Moje dotychczasowe doświadczenia związane z użytkowaniem cieni w kremie nie należały do udanych. Na przestrzeni ostatnich lat miałam kilka egzemplarzy z różnych marek i po którymś z kolei podejściu uznałam, że ta formuła nie należy do najtrwalszych. Nikt nie zaakceptuje rolującego się kosmetyku po zaledwie kilkudziesięciu minutach, a skoro po samych rozczarowaniach utrwaliłam sobie negatywną opinię na temat kremowych produktów do oczu, to siłą rzeczy zrezygnowałam z dalszych poszukiwań.
Zmiana mojego nastawienia nastąpiła kilka miesięcy temu, czyli wtedy, kiedy na łamach ,,moich" godnych zaufania blogów trafiłam na recenzje opisujące w samych superlatywach Creme Shadows włoskiej firmy Nabla. Wtedy też zaczęłam przeglądać kolory i najbardziej spodobał mi się #husky o metalicznym wykończeniu, który opisywany jest jako:
szarość, srebro z opalizującymi drobinkami w różnych barwach, które sprawiają, że kolor wygląda inaczej w zależności od światła czy pory dnia.
W przypadku tych cieni niemożliwe jest wręcz uchwycenie ich wielowymiarowości, a to jest właśnie cecha, którą wyróżniają się na tle innych. Nie widziałam ani jednego zdjęcia, które oddałoby ten kolor w identycznej odsłonie, w jakiej widzę go na swoich powiekach. A jest on oczywiście taki, jak podają opisy, z tymże ma wyrazistą poświatę w morskim odcieniu, poza tym po nałożeniu na powieki możemy cieszyć się równomiernie rozprowadzonymi drobinkami mieniącymi się na złoto, różowo oraz bordowo. Najlepiej wyglądają w słońcu, dlatego jestem pewna, że na okres wiosenno-letni zdecyduję się na kilka upatrzonych już egzemplarzy.
Dlaczego od pierwszego dnia wiedziałam, że moja przygoda z cieniami w słoiczku z Nabli nie skończy się na tym jednym? Poza nietuzinkowym efektem na powiece, zaskoczyła mnie jego wybitna trwałość, nie zebrał się nawet w minimalnym stopniu w załamaniach powieki, a kolor nie stracił na intensywności.
Sposób nakładania:
Cień zastyga w ciągu ok. 6-7 sekund, dlatego potrzeba kilku aplikacji, by wypracować własną najskuteczniejszą ,,instrukcję obsługi" tego kosmetyku. Jeśli chcecie uzyskać efekt tafli, radziłabym od razu nabrać na palec odpowiednią ilość cienia i bez zbędnej zwłoki zaaplikować na powiekę, a następnie syntetycznym pędzlem dopracować go tuż nad załamaniem powieki, o ile oczywiście wyjedziecie na ten obszar i zauważycie jakieś niedociągnięcia. Umiejętność nabrania odpowiedniej ilości kosmetyku jest o tyle ważna, że dołożenie produktu na zaschniętą już formułę spowoduje nieestetyczny efekt skorupy, dodatkowo w niektórych miejscach cień zacznie się odklejać.
Dodatkowe informacje:
- cena: 49.90 zł
- pojemność: 5 g
- termin przydatności: 6 miesięcy
- producent zapewnia o wodoodporności cieni
Ujmując rzecz w maksymalnym skrócie - mamy do czynienia z doskonałą jakością:). Polecam z pełną odpowiedzialnością;).
Jaki piękny ten cień! Kocham właśnie takie odcienie, poza tym generalnie lubię cienie kremowe :-)
OdpowiedzUsuńIwonko, ty zawsze pokazujesz u siebie takie wspaniałości, że włącza mi się chciejstwo :-)
A o marce Nabla słyszałam same dobre opinie i chętnie zapoznam się bliżej z jej ofertą :-)
Widzisz, a moja awersja była spowodowana przez to, że zaczęłam od takich zwykłych kremowych cieni o słabej jakości.
UsuńNabla ma też bardzo ładne połyskujące cienie prasowane <3.
Miło mi, że udaje mi się włączać takie chciejstwa;). Mam to samo, kiedy zaglądam do Ciebie i na inne blogi:).
