Przegląd perfum niszowych - BeauFort London/The Different Company/Kerosene/Ginestet/ Serge Lutens

By | 8.10.17 38 comments
Witajcie! :)

Po dłuższej przerwie postanowiłam wrócić do perfum niszowych. Chcę skupić się teraz na poszukiwaniu ciekawych gourmandów (akord deserowy w składzie), nie pominę również zapachów drzewnych, korzennych i orientów w  przystępnym wydaniu:). Rezultatem przeglądania stron poświęconych tej tematyce jest lista ponad stu zapachów (!), które jak najszybciej chciałabym poznać, bo nie ukrywam, że znudziło mi się poruszanie wokół tych samych woni. Potrzebuję odmiany, a celem jest znalezienie perfum, które w ułamku sekundy zawładną mną bez reszty i dostarczą nieskrępowanej radości;). Jest determinacja, a więc muszą być też zadowalające efekty;).

Przy okazji zapoznawania się z poniższymi kompozycjami, skonfrontowałam swoje wrażenia z obrazami, które wytworzyły się w mojej głowie po przyswojeniu wielu opinii na ich temat i powiem tylko tyle - chyba nigdy nie przestanie mnie zadziwiać, jak różnie można odbierać ten sam zapach; czasami nawet miałam wrażenie, że czytam o zupełnie innych perfumach;).

Zapraszam do  zapoznania się z moimi zapachowymi wrażeniami. Mam oczywiście nadzieję, że uda mi się zachęcić Was do testów. Jeśli jednak znacie którąś z omówionych propozycji, z przyjemnością przeczytam w komentarzach, co o nich sądzicie:).


BeauFort London, Lignum Vitae - bardzo specyficzny zapach, który moim zdaniem lepiej wybrzmi na męskiej skórze. Nie wchodząc w niuanse, jest to przede wszystkim zapach herbatników, czyli  jako miłośniczka słodkości w perfumach teoretycznie powinnam być zachwycona, ale niestety nie jestem ze względu na kolońskie podbicie zapachu. Nie umiem również przejść przez jego otwarcie, które od razu skojarzyło mi się z ... przepoceniem:/.
The Different Company, Pure eVe - mając w pamięci wszelkie zachwyty nad tą kompozycją, wyobraziłam sobie zawiesisty mleczno-migdałowy zapach w słodkim wydaniu. W rzeczywistości jest to łagodniejsza wersja perfum Burberry Brit, które skądinąd są jednym z moich największych olfaktorycznych koszmarów;). Pure eVe to migdał półwytrawny, który przełamano motywem czystości, choć precyzyjniejsze byłoby wskazanie na zapach suszonego na słońcu prania. Takim migdałowym zapachom mówię zdecydowanie nie;).  Zapach nieinwazyjny, o dobrej trwałości.
Kerosene, Unknown Pleasures - perfumy mają totalnie cukierniczy charakter:). Pachną niczym innym jak kruchymi maślanymi ciasteczkami w wersji cytrynowej. Według mnie bardzo wybija się ten maślany akcent, co w sposób bardzo sugestywny daje efekt wyjętych przed chwilą z piekarnika owych smakowitości;). Bardzo ciekawy zapach, choć w swej istocie nieskomplikowany. Rewelacyjny umilacz jesiennych i zimowych dni ♥. Żałuję tylko, że nie jest bardziej ekspansywny.
Serge Lutens, Ambre Sultan - lubię przyprawowe, korzenne perfumy (o kilku takich majstersztykach, jak pewnie pamiętacie, pisałam już na blogu), aczkolwiek Ambre Sultan jest właśnie przykładem nieprzystępnego dla mnie orientu. Perfumy z gatunku odwzorowujących zapach kościoła, a tutaj mamy jeszcze dodatkowo solidną dawkę oregano. Im bardziej ambra i żywice przejmują dowodzenie, tym większy mój komfort. Całkowity spokój pojawia się wtedy, gdy zapach przestaje być szorstki i wysładza się wanilią, tylko dlaczego muszę na to czekać kilka godzin?;) Mimo że nie umiem docenić go na swojej skórze i totalnie się z nim nie utożsamiam, uważam, że jest to doskonały zapach. Oprócz najlepszej jakości składników, możemy spodziewać się również zadowalających parametrów: wielogodzinnej trwałości i dużej projekcji zapachu. To ambitne perfumy przeznaczone zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn. 
Ginestet, Botrytis - firma znana z produkcji win stworzyła trzy zapachy, z których jeden od lat robi szczególną furorę wśród fanów perfum gourmand i jest nim właśnie miodowy Botrytis. Ma niesamowite otwarcie i gdyby już tak zostało do końca, wpisałabym go na listę pt.,,być może kiedyś znajdzie się w moim zbiorze";).  Już od pierwszych sekund zniewala genialne wyważenie nut korzennych i soczystych owoców; miód jest tuż za rogiem, a właściwie już nieśmiało daje o sobie znać. Ten cudowny wstęp to aromat piernika, winogron, suszonych owoców i przejmującego z każdą upływającą sekundą kontrolę miodu. Za chwilę emocje opadną, proporcje zostaną przesunięte na korzyść miodu w najczystszej postaci.  Ta nuta jest dla mojego nosa niezwykle trudna, aczkolwiek lubię ją wtedy, gdy jest umiejętnie wpleciona w inne wyraziste składniki, dlatego tak bardzo przemawia do mnie m.in. Sensuous i Sensuous Noir od Estee Lauder czy Code edp Armaniego. Botrytis jest więc zapachem, który mogłabym nosić wyłącznie na otwartych przestrzeniach, najlepiej w wietrzne i chłodne dni - w takich warunkach jest naprawdę czarujący. Nie zaryzykowałabym ,,ubrać się" w tę woń, wiedząc, że przyjdzie mi spędzić kilka godzin w zamkniętym pomieszczeniu - wtedy właśnie staje się mdlący i przytłaczający.  Innymi słowy, zapach tylko dla zwolenników miodu w perfumach.  Projekcja łagodna, trwałość do trzech godzin.
Serge Lutens, Un Bois Vanillepoznałam wytrawne dymne wanilie przyprawiające o frustrację;) oraz słodkie wanilie bez głębi, które znudziły już przy trzecim użyciu. Przewinęły się przez moje ręce wspaniałe drzewne ujęcia tej nuty, wanilie pachnące wypiekami, a także te zawiesiste śmietankowe, które swoim pięknem dosłownie zwalały z nóg;). Wanilia Lutensa jest inna, wyłamuje się z dotychczasowo znanych mi konwencji. Jej nietypowość doceniam, ale sam zapach nie wywołuje we mnie żadnych emocji. Na początku pachnie dość sucho - to laska wanilii, której wtóruje motyw przypalonego mleka bądź budyniu i specyficzna apteczna nuta. Wraz z upływem czasu zanika jego dość kosmetyczny wydźwięk i dopiero baza odsłania wysłodzoną, a co za tym idzie bardzo przymilną wanilię. Nie mój zapach, ale nie zamierzam nikogo zniechęcać do testów, ponieważ wiem, że Un Bois Vanille potrafi olśnić;).



