańczę. Lecz jedyna wada to jak dla mnie trwałość, która jest słabiutka...
    Mugler, Muse edt to istna katastrofa. Strasznie wyczuwalna sztuczność, jakiś egzotyczny drink, mięta , kora, spalona czekolada....porażka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Perfumy Muglera uwielbiam, ale Muse edt mu zupełnie nie wyszedł. Ciekawe, jak na jego tle prezentuje się wersja wody perfumowanej.

      Usuń
  6. Zachęciłaś mnie do testów L'eau en Blanc EDP Lolity Lempickiej, bardzo! Wciąż są we mnie ciągoty do piżma w perfumach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. We mnie też:). Ten bzik już chyba nie wygaśnie;).
      L'eau en Blanc jest chyba wycofywany, bo można go dostać tylko w niektórych Rossmannach. Szkoda, bo to całkiem przyzwoity zapach.

      Usuń
  7. Chyba rzeczywiście skuszę się sprawdzić podstawowe dwie wersje Laliqua. Exquise są nawet fajne, ale troszkę mi przeszkadzały ze względu właśnie na ciężkość, a nosiłam teraz w chłodny wieczorek kilka godzin.;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie też są trochę za ciężkie. Tamte wersje są o wiele lżejsze.

      Usuń
    2. Przy najbliższej okazji wypróbuję, bo są bardzo ciekawe

      Usuń