Moje odkrycia zapachowe w kategorii perfum niszowych: Insulo od Jeroboam oraz Salim i Anarkali polskiej marki Tabacora Parfums

By | 23.9.16 43 comments
Witajcie! :)

Moje ostatnie perfumowe odkrycia, a mianowicie Insulo marki Jeroboam oraz Salim i Anarkali marki Tabacora Parfums płynnie zsynchronizowały się z początkiem nowej pory roku, bowiem każdy z trzech zapachów znakomicie wpisuje się swoim ogólnym charakterem w jesienną aurę. Jeśli zatem aktualnie poszukujecie czegoś oryginalnego, to w tym wpisie podrzucę kilka pomysłów:).

Według mojego nosa flakony tych pachnideł skrywają kompozycje dopracowane w najdrobniejszym szczególe: jeśli tematem jest zawiesista słodycz wanilii (Insulo) - wykreowana jest bez kropli banału, jeśli jest to pudrowa róża (Salim) - nie idzie prostą drogą w kierunku waty cukrowej tylko wybiera tę ambitniejszą, która prowadzi przez żywiczny, ziołowy-ziemisty i drzewny klimat,  jeśli jest to typowo drzewny orient (Anarkali) -  nadbudowany zostaje gorzko-korzennym i kamforowo-piwnicznym aromatem.

Każdy z nich stworzony jest z przytupem i jednocześnie szacunkiem do potencjalnych odbiorców, ponieważ nie uświadczymy tu niskiej jakości składników, nie ma tu wbrew pozorom chaosu i dziwaczności. Muszę też przy okazji wspomnieć, że w wielu kompozycjach nie pasuje mi dobór nut bądź proporcje poszczególnych składników (dlatego już dawno utwierdziłam się w przekonaniu, że wielkiej kolekcji nigdy nie zbuduję;)), natomiast w zetknięciu z tymi zapachami nie mam żadnych uwag - przyjmuję i odbieram je jako harmonijne dzieła, które poddano żmudnemu procesowi szlifowania tak, by w ostateczności wzbudzały zachwyt.  

Zdając sobie sprawę, że trudno jest sobie wyobrazić woń na podstawie opisu, postanowiłam wspomnieć przy każdym z nich o innych zapachach, które z nimi w jakimś stopniu korelują bądź wyczuwam zaledwie zbieżny akcent, aczkolwiek trzeba jasno powiedzieć, że gdy będę nawiązywać do marek popularnych, to oczywistym jest, że daleko im do tego poziomu, który wyznaczyły Jeroboam i Tabacora Parfums.


Zacznę od Insulo, który znalazł się w mojej pachnącej nagrodzie wygranej na blogu Sabbath of Senses. Otrzymałam 9 próbek zapachów trzech młodych niszowych marek perfumeryjnych: Jeroboam, Rubini oraz Hiram Green.  Początkowo entuzjastycznie podeszłam do testów i założyłam, że zbiorczo zrecenzuję wszystkie perfumy w jednym wpisie, ale szybko się przekonałam, że szkoda moich nerwów;). Każdy z nich inny, a miałam wrażenie, że zrobione zostały na jedną modłę tuberozowego opętania (jak ja nie cierpię tej nuty;)) i różnych wariacji na temat zamszowo-owocowej koncepcji. Raz, że niekoniecznie wszystko się udało (dla przykładu: nie wystarczy powalić na kolana mocą zapachu, a potem niech się dzieje, co chce;) i jeśli już łączy się zamsz z winogronami, to warto usunąć przykry zapach brudu i sprawić, żeby winogrona były jednak bardziej wyczuwalne itd.), dwa - te tematy są już zbyt często eksploatowane, po trzecie - dla dwóch znalazłam odpowiedniki wśród perfum celebryckich, dlatego też ich cena w stosunku do jakości to dyplomatycznie mówiąc nieporozumienie. 