Mam ochotę na ich róż i bronzer :-) o cieniach również czytałam sporo dobrego ale o cieniach w kremie czytam po raz pierwszy. Faktycznie efekt na zdjęciach jest bardzo ładny, a skoro to tylko część ich możliwości to w rzeczywistości efekt wow murowany :-D
OdpowiedzUsuńJa właśnie chcę się skupić tylko na cieniach kremowych i prasowanych. Reszta oferty nie zaintrygowała mnie na tyle, żeby na coś się zdecydować.
UsuńW rzeczywistości efekt jest jeszcze lepszy:). Jeśli kiedyś się na nie zdecydujesz, na pewno będziesz zadowolona:).
Mam ich dwa cienie w kremie i chce wiecej... w zasadzie to nawet bazy pod cienie niejako poszly mi w odstawke
OdpowiedzUsuńJa też:). Mnie zachwycił jeszcze odcień Christine:).
UsuńWłaśnie sprawdziłam że nabla nie testuje na zwierzętach :D O mój biedny portfelu, po cieniach maybelline marzyłam o jakimś kremowym który byłby w porządku :)
OdpowiedzUsuńTen na pewno jest w porządku;). Czasami trafiają się promocje na te cienie, więc na pewno warto poczekać;).
UsuńRzeczywiście, miałam wspomnieć o tej informacji, ale jakość po drodze mi umknęła;).
A gdzie kupujesz? Bo widzę już że są w minti shopie a lubię ich za krówkę jaką mi dorzucili do zakupów ;)
UsuńTen cień był kupiony w Minti:).
UsuńWitaj Ślicznotko:) Przyznam, że miałam podobnie - cienie kremowe w słoiczku nie bardzo mi pasowały, ani nawet nie specjalnie mnie kusiły. Jednak to się zmieniło za sprawą cieni Clarins - pokazywałam jeden na blogu kiedyś. I potem kupiłam jeszcze jeden. A teraz mam cień nr 3 - tym razem z marki diego dalla palma - bardzo naturalny cielisty beż. I też jest super, tak więc okazuje się, że są dobre cienie w kremie. Podobno Shiseido też ma fajne.
OdpowiedzUsuńNabla również mnie kusi mocno, chociaż jak przeglądałam na stronie te cienie to bardziej wpadły mi w oko te prasowane niż te w słoiczku;) Tak czy inaczej pewnie kiedyś je kupię w końcu;) A masz wiedzę na temat tych prasowanych, a może już miałaś/masz jakiś?
No witaj Aniu :).
UsuńCieni z Clarins nie miałam, ale z tego, co się zdążyłam zorientować, to najbardziej chwali się właśnie te z Shiseido - choć moim zdaniem w Nabli mają teraz poważną konkurencję;).
Ja zaczynałam właśnie od takich zwykłych katalogowych i drogeryjnych cieni w kremie, stąd też awersja. Jak się okazuje, kremowe formuły mogą być naprawdę świetne.
Mnie z Nabli interesują tylko cienie w kremie i tradycyjne, więc będę zgłębiać ten temat:). Nie, jeszcze do nich nie dotarłam;), chcę zamówić na próbę jakiś jasny połyskujący cień prasowany po to, żeby chociażby porównać go z Makeup Geek.
Ja też nie mam Shiseido, ale pewnie kiedyś tam się skuszę;). Ja właśnie też bym chciała z Nabli coś delikatnego, jasnego na wiosnę:)Ciekawa jestem bardzo tych cieni. Ale właśnie zapomniałam napisać, że pięknie wyglądają na Tobie:) Jak zawsze jest ślicznie:)ps. Clarins też polecam, też fajne i trwałe:)
UsuńJa sobie upatrzyłam odcień Christine:). Jest boski:).
UsuńDziękuję <3. To zdjęcia z moich początków rozpracowywania formuły. Teraz umiem już uzyskać efekt tafli bez żadnej skazy;).
Widziałam już te cienie z Clarins, ale teraz mam zagwozdkę, na który kolor się zdecydować;).
Piękny, właśnie obejrzałam:)
UsuńJa nie widzę żadnej skazy... naprawdę, jest idealnie:)
A chcesz jakiś cień z Clarins?