Podsumowując, nie znalazłam wśród tej szóstki ,,swojego" zapachu, choć nie wykluczam, że kiedyś zamówię sobie jeszcze raz próbkę Unknown Pleasures od Kerosene na poprawę humoru;).

*Próbki perfum kupiłam w perfumerii Lulua.
Nowszy post Starszy post Strona główna

38 komentarzy:

  1. Nigdy żadnych z tych perfum nie używałam. Baa... nawet nie wiedziałam, że istnieją.
    Teraz tych przeróżnych zapachów jest od groma.
    Chyba bym się nie zdecydowała w ciemno, bo muszę najpierw długo się oswajać, zanim coś kupię ;)
    Pozdrowionka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po to właśnie jest ten wpis, by nie kupować w ciemno;).
      Ja akurat nie zdecydowałabym się na zakup perfum bez uprzedniego zapoznania się z nimi, dlatego tak często zamawiam próbki. Inna sprawa, że rzadko kiedy trafia mi się zapach skrojony pode mnie;).

      Usuń
  2. Ambre Sultan miałam okazję używać. Zapach piękny, ale nie mój. Natomiast mam wielką ochotę zaprzyjaźnić się z Botrytis i Un Bois Vanille bo mam ostatnio fazę na takie smakołyki :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli mamy identyczne spostrzeżenia odnośnie Ambre Sultan. Zupełnie inaczej go sobie wyobrażałam - chyba nie spodziewałam się aż tak wielu przypraw, ale w sumie to znak rozpoznawczy marki;).
      Łagodny jest Datura Noir - dam mu jeszcze raz szansę, mimo że zwolenniczką tuberozy nie jestem;).
      Może do Ciebie bardziej przemówią Un Bois Vanille i Botrytis. Jeśli już je poznasz, mam nadzieję, że podzielisz się opinią na blogu:).

      Usuń
  3. Ja bardzo bym chciała zapoznać się bliżej z zapachami Serge Lutens. Coś mnie do nich ciągnie i czuję, że choć w jednym z nich skrywa się coś idealnego dla mnie! No i Diptyque <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Martuś, polecam Ci sprawdzić Daturę Noir i Bois et Fruits. Myślę, że to mogłyby być Twoje zapachy *_*.