Przechodząc do sedna, mozolnie testowałam każdy z nich, aż w końcu po kilku tygodniach wzięłam pod lupę ostatnią już próbkę - Insulo francuskiej marki Jeroboam. Nie spodziewałam się wiele, ale już po chwili wiedziałam, że ta jakże nieskomplikowana, bo złożona wyłącznie z trzech nut kompozycja przewyższa swoich udziwnionych poprzedników. Na uznanie zasługuje zjawiskowa najprawdziwsza wanilia, która za sprawą piżma jest puchata, zawiesista, mocno kremowa/śmietankowa - taką samą, a może nawet nieco lepszą czułam w genialnej niszowej Lirze od Xerjoff. Jest tak sugestywna, że mało brakuje do zjawiska synestezji:) - ma się wręcz wrażenie, że można tę wanilię zobaczyć i dotknąć:). Do głosu dochodzi również jaśmin, ale w żaden sposób nie próbuje dominować w tej kompozycji, nie jest nawet równorzędną dla wanilii siłą - to zaledwie widoczny element w tle. Warto również wspomnieć o innym interesującym aspekcie tych perfum, o tyle interesującym, że nie ma potwierdzenia w spisie nut, a mimo to jest wyczuwalny. Jakkolwiek nie byłby to ściśle waniliowy zapach, to jednak istnieje w Insulo wyraźny owocowy ozdobnik, coś na zasadzie duetu czerwonych jagód i malin, który można wyczuć w Gucci Guilty Black.  Przeznaczeniem Insulo nie jest zapewne funkcjonowanie w roli eleganckiego zapachu na wielkie wyjścia, nie widzę go też jako zwykłego zapachu na dzień. W maksymalnym skrócie, jest to błogi, deserowy zapach, który poprawi nastrój w chłodne jesienne i zimowe wieczory. 


Przyszedł czas na propozycje od Tabacora Parfums. To młoda polska niszowa marka perfumeryjna, która w 2015 roku zaoferowała wszystkim miłośnikom perfum zapachy stanowiące egzemplifikację obrazów miłości z całego świata. Zarówno Salim, jak i Anarkali  pochodzą z kolekcji Chariots of Love, co w tłumaczeniu na język polski oznacza Rydwany miłości. Jak można przeczytać na anglojęzycznej stronie producenta: Pierwsza para zapachów przenosi nas do mistycznych Indii pozostawiając w  objęciach szlachetnej orientalnej aury.  Wyraźne nuty balsamiczne i drzewne nieprzyzwoicie  uwodzą i rozgrzewają.  W tle zapowiedź tragicznej miłości wyrażają gorzkie nuty wyważone kwiatami symbolizującymi piękno ulotnej chwili.

Zapachy są skoncentrowane w olejku o pojemności 15 ml. Wiem, ta formuła nie jest u nas szczególnie popularna, ale nie należy się jej obawiać, ponieważ perfumy w olejku szybko się wchłaniają i nie pozostawiają tłustych śladów; poza tym wystarczą zaledwie 2 krople, by pachnieć wyraziście przez cały dzień.


Salim to zapach, który można odbierać w różnoraki sposób, ale według mnie jest to przede wszystkim pudrowa róża z wtórującą jej drzewnością na ziołowo-ziemistym podbiciu. Gdzieś tam w oddali pobrzmiewają słodkie żywice, które na początku ledwie pobłyskują, a których rola wraz z upływającym czasem staje się coraz bardziej znacząca. Róża jest autentyczna, oczarowuje od samego otwarcia aż do końca żywotności zapachu. Taką pudrową różę odnaleźć można w Donnie marki Valentino - opisałam ten zapach pół roku temu na blogu i narzekałam wówczas na przesłodzenie, porównałam go nawet do syropu. Wtedy właśnie zamarzyło mi się wydanie takiego duetu bez cukru i sztucznej wanilii, ale za to w zacnym towarzystwie drewna i świdrującej w nosie ostrej świeżości i w końcu taki zapach odnalazłam. W ramach ciekawostki dodam, że w tym roku Salim został finalistą prestiżowego międzynarodowego konkursu Art and Olfaction Awards.
Perfumowa piramida:
nuty głowy: szafran, róża, irys
nuty serca: papirus, balsam gurjan, agar (oud)
nuty bazy: agar (oud), paczula, bursztyn, piżmo

Anarkali to zapach-zjawisko. Pachnie jak mieszanina moich ulubionych olejków eterycznych z paczuli i drzewa herbacianego, które połączono ze słodkim sandałowcem i żywicami. O ile wspomnianych olejków nie zlokalizowałam w składzie, ponieważ w ich miejscu są inne nuty o podobnym wydźwięku, o tyle nuty drzewne i żywice mają już potwierdzenie w oficjalnym składzie. Perfumy nie przeistaczają się dynamicznie, wręcz przeciwnie - wszystkie składniki ze sobą współbrzmią, przy czym zdecydowanie górują ostre, zielone i nieco gorzkie  nuty, które przypominają mi charakter piwnicznej paczuli. To zapach, który z pewnością będzie budował dystans, jeśli natomiast spojrzeć na to z drugiej strony, osobom preferującym taką specyficzną świeżość dostarczy bogactwa doznań olfaktorycznych i stanie się świetnym źródłem relaksu:).  Anarkali polecam szczególnie wszystkim, dla których najbardziej mroczny wśród celebryckich zapachów Fancy Nights od J. Simpson wydawał się intrygujący, ale pozbawiony wielowymiarowości i jakiegoś głębszego zamysłu. W nim za to odnajdziemy wszystkie brakujące ogniwa;).
Perfumowa piramida:
nuty głowy: dzięgiel, cedr
nuty serca: balsam gurjan, papirus, agar (oud)
nuty bazy: drewno sandałowe, bursztyn, labdanum

Podsumowując, tak jak dzieli się już w tym momencie niszę na jakościową i popularną, tak te propozycje z pewnością zaliczają się do jakościowej, dlatego serdecznie zachęcam Was do testów. 