Teraz w Douglas jest promocja diego dalla palma;) Niektóre kosmetyki są za 1 gr. W tym właśnie cienie w kremie oraz w kredce. One są oznaczone hasłem, że ten kosmetyk kupisz za 1 gr. W sumie kupujesz tylko 2 kosmetyki - z czego jeden za darmo;)Sprawdź, bo jeden z dwóch kolorów cienia w kredce ma podobny odcień do Christine;)
Choć mam już kilka podobnych, to i tak muszę mieć Christine;).
UsuńTak, chciałbym właśnie Clarins tylko muszę się wybrać na zakupy, a jutro będę miała okazję być w pobliżu perfumerii;).
Przy okazji zerknę na promocję DDP i ich cień w kredce. Dziękuję za informację:).
Rozumiem, mam nadzieję, że pokażesz też Chrisitne na blogu:)
UsuńW takim polecam kupić ten cień na stronie Clarins on-line. Do 27 jest dostawa gratis i kilka mini kosmetyków do zakupów, sama wybierasz jakie chcesz;). Daj znać czy coś z diego wpadło Ci w oko;)
Tak, na pewno się pojawi na blogu:).
UsuńJuż wiem, że takie trwałe cienie w kremie będą moim niezbędnikiem na okres wakacyjny:).
Piękny kolor! O cieniach Nabli, zwłaszcza tych kremowych czytałam już sporo dobrego, więc chyba czas się na jakiś zdecydować i wypróbować!
OdpowiedzUsuńOgólnie bardzo lubię cienie kremowe i nigdy nie miewam z nimi problemu, ale lubię piękne kolory na oczach, więc może znajdę coś dla siebie.
Husky jest piękny! Ale rzadko noszę kolory powiązane z szarością, więc dla mnie odpada :(
Karolina, weź je pod uwagę, bo to naprawdę świetna jakość:).
UsuńTo zazdroszczę, bo ja miałam styczność z samymi niewypałami, stąd też taka niechęć do kremowych formuł.
Rozumiem. Jeśli już się zdecydujesz, to jestem pewna, że znajdziesz coś ciekawego dla siebie z tej serii.
A jeśli chodzi o Husky, to bardzo zwraca uwagę otoczenia - otrzymałam kilka razy pytanie o to, co mam na oczach, bo tak pięknie się błyszczy;). Podobne sytuacje spotykały mnie w przypadku pigmentów:). Szczerze mówiąc, jeszcze nie trafiłam na mieście na osobę, która miałaby na sobie makijaż z taką nutką ekstrawagancji (zarówno w normalny dzień, jak i weekend)- chyba tylko ja uważam, że taki make up nadaje się na co dzień :D.
Wszystkie cienie Nabli są piękne! Ten też nie odbiega ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda, trzyma poziom;).
UsuńOdcień po prostu genialny :) Już się w nim zakochałam. To jak się prezentuje na powiekach to po prostu poezja. Chciałabym go mieć w swojej kosmetyczce.
OdpowiedzUsuńTylko to szybkie zasychanie. Sama nie wiem...
Pozdrawiam poniedziałkowo! :)
Fajnie, że Ci się podoba! :)
UsuńNo właśnie, potrzeba trochę wprawy, ale za trzecim, czwartym razem można już tak na 100% chwycić o co w tym chodzi;).
Pozdrawiam serdecznie:*
Nabla kusi! Miałam kilka nieudanych przygód z cieniami w kremie, ale dopiero Armani pokazał klasę, jakość i trwałość. Ale powiem Ci jeszcze,że kluczem do sukcesu jest świetny pędzel do aplikacji. U mnie rewelacyjnie sprawdza się Zoeva 142 pierwotnie przeznaczony do korektora. Tworzy piękną taflę na powiece.
OdpowiedzUsuńO właśnie, przypomniałaś mi o cieniach GA :).
UsuńJa nie uzyskałam zadowalających efektów pędzlem - w moim przypadku tylko palce, a potem ewentualnie szybkie poprawki pędzlem tuż nad załamaniem powieki, choć takiego w stylu Zoeva 142 nie mam, ale widzę w nim potencjał jeśli chodzi o nakładanie kremowych cieni;).
Te cienie naprawdę robią wrażenie <3 Twoje oczy są do nich stworzone:D
OdpowiedzUsuńTo prawda. Jeśli ktoś lubi np. pigmenty i takie oczywiste kolory na powiekach, to jest duże prawdopodobieństwo, że doceni kremowe cienie z Nabli.
UsuńDzięki <3.
