Podczas lektury książki pt. Podstawy Perfumerii autorstwa państwa: Iwony Konopackiej-Brud i Władysława S. Brud trafiłam na bardzo ciekawy rozdział zatytułowany Historia perfumerii cz.3. Ostatnie stulecia, w którym opowiedziano o powstaniu wody kolońskiej. Zainspirowana tym zagadnieniem, postanowiłam zamówić próbki tego typu zapachów, a wybór padł na niemiecką markę Maurer&Wirtz i jej serię Acqua Colonia, także oprócz ,,rysu historycznego" pojawi się również test zapachów, żeby nie powiało nudą;).
Okazuje się, że woda kolońska powstała ok. 300 lat temu - w 1720 roku włoski perfumiarz Jean Maria Farina zamieszkały w Kolonii stworzył bazującą na cytrusach wodę Acqua di Colonia, która po dziś dzień wskazywana jest jako wzór wód dla mężczyzn. W ramach ciekawostki wspomnę, że dzięki tej książce dowiedziałam się w końcu dlaczego na etykietach flakonów wód kolońskich pojawia się tajemniczy numer 4711. Otóż za wszystkim stoi Napoleon. Kiedy jego armie zdobywały kolejne miejscowości, wprowadzały swoją administrację, toteż w każdej z nich, również w Kolonii, nadano numery wszystkim budynkom, a domowi, w którym produkowano wodę kolońską przypadł właśnie 4711.
O istnieniu marki Maurer&Wirtz dowiedziałam się, gdy poszukiwałam zapachu utrzymanego w cytrusowo-ziołowym tonie na miarę Guerlain Aqua Allegoria Mandarine&Basilic. Odkryłam wówczas, że najprawdopodobniej bratem bliźniakiem tej wody toaletowej jest woda kolońska Blood Orange& Basil. Jeszcze nie mogę tego potwierdzić, ponieważ w momencie, gdy zamawiałam próbki, ta wersja nie była dostępna, ale planuję zrobić drugą część o perfumach tej marki, więc jeszcze nic straconego:). Swoją drogą, sam pomysł stworzenia tego typu zapachów i projekt flakonów mimowolnie przywodzą na myśl serię Aqua Allegoria, choć zauważyłam, że wykazano się też kreatywnością w doborze nut, więc nie będę już narzekać:).
Do testu wybrałam sześć następujących propozycji:
Acqua Colonia Lemon&Ginger (cytryna amalfi/imbir) - kiedy pierwszy raz zaaplikowałam ten zapach, moje skojarzenia powędrowały w stronę cytrynowych cukierków z imbirem. Otwarcie uderza słodyczą, szybko jednak przekształca się w rześką wodę, w której czuć aromatyczne cytrusy, aczkolwiek kostki cukru nadal pobrzmiewają w tle. Imbir od samego początku jest tylko akcentem, ale rewelacyjnie uszlachetnia tę bogatą cytrynową harmonię. W dalszej fazie rozwoju Lemon&Ginger bardzo przypomina mi mój ulubiony drink mojito. Zarzut? Jest jeden - zapach jest nietrwały.
Acqua Colonia Lime&Nutmeg (lima/gałka muszkatołowa) - otwarcie to powiew niesamowitej ziołowej świeżości. Później zachwyca aromatem limonkowej esencji, korzennością, odrobiną goryczy. Porażające jak ten zapach jest nietrwały. Gdyby dodano mu mocy i porządnie utrwalono, byłby godnym rywalem dla Versace Versense, ponieważ charakteryzuje się tą samą klasą, tymczasem bardzo szybko staje się tylko wspomnieniem.
Acqua Colonia Melissa&Verbena (melisa/werbena cytrynowa) - docenią tę wodę wszyscy, którzy przepadają za perfumami z nurtu herbacianego. Melissa&Verbena przypomniała mi o drzewku, które wyhodowałam kiedyś z
pestki cytryny. Do dziś pamiętam ten cudowny zapach liści i aromat,
którym przesiąknięty był mój dom rodzinny przez wiele lat, dlatego mam
do tej propozycji marki Maurer&Wirtz szczególną sympatię. Zieloność cudownie przeplata się z cytrusami. Całość przypomina zapach mrożonej herbaty. W tym zapachu można poczuć się zrelaksowanym zaledwie w chwilę od zaaplikowania go na skórę.