      Usuń
  4. No Kochana, z wypiekami na twarzy przeczytałam twoje opinie, no i niestety muszę stwierdzić, że mnie też żaden zapach ( wedle opisu ) nie zachęca do wypróbowania. Perfumy Lutensa za mną chodzą, ale wiem z opinii innych, że są to perfumy specyficzne, więc warto wybierać je kirując się własnym nosem :) Podejrzewam że byłabym zadowolona z Fleurs d'Oranger, Five O'Clock Au Gingembre, L'Eau, Datura Noir i różanych La Fille de Berlin Flacon d`Exception. Jeśli znasz którąś z tych kompozycji, będę wdzięczna za opinię na ich temat :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, perfumy Lutensa wpisują się w dość specyficzny przyprawowy nurt;). Nie każdy odnajdzie się wśród tych aromatów.

      Mimo wszystko jest wśród nich pewien komfortowy zapach i jest to właśnie Datura Noir, który jest kokosowo-tuberozowym dziełem sztuki;). Serdecznie zachęcam do przetestowania:).

      Ja szczególnie upodobałam sobie Bois et Fruits <3.
      Pozdrawiam:*.

      Usuń
  5. Dziękuję za opinię Kochana, Bois et Fruits to bardzo ciekawa propozycja. Może skusze się na próbki, tak będzie bezpieczniej, no i zapach mogę przetestować " na dłuższą metę " - czy się nie nudzi, nie męczy, nie drażni z czasem :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyznam się, że nie miałam żadnej z tych perfum :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie zachęcam do przetestowania, o ile oczywiście któryś z zapachów Cię zaciekawił;).
      Pozdrawiam:).

      Usuń
  7. Un Bois Vanille to bardzo ciekawy zapach, bardzo. Też nie zawsze czuję się w nim dobrze, nie jest tak CAŁKIEM mój (w ogóle mało noszę wanilii), ale intryguje. Za to Pure eVe... wiesz, że dla mnie był bardzo słodki? Miałam kiedyś własny flakonik, na początku przygody z niszą, i jak zaprzyjaźniłam się z oudami nie mogłam tej jego migdałowej słodkości znieść. Ciekawe, czy coś zmieniło się w jego recepturze i jest mniej intensywny, czy po prostu kwestia innego odbioru i tego, że inaczej się na nas układa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam Twoją wspaniałą recenzję zapachu Un Bois Vanille <3. Mimo że nie wpisuje się całkowicie w mój gust, zawsze będę go polecać ze względu na pewne nowatorstwo w ujęciu tej nuty.

      Jeśli chodzi o Pure eVe, byłam bardzo rozczarowana, że na mojej skórze pachniał zupełnie inaczej niż u większości osób;). Spodziewałam się wręcz sielskich perfum, ale niestety zderzyłam się z niekomfortową wytrawnością:/.

      Usuń
  8. Czasami mam tak że zapach strasznie mi się podoba u kogoś i tak zamówiłam sobie kiedyś jedne.. i dosłownie nie byłam w stanie ich znieść na sobie :P dlatego najlepszym wyborem są próbki właśnie aby sprawdzić. Z twoich nie miałam i nie znam nic.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam tak kilka razy na początku mojej przygody z perfumami, więc znam ten ból;).

      Usuń
  9. Od jakiegoś czasu intrygują mnie zapachy The different company, ale nie miałam okazji powąchać ich na sobie. Jestem ciekawa jak sprawdziłyby się
    Zgadzam się z Tobą w kwestii, że różne osoby odbierają różnie zapachy. Dla mnie najlepszym tego przykładem jest Angel Mugler - dla większości osób które znam jest to zapach wybitny, intensywny, intrygujący, a dla mnie to najbardziej płaski i jednowymiarowy zapach - cukru lub waty cukrowej. I o dziwo w składzie Angela są i porzeczki i jaśmin i orchidea, które uwielbiam w perfumach.

    Pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o The Different Company, z chęcią poznałabym kiedyś bananowe Aurore Nomande - dodatkowo kusi mnie rum i cynamon w składzie;).

      Ewelinko, zgadzam się z Twoją opinią odnośnie perfum Angel w wersji edp. Nie wyczuwam na swojej skórze poszczególnych nut - to po prostu zintensyfikowany do granic możliwości zapach waty cukrowej i paczuli:/. I pomyśleć, że przed zmianą formuły był intensywniejszy! :D.

      Pozdrawiam <3.