Mogłabym go wypróbować :) bo nie wszystkie cienie utrzymują mi się bez bazy:) ten wygląda naprawdę dobrze :) po twojej opinii może się skuszę :)
OdpowiedzUsuńA tu masz 2 w 1 - świetny cień i zarazem bardzo dobra baza:).
UsuńPiękny z niego cudak! Uwielbiam takie kremówki co to szybciutko ładniutko robią na oku czary mary :)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że takie czary mary to ja lubię najbardziej;).
UsuńPrzepiękny ma odcień ! Nie widać tego tak w słoiczku jak na swatchu :) Ogólnie rzecz biorąc marka Nabla zaskakuje ostatnio !
OdpowiedzUsuńTo prawda, Nabla jest moim zdaniem ciekawą marką kosmetyczną.
UsuńŁadny cień - dlaczego ja nie znam takich pięknie mieniących się cudeniek?😕
OdpowiedzUsuń:)
Usuńwow prezentuje się super :) ja uwielbiam cienie w kremie w każdej postaci. I takie ze słoiczka i z "kredki". nabli jeszcze nie próbowałam ale kusisz kusisz :)
OdpowiedzUsuńWiem:), jak zwykle kuszę;). Cieni w kredce jeszcze nie używałam, kiedyś na pewno wypróbuję:).
Usuńwiesz co ja uwielb cienie z Marca jacobsa pokaże je niedługo na blogu normalnie cud, miód :D
UsuńOoo, w takim razie czekam z niecierpliwością na te cuda *_*.
UsuńWygląda obłędnie! Ogólnie bardzo ciekawa jestem tej marki. :)
OdpowiedzUsuńZ tych cieni na pewno byłabyś zadowolona:). Też uważam, że marka jest godna uwagi:).
UsuńCień jest po prostu piękny, a sama marka bardzo ciekawa :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńCzytałam już wiele dobrego o tych cieniach, zaciekawiły mnie. :) Śliczny kolor, bardzo ładnie wygląda na swatchach i powiekach. Choć nakładanie brzmi trochę trudno.
OdpowiedzUsuńTo prawda, z nakładaniem miałam na początku problem, ale udało mi się w końcu go rozpracować;). Da się okiełznać ten cień;).
UsuńPrzepięknie prezentuje się ten cień na Twoich powiekach. podejrzewam, że w rzeczywistości wygląda jeszcze lepiej. Podoba mi się też odcień Rea i Pinkwood. Uważam podobnie jak Ty, taki makijaż bardzo nadaje się na co dzień :) Jak zwykle inspirujesz :)
OdpowiedzUsuńNa żywo naprawdę jest jeszcze lepiej:). Kolory, o których wspomniałaś też bardzo mi się podobają, choć na pierwszym miejscu stawiam póki co efekt, jaki daje Christine;). Ja bardzo lubię malować się w taki nieoczywisty sposób na co dzień:).
UsuńDziękuję za miły i motywujący komentarz:*
Przepiękny cień - ślicznie wygląda na powiece, podbija kolor Twojej tęczówki ;) do tej pory miałam tylko cienie w kremie z firmy Maybelline i Bell. Ten jest dla mnie nowością, ale niestety chyba znajduje się poza moim zasięgiem finansowym :/
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością dodaję blog do obserwowanych, pięknie prowadzony, dlatego z pewnością będę zaglądać częściej :)
W wolnej chwili zapraszam również do mojego skromnego kącika :)
Witaj:). Miło mi Ciebie gościć na swojej stronie:).
UsuńDziękuję za merytoryczny komentarz, zaraz do Ciebie zajrzę:).
WOW, ten cień jest naprawdę przepiękny, wyglądasz w nim świetnie! Nazwa też jest trafna, ta szarość ma w sobie delikatnie niebieskie nutki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:).
UsuńNigdy nic z tej firmy nie miałam. Ten cień jest niesamowicie piękny :-)
OdpowiedzUsuńTeż bardzo mi się podoba:).
UsuńCześć Iwonko :)
OdpowiedzUsuńFirmy nie znam niestety, ale przyznaję, że cień jest piękny - sama bardzo lubię nosić takie szare odcienie :) Ten jest o tyle szczególny, że mocno się mieni - jakby na złoto-różowo.
Oczko ładnie podkreśliłaś. A zdradzisz, jakiego podkładu używasz? :) Wygląda bardzo ładnie na buzi :)
Przyjemnej niedzieli! :)
Witaj:).