Ceny i dostępność:
Salim - flakon o poj. 15 ml - 650 zł, koszt próbki o poj. 1 ml - 30 zł; perfumerie internetowe
Anarkali - flakon o poj. 15 ml - 850 zł, koszt próbki o poj. 1 ml - 50 zł; perfumerie internetowe
Insulo - flakon o poj. 30 ml - 398 zł, koszt próbki o poj. 1 ml - 15 zł, 7 ml - 100 zł; perfumerie internetowe
Nowszy post Starszy post Strona główna

43 komentarze:

  1. Puchata wnailia jak to pięknie brzmi ♥ ja mam problem z niszą ale coś tam probkowego chyba mam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Długo szukałam takiej właśnie wanilii♥♥♥.
      Justynka, uwierz, że jak testowałam tych 8 próbek z wygranej, to też miałam problem z niszą ;).
      Trzeba wiedzieć gdzie szukać, tak jak w przypadku perfum popularnych.

      Usuń
  2. Ciekawy wpis Iwonko, mnie najbardziej zainteteresowł zapach Insulo, po pierwsze dlatego, że uwielbiam wanilię z Hypnotic Poison Diora (czy ta jest podobna do niej, bo takie mam skojarzenie z Twojego opisu)oraz czerwone jagody i maliny z Gucci Guilty Black (mam klasyczne Guilty EDT i uwielbiam je;). Myślę, że odnalazłabym się w tym zapachu:). Ten z różą też mnie zaintrygował, w sumie to każdy z nich jest niepowtarzalny:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję Aniu:).
      Myślę, że wanilia w Insulo jest lepsza, ale to tylko moje zdanie;). W każdym bądź razie polecam ten zapach ♥, bo wiem, że bardzo lubisz ciekawe słodkości;).
      Ja poznałam 3 wersje Gucci Guilty i każda z nich mi się podoba:).

      Usuń
    2. W takim razie może uda mi się gdzieś je dorwać;) Jestem bardzo ciekawa tej wanilii:)
      Gucci Guilty znam dwie, Black i moją EDT;) Natomiast z EDP jakoś mi nie po drodze.

      Usuń
    3. To będzie cudowny ,,otulacz" na zimę:).

      Usuń
  3. Patrząc na składy moje serce skłoniło by się najpierw ku Insulo, a Salim byłby drugim w kolejności zapachem. Ale musiałabym je najpierw porządnie przetestować ze względu na piżmo. Pod tym względem (niestety) nic sie u mnie nie zmieniło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam kciuki, by w Insulo piżmo Ci nie doskwierało;).

      Usuń
  4. Anarkali to chyba "zjawisko" dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aplikując ten zapach po raz pierwszy, od razu pomyślałam o Tobie:).
      Wydaje mi się, że byłabyś nim zachwycona:).

      Usuń
  5. Piękne zdjęcia :) Anarkali wydaje się być ciekawym zapachem

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda, że nie można przesyłać zapachów za pomocą łącza internetowego :(

    https://roseaud.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, ale mimo tej niedogodności starałam się jak najlepiej opisać te zapachy, tak by można było choć trochę sobie je wyobrazić:).
      Pozdrawiam:).

      Usuń
  7. Piękne niszowe perfumy czasem są wspaniałą opcją. Mamy pewność, że nie będziemy mieli czegoś bardzo oklepanego. Nie znam zaprezentowanych przez Ciebie zapachów. Ciężko mi je sobie wyobrazić, najlepiej by było powąchać. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, choć trzeba wiedzieć jak się w tej niszy poruszać, bo można szybko się zrazić dziwnością;) bądź zabrnąć w banalne zapachy:).
      Pozdrawiam:).

      Usuń
  8. Perfumy w olejku zawsze przywodzą mi na myśl ciężkie zapachy. Takie mnie nie kuszą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Perfumy w olejku są takie same jak te na bazie alkoholu, czyli są wśród nich bardzo lekkie, świeże, ale też ciężkie wonie. Tak naprawdę ta formuła jest polecana na lato, bo nie powoduje uczuleń spowodowanych reakcją ze słońcem.
      Też kiedyś o tym nie wiedziałam:).

      Usuń
  9. Jak zwykle dowiaduję się od Ciebie ciekawych nowinek :) Najbardziej zainteresował mnie zapach Salim, bo lubię takie nieoczywiste perfumy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się przemycić od czasu do czasu jakieś nowinki;).

