Dawno nie pisałam o pielęgnacji, ale zamierzam to zmienić i przynajmniej raz w miesiącu postaram się przemycić to ,,zagadnienie" na blogu;). Owszem, perfumy i kosmetyki kolorowe to bardzo wdzięczny temat i można go eksploatować do woli, aczkolwiek ostatnio zaczęło mi czegoś brakować, dlatego też postanowiłam wprowadzić urozmaicenie. Planuję też pewne uatrakcyjnienie treści dotyczących zapachów, ale o tym innym razem:).
Wracając do rzeczy, efektem moich ostatnich poszukiwań jest odkrycie kilku interesujących kosmetyków m.in. do pielęgnacji twarzy i na pewno za jakiś czas podzielę się z Wami swoimi spostrzeżeniami, natomiast teraz chciałabym się skupić na kosmetyku koreańskiej marki Mizon.
Wracając do rzeczy, efektem moich ostatnich poszukiwań jest odkrycie kilku interesujących kosmetyków m.in. do pielęgnacji twarzy i na pewno za jakiś czas podzielę się z Wami swoimi spostrzeżeniami, natomiast teraz chciałabym się skupić na kosmetyku koreańskiej marki Mizon.
W październikowym poście pielęgnacyjnym zapowiedziałam, że wraz z trzema kosmetykami, które zawierają odmładzające peptydy będę również używać serum Mizon Peptide 500, które zawiera 45% koncentrację tego składnika.
Producent zapewnia:
To energetyzujące serum przeciwzmarszczkowe wypełnia zmarszczki od środka, daje efekt liftingu. Pomaga również zmniejszyć rozszerzone pory. Dodatek adenozyny, kwasu hialuronowego oraz beta-glucanu potęguje działanie peptydów - skóra jest nawilżona i jędrniejsza. Kosmetyk stymuluje syntezę kolagenu oraz elastyny, zapobiegając ich rozpadowi w skórze. Przyspiesza regenerację skóry, chroni skórę przed szkodliwym działaniem wolnych rodników. Nie zawiera parabenów, sztucznych barwników i substancji zapachowych.
To energetyzujące serum przeciwzmarszczkowe wypełnia zmarszczki od środka, daje efekt liftingu. Pomaga również zmniejszyć rozszerzone pory. Dodatek adenozyny, kwasu hialuronowego oraz beta-glucanu potęguje działanie peptydów - skóra jest nawilżona i jędrniejsza. Kosmetyk stymuluje syntezę kolagenu oraz elastyny, zapobiegając ich rozpadowi w skórze. Przyspiesza regenerację skóry, chroni skórę przed szkodliwym działaniem wolnych rodników. Nie zawiera parabenów, sztucznych barwników i substancji zapachowych.
Opinie na temat tego kosmetyku są podzielone: jedni widzą efekty gołym okiem i nie wyobrażają już sobie, by w codziennej pielęgnacji zabrakło tego specyfiku, inni nie dostrzegają poprawy w wyglądzie cery.
Moje wymagania wobec tego serum były bardzo sprecyzowane, ale na pewno nie były wygórowane. Oczekiwałam nawilżenia, zwężenia rozszerzonych porów oraz wygładzenia drobnych zmarszczek - nie nastawiałam się na spektakularne efekty.
Formuła kosmetyku jest wodnisto-żelowa, z łatwością się rozprowadza i dość szybko wchłania, nie pozostawiając na skórze filmu. Tuż po wniknięciu kosmetyku można odczuć delikatne napięcie skóry.
Co uzyskałam? Moje oczekiwania zostały spełnione, choć przyznaję, że spodziewałam się silniejszego nawilżenia. Jeśli chodzi o redukcję zmarszczek, zauważyłam zmniejszenie problemu w okolicy oczu i całkowite zlikwidowanie drobnej linii, która zaczęła mi się tworzyć kilka miesięcy temu pod lewą fałdą nosowo-wargową (była jakby jej przedłużeniem). Serum nie domyka rozszerzonych porów w 100%, aczkolwiek ich widoczność jest nieco zniwelowana.
Najlepsze zostawiłam na koniec:), ponieważ właściwości, o której teraz wspomnę w ogóle się nie spodziewałam mimo że producent o tym zapewniał. Przechodząc do sedna, serum świetnie sobie radzi z regeneracją skóry (w moim przypadku była to intensywna regeneracja). W trakcie stosowania serum wszelkie ślady po niedoskonałościach zostały bardzo szybko zlikwidowane, a cera prezentowała się zdrowo i promiennie.
Jeśli zastanawiacie się nad zakupem Mizon Peptide 500, szczerze polecam. Na pewno wrócę do niego po wakacjach, ponieważ aktualnie zaczęłam testować inne serum po to, by pokazywać Wam jak najwięcej ciekawych kosmetyków:).
Ja należę do tych osób, które w pielęgnacji cenią sobie serum i przy dobrze dobranym produkcie najcześciej widzę efekty. Mniejsze lub większe;) Ostatnio ostro maglowałam stronę mizon;) Miałam ochotę na maskę limonkową, ale sama już nie wiem;) Fajny jest też podobno peeling cytrynowy;) Hmm
OdpowiedzUsuńA jak najczęściej stosujesz ten kosmetyk? Solo czy z kremem? Podobno najlepsze rezultaty są wtedy, gdy nakłada się na to jeszcze jakiś dobry krem:).