UsuńJa odkryłam tę markę zaledwie kilka miesięcy temu, ale powiem Ci, że jestem naprawdę pod wrażeniem. Co jakiś czas będą się przewijać na moim blogu kosmetyki Nabli:).
Na drugim zdjęciu na pewno był Mac Studio Fix na bazie ze Smashboxa, ale nie polecam tego podkładu. On świetnie się prezentuje tylko na zdjęciach:/.
Miłego wieczoru:*
To tak samo jak z Double Wear - pięknie wygląda na zdjęciach, w rzeczywistości trochę gorzej - mocno kryje - czasami za mocno :)
UsuńPisz w takim razie o ich kosmetykach, chętnie poczytam więcej :)
Masz rację, miałam kiedyś próbkę tego podkładu z EL i też nie wspominam go dobrze.
UsuńCieszę się w takim razie:).
O rany, z każdej strony jestem kuszona Nablą! Ten cień też mi się bardzo, bardzo podoba i chyba wreszcie zdecyduję się na zakupy, bo ile można czekać i się zastanawiać: „a jak by to było u mnie?" :D
OdpowiedzUsuńTo prawda, ostatnio trochę się pisze o kosmetykach Nabli, a jest to szum uzasadniony, bo spowodowany świetną jakością;).
UsuńTeż zbyt często powtarzam sobie to zdanie, zamiast się zdecydować i w końcu się przekonać;).
Bosko wygląda ten cień na Twoim oczku <3
OdpowiedzUsuńMiłego dnia :)
Dziękuję:).
UsuńMIŁEGO DNIA:*
Och jak ja się stęskniłam za Twoimi pięknymi zdjęciami :) Dawno mnie nie było, ale w końcu znalazłam trochę czasu by wpaść. Czytałam już sporo dobrych recenzji o tych cieniach, ale niestety sama mam za mało czasu by testować coś nowego. Posiadam kilka palet i wszystkie bardzo mało używane. Jestem ciekawa jak wygląda ten odcień na żywo, ale i na zdjęciu prezentuje się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńMadziu, bardzo mi miło:).
UsuńSzkoda, że nie da się sfotografować tego cienia w taki sposób, by pokazać cały jego urok, a jest naprawdę unikatowy:).
Piękny kolor ostatnimi czasy bardzo modny :)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiedziałam, że jest aż tak rozchwytywany;).
Usuńprzepiękny odcień, niestety nie mam wprawy z cieniami w kremie :)
OdpowiedzUsuńTeż jej kiedyś nie miałam;).
UsuńWow!Tym oto sposobem Iwonka odkryła kolejną perełkę kosmetyczną! Cienie prezentują się super na zdjęciach, ale z opisu wynika, że są naprawdę genialne... Wyobrażam sobie, że wyglądają trochę jak efekt syrenki lub holo, tylko na powiekach, nie na pazurkach ;P Cena naprawdę przystępna jak na tak dobrą jakość. Ja również nie przepadam za kremowymi cieniami, zdecydowanie bardziej wolę prasowane i sypkie, ale w przypadku naprawdę mnie zachęciłaś :)
OdpowiedzUsuńAle to fajnie zabrzmiało;).
UsuńCena rzeczywiście przystępna, choć trafiają się też promocje na te cienie, więc warto poczekać:).
Pozdrawiam Martuś:*.
Cień daje niesamowity efekt i oczywiście kolor jest przepiękny :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam żadnego kosmetyku z firmy Nabla, choć słyszałam i czytałam o tej firmie nie raz :)
Pozdrawiam ;)
O firmie jest ostatnimi czasy dość głośno:).
UsuńPozdrawiam i dziękuję za odwiedziny:).
Wyjątkowy odcień, inaczej wygląda w słoiczku, a inaczej na skórze, taki wielowymiarowy :)
OdpowiedzUsuńWitaj Basiu:).
UsuńTak, to prawda, a jeszcze inaczej wygląda w zależności od rodzaju światła;).
Muszę przyznać że to jest absolutnie świetny cień i zaraz wchodzę na ich stronę obczaić te produkty :) wielkie dzięki za cynk o nich :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ten cień wpadł Ci w oko;).
UsuńJa mam teraz ochotę na absolutnie piękny kolor Christine *_*.