Od roku używam trzech błyszczyków marki Anastasia Beverly Hills, więc czas najwyższy, by podzielić się z Wami opinią na ich temat.
Jak wiecie, jestem fanką tego rodzaju produktów do ust. Zarówno w ofercie katalogowej, drogeryjnej, selektywnej, jak i profesjonalnej można trafić na błyszczyki o znakomitej i kiepskiej jakości. Na bazie własnych doświadczeń uważam jednak, że w wachlarzu produktów ostatnich dwóch wymienionych przeze mnie półek cenowych ryzyko trafienia na słaby produkt jest o wiele niższe. Jeśli chodzi o ABH, wiedziałam, że jedna moich ulubionych marek nie wyprodukowałaby bubli, więc byłam raczej spokojna o ten test;).
Błyszczyki różnią się formułą, ale mają też cechy wspólne. Oto kilka z nich:
Jak wiecie, jestem fanką tego rodzaju produktów do ust. Zarówno w ofercie katalogowej, drogeryjnej, selektywnej, jak i profesjonalnej można trafić na błyszczyki o znakomitej i kiepskiej jakości. Na bazie własnych doświadczeń uważam jednak, że w wachlarzu produktów ostatnich dwóch wymienionych przeze mnie półek cenowych ryzyko trafienia na słaby produkt jest o wiele niższe. Jeśli chodzi o ABH, wiedziałam, że jedna moich ulubionych marek nie wyprodukowałaby bubli, więc byłam raczej spokojna o ten test;).
Błyszczyki różnią się formułą, ale mają też cechy wspólne. Oto kilka z nich:
- każdy z nich bardzo dobrze nawilża usta,
- ich aplikator jest tak wyprofilowany (spłaszczony i wąski obleczony gąbeczką), by precyzyjnie umalować usta,
- mają ciężkie, eleganckie opakowanie.
Poniżej opiszę kolory, wykończenie, stopień krycia, a także ocenię trwałość:
- Sunset Strip - brzoskwiniowy kolor z przepiękną chłodną jasnoróżową poświatą. Ma różowe, pomarańczowe i złote drobinki. Jest transparentny. Z tego błyszczyka byłabym bardzo zadowolona, gdyby był bez drobinek (według mnie jest ich zdecydowanie za dużo, dlatego kojarzy mi się bardziej jako produkt przeznaczony dla nastolatek), mógłby mieć też lepszą trwałość, choć i tak nie jest źle. Jego formuła nieco różni się od pozostałych dwóch, co widać dodatkowo w tym, że np. nieestetycznie schodzi z ust, więc nie planuję powrotu do tego egzemplarza.
- Weekend Barbie - bardzo odważna fuksja z niebieskim i fioletowym blaskiem, który pojawia się po dłuższej chwili od nałożenia (na zdjęciu prezentuje się dość skromnie, ale na żywo to istna petarda;). Ma różowe i fioletowe drobinki. Nie uzyskamy nim pełnego krycia, aczkolwiek oceniłabym je na 85%. Schodzi w ten sposób, że tworzy na ustach długotrwały tint. Błyszczyk wyłącznie dla osób, które czują się swobodnie w ekstrawaganckich kolorach. Ja często rozjaśniam go pomadką Candy Yum Yum z Mac. Spróbuję też innych kombinacji;). Na wersję solo poczekam do lata;). Wtedy, mam wrażenie, wyrazistym makijażom wiele uchodzi;) i nie wyglądają na przerysowane na opalonej twarzy.
- Socialite - kremowy lakier do ust w kolorze chłodnej czerwieni. Nie zawiera drobinek. Jego konsystencja jest gęstsza od pozostałych dwóch błyszczyków, a mimo to czuję na ustach, że jest lekki. Nadaje pełne krycie. Ideał pod każdym względem - odcienia czerwieni, intensywnej pigmentacji, niesamowitej trwałości. To jeden z najlepszych błyszczyków w mojej kolekcji ♥♥♥.
Podsumowując, wiedziałam, że w ogólnym rozrachunku test wypadnie pozytywnie;). Mam teraz ochotę na więcej błyszczyków z tej serii - koniecznie muszę kupić odcienie nude! :)
Pozostałe informacje o kosmetykach:
- pojemność: 4,5 g
- cena: 89 zł
- PAO: 12 miesięcy
- dostępność: drogerie internetowe z kosmetykami profesjonalnymi, perfumeria Sephora (stacjonarnie, online)
Wszystkie są piękne i Ty w każdym pięknie wyglądasz:). Oczywiście do mnie najbardziej przemawia czerwień i róż, ale ta delikatna brzoskwinia też jest śliczna.
OdpowiedzUsuńDziękuję <3.
UsuńRóż i czerwień są prześliczne:)
OdpowiedzUsuńW takim razie podoba nam się to samo;).
UsuńPiękna czerwień ;)
OdpowiedzUsuńZachwyt od pierwszego użycia;D.
UsuńStrip całkiem ładny ale jedyne drobinki które toleruję to te od Guerlain a ten już na ustach do mnie nie mówi :D podoba mi się ten Weekend Barbie i w takich odcieniach czuję sie dobrze no ale ta czerwien dla mnie stworzona ;)
OdpowiedzUsuńJa mam ogromną ochotę na pewną pomadkę od Guerlain, ale muszę się poważnie zastanowić czy dam radę unieść niebieskie drobinki;). Zimą są mało widoczne, ale za chwilę będzie dużo słonecznych dni, więc sama rozumiesz;D.
UsuńPiękne kolorki.
OdpowiedzUsuńTo prawda. Cieliste też są piękne <3.
UsuńPodobasz mi się w każdym odcieniu - każdy kolor podkreśla inną część Ciebie... Widzę Iwonę subtelną i Iwonę roznamiętnioną :)
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie:*.
UsuńKażda z tych odsłon jakże prawdziwa;).
Trzy kolory i trzy kobiety :D Podobnie jak Dominika dostrzega, że każdy z kolorów podkreśla inną część Ciebie, Twojej osobowości :) Nie mogę oczu oderwać od zdjęć :)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że już od chwili gdy wspomniałaś o nich na IG zaczęłam zastanawiać się nad powrotem do mojego ulubieńca z ABH. Zrobiłam porządki z mazidłami do ust i kupiłam :)
Nic się nie ukryje;D.
UsuńRzeczywiście jestem taka, jak na tych zdjęciach, choć mam jeszcze kilka odsłon w zanadrzu;). Dziękuję za każde miłe słowo <3.
Zaciekawiłaś mnie tym ulubieńcem:). Podaj nazwę, pokaż na IG, napisz na blogu;). Krótko mówiąc, nie trzymaj w niewiedzy;).
Ja się przymierzam jeszcze do dwóch jasnych kolorów. Znając siebie, pewnie wezmę w ciemno:).
Nic a nic :DDD
UsuńMój faworyt to Kristen, nic nadzwyczajnego ;) Dla mnie to piękny nudziak na każdą okazję :) Postaram się go pokazać, choć nie wiem na ile mój aparat zadziała :/ Stoję właśnie przed wyborem nowego sprzętu i za dużo opcji :D
Bardzo ładny kolor:).
UsuńKilka lat temu też stałam przed tym trudnym wyborem;). A jak się jeszcze człowiek zagłębi w recenzje aparatów, obiektywów itp. to już totalnie nie wie, co kupić;). Zdecydowałam się w końcu na Nikona 3200 - na potrzeby bloga i do celów prywatnych w zupełności mi wystarczy.
W czerwonym super����
OdpowiedzUsuńDzięki:***
Usuń