Acqua Colonia Mandarine&Cardamom (mandarynka/kardamon) - jako fanka perfum z mandarynką nie mogłam przejść obojętnie wobec tej propozycji. Owoc odwzorowano w sposób rzeczywisty, wzbogacono go o korzenny akcent, bowiem do duetu wzięto samą królową przypraw, czyli kardamon (królem jest pieprz), który sprawia, że zapach kojarzy się ze świąteczną aurą. Słodki, ciepły, można tylko żałować, że nie jest przestrzenny, ale i tak dobrze, że nie znika ze skóry z prędkością światła. Perfumy jednocześnie słodkie i korzenne? Tak, to zdecydowanie mój klimat;).
Acqua Colonia Rhubarb&Clary Sage (rabarbar/szałwia muszkatołowa) - to jedyny zapach, który nie wywarł na mnie wrażenia. O ile szałwia muszkatołowa jest tu bardzo charakterna: ostra i niesamowicie świeża, o tyle rabarbar (właśnie, nie wpadłabym na to, że ta nuta jest w składzie;)) nie jest kwaśny - to zapach słodkiego już kompotu, który w dość szybkim czasie zaczyna dominować. Podsumowując, perfumy tylko pozornie wyraziste, a tak naprawdę mdłe. Parametry też rozczarowują, ponieważ mamy do czynienia ze znikomą trwałością, a zapach trzyma się blisko skóry.
Acqua Colonia Vetyver&Bergamot (wetyweria/bergamotka) - od początku do samego końca ziemisty, drzewny i zielony jednocześnie. Tak jak w przypadku Lemon&Ginger imbir był tylko akcentem, tak i tutaj bergamotka pełni identyczną rolę. Zapach skierowany bardziej w stronę męską, ale z kobiecej skóry będzie emanował równie ciekawie. Doceniam takie perfumy, bo rewelacyjnie komponują się ze stylem, który nazwałabym niewymuszoną elegancją.
Nie można zarzucić tym wodom kolońskim sztuczności, wręcz przeciwnie - to w głównej mierze natura zamknięta we flakonie. Jestem zachwycona wersją z mandarynką i kardamonem oraz melisą i werbeną cytrynową, bo nie dość, że te dwa konkretne zapachy są intrygujące, to jeszcze utrzymują się na tyle długo, by móc ewentualnie rozważyć zakup.
Dostępność serii Acqua Colonia: pojedyncze sztuki na portalach aukcyjnych i w niektórych perfumeriach internetowych (z dostępnością próbek nie powinno być problemu).
Cena: do 100 zł za 170 ml
Wetyweria & bergamotka ♥
OdpowiedzUsuńHej Justynka:).
UsuńWetyweria & bergamotka jest cudna, ale ja już mam swoich dwóch faworytów, więc ona jest u mnie na 3. miejscu;).
Te opisy brzmią pasjonująco! Same zapachy prezentują się intrygująco,jeśli miałabym możliwość skłoniłabym się ku wersji Vetyver-Bergamot oraz Melissa-Verbena:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję Emilia:).
UsuńPozdrawiam serdecznie:).
Pięknie opisałaś te zapachy!
OdpowiedzUsuńMi "woda kolońska" kojarzy się przede wszystkim z moim dziadkiem :) używał długie lata wody kolońskiej "Prastara". Teraz już chyba jej nawet nie produkują, a był to bardzo charakterystyczny zapach, z którym już nigdy później się nie spotkałam.
Dziękuję:).
UsuńWłaśnie sprawdziłam skład tej wody kolońskiej i nie dziwię się, że fani tego zapachu domagają się wznowienia produkcji:).
Coś czuję, że ta mandarynka i kardamon to fajny zapach. Może nawet podobny nieco do mojej Aqua Allegroia z Guerlain? :) Lubię takie zapachy. Z chęcią bym powąchała. Pozdrawiam cieplutko! :)
OdpowiedzUsuńStawiam, że do AA z Guerlain będzie podobny Blood Orange&Basil:). Wersja z kardamonem zbliża się bardziej do deserowych klimatów, ale też jest świetna:).