      Usuń
  10. uwielbiam próbki perfum, bo to taka zapora przed wpakowaniem się w coś męczącego :-D bardzo ciekawe zapachy wybrałaś choć szkoda, że żaden nie skradł serca.. i nosa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetnie to ujęłaś:).
      Też żałuję, że nic z tego testu nie wyszło, ale już szykuję się do kolejnego;).

      Usuń
  11. I dlatego warto testy zaczynać od próbek i na spokojnie w domu, bo w perfumerii to wiadomo;) Zresztą z niszowymi jest jeszcze inaczej, bo trudniej z ich dostępnością...
    Ja lubię na sobie Pure eVe, ładnie się na mnie ułożyły, ale to też były tylko testy, bo własnego flakonu nie mam - nie są to perfumy, po które sięgałabym często, choć byłam nimi zafascynowana przez jakiś czas. Może kiedyś wrócę do tematu, kto wie;)
    Szkoda, że nic nie wybrałaś, ale lista z 100 próbek do testów to niejako niemal pewnik, że coś nowego i bardzo specjalnego (bardzo Twojego)pojawi się u Ciebie, czego serdecznie Ci życzę Iwonko:)
    buziaki***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się Aniu:).
      Ostatnio zajrzałam go Galilu i testując zapachy na blotterze, tak naprawdę niewiele mogłam o nich powiedzieć. Wychodzi na to, że niszowe kompozycje potrzebują więcej czasu na odsłonięcie wszystkiego, co mają w zanadrzu;).

      Trafił mi się tylko jeden wyjątek, który od razu ukazał swoje walory - obłędne Musc Maori (zapach mlecznej czekolady*_*), ale wiem, że Ciebie nim nie zaintryguję, bo jeśli dobrze pamiętam, chyba nie lubisz tej nuty w kosmetykach i perfumach;).

      Zazdroszczę, że tak ładnie układał się na Tobie ten migdał z TDC:).

      Dziękuję! :) Też mam taką nadzieję, bo mam już dość tej zapachowej nudy;).
      Buziaki ♥♥♥.

      Usuń
  12. Oooo Sultan. Skoczyłaś na głęboką wodę:) Co prawda jest jednym z najbardziej znanych Lutków ale ma charakterek. Nie każdemu przypada do gustu. Ja go lubię ale tylko na ręce wąchać od czasu do czasu. Nie potrafiłabym go nosić globalnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda:).
      Testowałam już kilka zapachów utrzymanych w podobnej stylistyce i czułam się w nich naprawdę dobrze, ale Ambre Sultan mnie pokonał - na mojej skórze za bardzo skręca w męską stronę;).
      Dziękuję za ciekawy komentarz:).
      Pozdrawiam serdecznie:).

      Usuń
  13. Iwonko, a masz już za sobą testy zapachów Nasomatto?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aguś, jeszcze nie miałam okazji, ale słyszałam o rewelacyjnym gęstym Black Afgano;). Kiedyś na pewno poznam:).
      A Tobie co się najbardziej spodobało? Chętnie skorzystam z Twojej rady:).

      Usuń
    2. Właśnie Black Afgano <3 Matko, jak to obłędnie pachnie! Iwonko. Jest nieziemski, jak narkotyk!
      Na drugim miejscu podoba mi się Pardon, jest nieco delikatniejsze, ale też ma pazura..
      Dla mnie to perfumy i narkotyki w jednym :)

      Usuń
    3. Sprawdziłam właśnie swój notatnik na Fragrantice i w zakładce ,,do przetestowania" mam go od kilku miesięcy;), ale jakoś zawsze w ostateczności decyduję się na coś innego:).
      Tylko czy można zamówić próbki tego zapachu? Wydaje mi się, że ktoś kiedyś pisał, że można je sprawdzać wyłącznie stacjonarnie:/. Pardon też mógłby mi się spodobać, bo czekoladę w perfumach uwielbiam:). Ostatnio zauroczyły mnie perfumy Musc Maori, które pachną z kolei jak mleczna czekolada ♥♥♥. Nie są może ambitne, ale skutecznie uzależniają;).

      Usuń
  14. Zgadzam się z tym, że niszowe zapachy najlepiej testować sięgając po próbki... Perfumy niszowe często są wielowarstwowe, potrzebują czasu by pokazać przed nami swoje piękno.