      Usuń
  10. Pięknie piszesz o zapachach :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham waniliowe zapachy, a puchata wanilia działa na moje zmysły ze zdwojoną mocą! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też, ale musi być to naprawdę dobra wanilia.
      Spróbuję napisać kiedyś o waniliowych zapachach, na które warto zwrócić uwagę:).

      Usuń
  12. Ciężko jest mi sobie wyobrazić te zapachy ;) Musiałabym poniuchać ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Paula:).
      To fakt, ale takie wstępne wyobrażenie można sobie na podstawie opisu wyrobić:). Jeśli lubisz zapach prawdziwej wanilii, paczulę i różę w nieco cięższym wydaniu, to myślę, że polubiłabyś te 3 zapachy:).

      Usuń
  13. Ale mi narobiłaś ochoty na wypróbowanie tych zapachów, jak będę miała okazję to je powącham :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dorotko, cieszę się, że zaciekawiłam Cię tymi zapachami:).

      Usuń
  14. Olejkowe perfumy bardzo dobrze mi się kojarzą. Miałam kiedyś coś takiego, orientalnego i uwielbiałam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam jak najlepsze doświadczenia z perfumami w olejku:).

      Usuń
  15. Nie przepadam za waniliowymi perfumami, ale twój opis Insulo mnie zachwyca, jaśmin wręcz uwielbiam, no i owocowe nuty ( kocham maliny w perfumach ♥ ) .. nie mogłabym się oprzeć! To idealny " deser " do otulenia ciała w chłodne, dołujące dni :)
    O marce Tabacora Parfums nigdy nie słyszałam, ale perfumy w olejku uwielbiam, trwałością zadziwiają, nie daremnie mówią, że oleje są dobrym " podkładem " pod perfumy - wystarczy przetrzeć skórę kroplą oleju, a następnie zaaplikować perfumy ten trik pomaga przedłużyć trwałość zapachu, a tu jest wszystko w jednym :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja do tej pory lubiłam waniliowe perfumy, ale jakoś nie było ekscytacji;), dopiero kiedy przetestowałam perfumy z wanilią, która jest doskonałej jakości mogłam już w pełni stwierdzić, że kocham ten składnik w perfumach;).
      Jeśli chodzi o malinę, to słyszałam, że jest cudowna zapachu Hot Couture od Givenchy. Muszę to sprawdzić:).
      Ja też uwielbiam perfumy w olejku. Pamiętam jak miałam np. zapachy marki Profumum Roma, w których koncentracja olejku wynosi aż 40% i pachniały wiele godzin:). Te z Tabacora Parfums również są bardzo trwałe.

      Usuń
  16. Zaintrygowałaś mnie Insulo. Bardzo lubię zapach wanilii w perfumach. Bardzo ciekawa jest też opcja perfum w formie olejku polskiej marki perfumeryjnej, o której istnieniu nie miałam pojęcia. Ps. Czytając Twoje opisy perfum zawsze mam synestezję! Są takie realistyczne, obrazowe, wręcz namacalne. Uwielbiam!

    OdpowiedzUsuń
  17. Anarkali wygląda zachęcająco. Bardzo ładnie opisałaś te wszystkie zapachy aż ma się ochotę je wąchać bez końca.

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetna recenzja:) Aż się czuje te zapachy które tak ładnie opisujesz;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Oj, Insulo przez to tuberozowe opętanie brzmi jak marka zupełnie nie dla mnie. :)

    Salim jest śliczny! Anarkali jednak na mnie był zbyt toporny, mocarny i jednolity, by udało mi się z nim polubić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Insulo nie ma tuberozy, dlatego ten zapach akurat polecam;). Pozostałe perfumy Jeroboam, Hiram Green i Rubini w ogóle nie przypadły mi do gustu.
      U mnie na pierwszym miejscu jest właśnie Anarkali:). Masz rację, jest jednolity, ale w tym przypadku mi to nie przeszkadza:).

      Usuń
  20. Przyznam szczerze, że małego z tego wpisu zrozumiałam :) Perfumy to dla mnie wciąż wielka zagadka, a te niszowe to już w ogóle są sto lat świetlnych przede mną :) Wiesz jednak, że uwielbiam Twoje opisy i zawsze staram się z nich coś wychwycić :) Najbardziej zaciekawiła mnie pudrowa róża, zwłaszcza jak napisałaś, że zapach nie jest przesłodzony, co ja dosyć często spotykam perfumach, gdzie pierwsze skrzypce gra róża :) Ale oczywiście ekspertem nie jestem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie lubię przesłodzonej pudrowej róży, bo przestaje mi się wtedy kojarzyć z elegancją:). Słodycz akceptuję, ale w innym wydaniu;).

      Usuń