UsuńPozdrawiam:*
Całkiem fajne połączenia zapachów, niestety tej trwałości trochę szkoda. Też nie wiedziałam skąd to 4711 :D Ciekawa jestem jak pachnie lima z gałką muszkatołową! Mandarynka z kardamonem też brzmi zachęcająco.
OdpowiedzUsuńTajemnicę numeru 4711 nareszcie rozwikłałam;).
UsuńTo bardzo ciekawe zapachy, a wczoraj wyczytałam, że wprowadzono kolejny: Red Apple&Chili.
No ile można czekać na nowy post?:D
OdpowiedzUsuńMnie by chyba najbardziej pasował ten z mojito bo to akurat też mój ulubiony drink i lubię tego typu orzeźwiające zapachy:)
Już wróciłam i mam nadzieję, że tym razem nie wypadnie mi nic po drodze jak ostatnio;).
UsuńObiecywałaś poprawę pod postem Justyny:P hihi
UsuńWiem, ale tym razem były to przyczyny niezależne ode mnie;).
UsuńMyślałam że woda kolońska to męskie zapachy a dla nas jest woda toaletowa:D Człowiek uczy się całe życie :)
OdpowiedzUsuńPrawda;).
UsuńMelissa&Verbena ;)
OdpowiedzUsuńOdstąpiłabym Ci próbkę, ale ją akurat zużyłam do końca;).
UsuńBardzo ciekawe kompozycje zapachowe, ciekawi mnie mandarynka :)
OdpowiedzUsuńDorotko, jeśli lubisz tę nutę w perfumach, to podejrzewam, że nie rozczarowałabyś się wersją Mandarine&Cardamom:).
UsuńFlakony przepiękne, a do tego przystępne ceny - jak na nie spojrzałam, to pomyślałam, że muszą być diabelnie drogie, a tu miłe zaskoczenie :) Zapachów nie znam, ale pamiętam, jak w dzieciństwie wąchałam prawdziwą wodę kolońską taty - niestety, nigdzie potem nie udało nam się jej znaleźć i mu takiej kupić...
OdpowiedzUsuńTeż byłam zaskoczona, że są w tak rozsądnej cenie, bo jednak zawartość i sam projekt flakonu mogłyby sugerować o wiele wyższą kwotę. Myślę, że wpływ na nią miała raczej przeciętna trwałość tych zapachów.
UsuńCiekawy temat:), bardzo inspirujący:) Wody kolońskie mają niestety tę właściwość, że są ulotne i to bardzo. Na szczęście są wyjątki, te które znalazłaś i są akurat w miarę trwałe warto przetestować. Myślę, że chciałabym wypróbować te dwie które polecasz i które Tobie się spodobały. Myślę, że moim nr 1 mogłaby być melisa z werbeną cytrynową:) buziaki Iwonko***
OdpowiedzUsuńDziękuję Aniu:).
UsuńTo prawda, różnie bywa z trwałością jeśli chodzi o tę koncentrację, ale liczyłam, że dorównają niektórym wodom kolońskim chociażby z Atelier Cologne, które potrafią trzymać się skóry wiele godzin i do tego są przestrzenne.
Miłego dnia:*
Melisa i werbena pewnie spodobałaby się u mi :) Pozytywnie zaskoczyła mnie cena - przy takiej pojemności spodziewałam się znacznie wyższej sumy.
OdpowiedzUsuńKilka zapachów mnie ciekawi, ale przed kupnem zapachu wolę się najpierw z nim zapoznać :) Do tej pory słyszałam tylko o wodach kolońskich z Atelier Cologne, fajnie było poczytać o czymś innym :D Pozdrawima :)
Też na początku myślałam, że ceny będą wysokie, a tu taka miła niespodzianka;).
UsuńJa nie zdecydowałabym się na perfumy bez uprzedniego przetestowania próbki w domowym zaciszu:).
Pozdrawiam:).
zaintrygowałaś mnie <3 wody kolońskie uwielbiam, wyruszam na poszukiwania <3
OdpowiedzUsuńCieszę się:). No właśnie pamiętam, że wody kolońskie to Twoja bajka;).