    Też poznałam kiedyś taki zapach, który wydawał mi się być cudowny (z nut: orzech laskowy, miód, pralina). Jednakże jego kolońskie podbicie zdecydowanie mocno odrzuciło mnie od tego zapachu. Był to Mechant Loup marki L'artisan Parfumeur :)

    Botrytis mnie zaciekawił - nie znam... Wpisuję na listę zapachów do poznania :)

    Jeśli chodzi o Ambre Sultan... To uważam, że jest to niesamowicie bogaty zapach - piękny, przyprawowy, ale też przełamany odrobiną słodyczy. Doceniam ten zapach - jednakże nie jest on typowo mój. Mam czasem ochotę po niego sięgnąć - ale takie momenty zdarzają się max. dwa razy do roku. To za mało, by mieć flaszeczkę :)

    Jeśli chodzi o Un Bois Vanille... To miła, puchata, fruwająca wanilia... z drzewnym tłem :) Jednak słodycz tego zapachu po jakimś czasie zmęczyła mnie i swój flakon posłałam w świat...

    Tak czytam komentarze i widzę, że spodobała Ci się Datura Noir. Ja również mam słabość do tego zapachu... Może spróbuj zapachów Serge'a Lutensa z kwiatowym podbiciem - A la nuit (jaśmin o potężnej sile rażenia), Fleurs d'Oranger (kwiat pomarańczy... i nie tylko) hihi :) Jeśli nie boisz się goździków i tuberozy... spróbuj Cedre, może Tobie uda się go podziwiać z bliska :) (ja podziwiam z daleka, ciężko do niego podejść, bo zapach ma moc) :)

    Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, przekonałam się o tym kilka razy i wychodzi na to, że nie ma innej opcji jak tylko zamówić próbki i na spokojnie testować w domu, bo w perfumerii nie jestem w stanie praktycznie nic o nich powiedzieć:).

      Twoja recenzja Un Bois Vanille też zrobiła na mnie wrażenie*_*. I mimo że trochę inaczej wyobrażałam sobie te perfumy, to uważam, że warto było je poznać:).

      A tyle dobrego naczytałam się o Mechant Loup. Dzięki wielkie za ostrzeżenie - usuwam z listy na Fragrantice;). Kolońskiego podbicia nie jestem w stanie zaakceptować w połączeniu z wydźwiękiem deserowym.
      Na Ambre Sultan też miałabym ochotę może kilka razy w roku, ale, tak jak piszesz, to zdecydowanie za mało, by kupić flakon.

      Dziękuję za propozycje zapachów do przetestowania. Trochę się boję tych kwiatów w składzie, ale na pewno zaryzykuję ;D.

      Pozdrawiam serdecznie <3.

      Usuń
  15. A, i jeszcze jedno :) Jeśli lubisz maślane zapachy to wypróbuj Biancolatte od Zeromolecole :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam go na liście do przetestowania. To może być mój zapach:).

      Usuń
  16. Jestem zapacholiczką, moje zbiory są duże, ale przyznam, że perfum niszowych nie tykałam. ;) Ciężko je dostać na wyciągnięcie ręki, żeby się z nimi zapoznać. Rozumiem, że tylko internet pozostaje, pomijając niszowe perfumerie, o które niełatwo?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie pewnie wiele razy pisałaś o nich na swoim blogu?:). Zaraz poszukam na nim zapachowych postów;).

      Szkoda, że niszowe perfumy nie są tak łatwo dostępne jak inne, ale w końcu ta kategoria rządzi się swoimi prawami;).
      Ja mam akurat o tyle ułatwione ,,dojście", że mam praktycznie na wyciągnięcie ręki Galilu (Gdańsk) i jeśli jestem akurat w Sopocie, to zawsze zajdę do Perfumerii Styl;). Jednak w obu tych nie ma wszystkich marek, o które mi chodzi, więc najczęściej zamawiam próbki przez internet z innych perfumerii niszowych.
      Kilka marek niszowych można znaleźć też w Sephorze i Douglasie (np. Serge Lutens).

      Usuń
  17. Polecam Black Afgano,o którym ktoś już wspominał wyżej.
    Stary zapach,ale drugiego takiego ze świecą szukać i co najważniejsze nie da się go pomylić z czymś innym.
    Charakterystyczny do granic możliwości!
    I albo się go kocha albo nienawidzi.
    Ten zapach skradł moje serce od pierwszego powąchania <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Oliwia:).
      Dziękuję za rekomendację:).
      Postaram się jak najszybciej poznać ten zapach, zwłaszcza że znalazłam perfumerię, w której można zamówić jego próbki:).
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  18. Ja kupuję w stolicy w perfumerii Missala , ale mają też sklep internetowy.
    Tam ,drogą kupna, można nabyć próbki różnej maści , polecam i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tę perfumerię miałam na myśli;).
      Do niedawna sądziłam, że ten zapach nie jest dostępny w próbkach.

      Usuń