UsuńUdanych poszukiwań życzę w takim razie:).
Poruszyłaś bardzo ciekawy temat :) Z opisu tych wód najbardziej zaintrygowała mnie wersja z mandarynką :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że temat wód kolońskich Cię zainteresował:).
UsuńMandarynkowe zapachy zawsze będą mnie zachwycać, o ile ta nuta nie będzie w nich przekłamana.
Nigdy nie próbowałam zapachów tej marki, ale bardzo mnie ciekawią. :) Chyba nie umiałabym wybrać, od którego zacząć. Flakony są oryginalne, wyglądają jak butelki trunków.
OdpowiedzUsuńWiem, że cenisz Pamplelune, dlatego ciekawa jestem czy i wersja Pink Pepper & Grapefruit od M&W spodobałaby Ci się równie mocno:).
UsuńWody kolońskie, pierwsze skojarzenie to "Prastara", której butelkę po Dziadku zachowała Mama. Potem był Tabac u mojego Taty i pamiętam, że kupiłam nową wersję która była bardzo rozczarowująca :(
OdpowiedzUsuńZa to moje doświadczenia są mieszane, fajnie wypadają wersje Intense z Jo Malone, ale firma ma chore ceny w stosunku do jakości :/ I moją ukochaną wodą kolońską jest Rose Anonyme marki Atelier Cologne <3
Narobiłaś mi ochoty na Mandarine & Cardamom i jestem prawie pewna, że... kupię w ciemno :D Rzadko dokonuję takich zakupów, albo inaczej, coraz rzadziej, ale lubię ten dreszczyk emocji od czasu do czasu.
O zapachach Jo Malone trochę czytałam i najczęstszym zarzutem jest właśnie to, o czym napisałaś, czyli ceny niewspółmierne do jakości:/.
UsuńMam ochotę przetestować wersję Blue Agava & Cacao, zachęcona zapewnieniami o dobrych parametrach - oby tylko nie była zbyt słodka.
Jeśli chodzi o serię Intense, wpadł mi w oko drzewno-przyprawowy zapach - Saffron:).
Perfum Rose Anonyme niestety nie znam, ale myślę, że mogłyby mi się spodobać, bo lubię połączenie róży z paczulą.
Ja kupiłam kiedyś w ciemno Vanille Noire z Yves Rocher i wspominam zapach jako największą traumę;), dlatego też już nigdy tego nie zrobię;). A Mandarynkę z kardamonem jak najbardziej polecam - w mój gust wpisał się idealnie:).
Mmmm...Pewnie się powtarzam, ale opisy jak zawsze mistrzowskie-takie rzeczywiste i obrazowe, a raczej... węchowe ;) Szkoda tylko, że większość opisywanych przez Ciebie wód jest nietrwała :( Byłam trochę zdziwiona, że jako kobieta testujesz wody kolońskie, ale po tym wpisie widzę, ze z powodzeniem płeć piękna może z nich korzystać...Kolejny raz jestem pod wrażeniem Twojego nietuzinkowego podejścia do sztuki perfumeryjnej, za co uwielbiam Twój blog ❤
OdpowiedzUsuńMmmm...Pewnie się powtarzam, ale opisy jak zawsze mistrzowskie-takie rzeczywiste i obrazowe, a raczej... węchowe ;) Szkoda tylko, że większość opisywanych przez Ciebie wód jest nietrwała :( Byłam trochę zdziwiona, że jako kobieta testujesz wody kolońskie, ale po tym wpisie widzę, ze z powodzeniem płeć piękna może z nich korzystać...Kolejny raz jestem pod wrażeniem Twojego nietuzinkowego podejścia do sztuki perfumeryjnej, za co uwielbiam Twój blog ❤
OdpowiedzUsuńDziękuję Martuś:).
UsuńNie spodziewałam się tak miłych słów ♥♥♥
Też żałuję, że są nietrwałe, bo to naprawdę dobrze zrobione zapachy i chciałoby się je czuć cały dzień:).
Tak, to wody kolońskie, które są przeznaczone dla obu płci, choć np. wersja z mandarynką kojarzy mi się wyłącznie jako zapach dla kobiety:).
Udanego dnia:*
flakonik niczym flaszka alkoholu;)
OdpowiedzUsuńZgadza się:).
UsuńOpis rewelacja ! Ale to u Ciebie juz znane <3 zawsze dobry tekst, nie nudny i super fotki <3
OdpowiedzUsuńPoważnie, nie znałaś tej firmy? U nas sa te wody kolońskie wszędzie i nie ma problemy z dostępem :-) jak cos , to daj znać Iwonko :-**** chętnie ci przyśle :-) sa nawet żele pod prysznic i balsamy w danym zapachu ;-)
Bardzo dziękuję za komplement Karolina:***
UsuńNo właśnie ja tę markę poznałam dopiero w tym roku, a wiem, że w Niemczech jest bardzo popularna:).
No i jeszcze mają linię uzupełniającą! :) Super:). Odezwę się do Ciebie jak będę chciała kupić Mandarynkę z Kardamonem, a na pewno tak się stanie, bo zapach jest bardzo w moim guście:). Dziękuję za chęć pomocy:).
Z miłą chęcią :-****
UsuńByłam przekonana, że woda kolońska to znacznie starszy wynalazek. Miałam tylko raz w życiu wodę kolońską, Yves Rocher, coś z werbeną? albo z konwalią? Jednak ja mam wrażenie, że większość zapachów ulatnia się ze mnie z prędkością światła, więc woda kolońska tym bardziej i nigdy nie sięgałam po nie.
OdpowiedzUsuńFlakony tych wód faktycznie są mocno inspirowane Aqua Allegoria. Z opisu najbardziej przemawia do mnie ta wersja z mandarynką :)
Pozdrowienia!:)
Ja mogłabym mieć perfumy mandarynkowe w każdym ujęciu:).
UsuńPozdrawiam:).
Jak pięknie opisałaś te zapachy, aż je poczułam! Obecnie - zdecydowanie Lemon&Ginger - uwielbiam takie połączenie, aczkolwiek Melissa&Verbena oraz Mandarine&Cardamom też bardzo w moim stylu :) Zachwycające flakony, niczym kryształowe, i cena bardzo przystępna - kupię jak tylko dorwę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
UsuńTeż byłam zaskoczona tą niską ceną, bo jakość zapachów zdecydowanie ją przewyższa:).
Kusi mnie ten zapach z melisą. Uwielbiam to zioło w każdej postaci <3
OdpowiedzUsuńW takim razie jestem pewna, że polubisz ten zapach:).
UsuńW życiu bym nie powiedziała, że istnieją wody kolońskie dla kobiet :) Wiedziałam, że opłaca się obserwować Twojego bloga, bo zawsze dowiem się czegoś nowego i ciekawego :) Każdy opis zapachu brzmi świetnie, ale jakoś nie potrafię sobie wyobrazić tych wszystkich połączeń i chyba żaden do mnie nie przemawia. Musiałabym się przekonać "na żywo" jak naprawdę pachną :) Opakowania za to mają cudne, chociaż szkoda, że są nietrwałe :/
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz ile ja się dowiedziałam z Twojego bloga;).
UsuńTeż żałuję, że nie są trwalsze, bo tak dobrym zapachom należała się przynajmniej 5 -godzinna żywotność:).
Bardzo ciekawe zapachy. Ciekawi mnie zapach z limonką czy mandarynką. :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńChcę książkę, to po pierwsze. Na pewno jest mega ciekawa
OdpowiedzUsuńMam ją od 1,5 roku, a za każdym razem, gdy ją czytam, odkrywam coś nowego:). Polecam:).
UsuńMandarynka brzmi kusząco. =)
OdpowiedzUsuńTo bardzo fajny zapach:).
UsuńDobry artykuł... :-) Mnie podoba się mandarynkowo-kardamonowa kompozycja. Kupiłam mężowi, ale chyba to bardziej mój niż jego klimat.
OdpowiedzUsuńDziękuję:).
UsuńJesteś zadowolona z trwałości? U mnie zapach ,,żyje" na skórze ok. 3 godzin, co w porównaniu z innymi wodami z tej serii jest naprawdę dobrym wynikiem;).
Mam wielką ochotę na mandarynkę z kardamonem
OdpowiedzUsuńPiękna jest*_*.
Usuń