UsuńJa mam ochotę na wszystkie ich specyfiki ampułkowe, czyli różnego rodzaju sera.
Peelingu cytrynowego nie widziałam, zaraz sprawdzę:).
Oczywiście, że z kremem:) Serum powinno się stosować pod krem. Choć wiele osób stosuje zamiast:P
UsuńJa nakładałam różnie (czasem solo czasem pod krem), bo z tego, co czytałam producent informuje, że bez kremu też daje radę;).
UsuńDać radę da, ale najczęściej nie ma to jak pod krem. Choć czasami zależy też od konsystencji:) Ja zawsze daję pod krem. Chyba, że się bardzo spieszę to wtedy też tylko serum i tragedii nie ma:D
Usuń:)
UsuńZaskoczyłaś mnie tą recenzją;) Ostatnio rzeczywiście pisałaś o perfumach i makijażu, a tu taka niespodzianka;) Fajnie, że sprawdziło się to serum, zwłaszcza jeśli chodzi o przebarwienia pozapalne:) Wcale nie tak łatwo się ich pozbyć - mnie pomaga w tym temacie Mission Perfection Clarinsa, które stosuję tylko punktowo:)- aktualnie w 3 miejscach:) Moja cera zaczęła się uspokajać:)bo wcześniej to jakoś mi wariowała:)
OdpowiedzUsuńps. szkoda, że nie ma Twojej fotki w makijażu (albo w serum;), bo znowu bym Ci poprawiła humor;) Ale nic to, poczekam:)
Powiem Ci Aniu, że ostatnio bardzo wkręciłam się w temat pielęgnacji i to m.in. za Twoją sprawą:). Tyle fajnych kosmetyków pokazujesz, że i ja zaczęłam poszukiwać:).
UsuńGdybyś zobaczyła moją twarz w serum, to wzbudziłabym tylko przestrach;).
Jesteś niesamowita❤
Dobrej nocy :)
Bardzo się cieszę, ja lubię pielęgnację, więc dużo mam takich wpisów:) Ale ostatnio uczę się robić zdjęcia makijażu więc pewnie teraz będzie trochę i makijażowych wpisów:)
UsuńNa pewno bym się nie przestraszyła, myślę, że bez makijażu też wyglądasz ładnie, bo urodę masz:)
Dzięki Kochana, wzajemnie :)***
Super! :)
UsuńTwoje ostatnie zdjęcie makijażu, w którym pokazałaś róż wyszło bardzo dobrze:). Jestem ciekawa o czym z kolorówki napiszesz w najbliższym czasie:).
Iwonko, dziękuję, to nie jeszcze nie do końca tak jak bym chciała, ale już mogę pokazać niektóre selfie;)
UsuńNapiszę o błyszczyku - wiem, że to coś dla Ciebie, a także o cieniach - też coś dla Ciebie;)
Ja mam prawdziwego bzika m.in. na punkcie błyszczyków, więc takie wpisy to dla mnie gratka;).
UsuńBardzo jestem ciekawa jakby to serum spisało się u mnie. Wiem, że ma kwas hialuronowy wysoko w składzie :) Musi być fajne :) Ja testuję ich krem ze śluzem ślimaka i maseczkę. Właśnie przygotowuję post o nich :) Fajnie, że będzie u Ciebie teraz pielęgnacja, bo chociaż uwielbiam Twój blog, to tego mi brakowało :*
OdpowiedzUsuńDoszłam do wniosku, że pisanie o pielęgnacji raz na kilka miesięcy to zdecydowanie za mało:).
UsuńCzekam na Twój post, bo krem ze śluzem ślimaka jest w kręgu moich zainteresowań:).
A dziś właśnie zerkałam w stronę tego serum :) muszę je wypróbować ;)
OdpowiedzUsuńPolecam:). Jesteś znawczynią azjatyckich kosmetyków, dlatego ciekawi mnie co napiszesz o tym serum:).
UsuńZaciekawiło mnie to serum :)
OdpowiedzUsuńCieszę się Dorotko:). Na pewno warto wypróbować:).
UsuńU mnie jest na odwrót - pielęgnacja na pierwszym miejscu :) Markę vałkuem lubię, właśnie kończę się ślimaczyć, ale o serum pierwszy raz czytam :) Podoba mi się takie działanie, lubię sera!
OdpowiedzUsuńDla mnie pielęgnacja jest bardzo ważna, tylko tak jakoś wyszło, że mało o niej piszę na blogu;). Trzeba to zmienić:).
UsuńTeż lubię sera:).
Ciekawy produkt:) jestem już na etapie poszukiwania pierwszych produktów o działaniu przeciwzmarszczkowym, pod oczami niestety już pojawiają się delikatne znaki czasu. Więc chyba na razie swoją uwagę skieruję na krem lub serum dedykowane dla tej okolicy. Reszta mojej twarzy to niestety problem z rozszerzonymi porami, błyszczeniem i zaskórnikami, toczę więc od czasów nastoletnich nierówną walkę, a końca nie widać. Ale chociaż zmarszczek nie ma :D poza tymi pod oczami.
OdpowiedzUsuńDobrze, że wprowadzasz urozmaicenia ;)
Pod oczy polecam na początek krem z Dermiki z serii Neocollagen (też zawiera peptydy). Rozprawi się z pierwszymi drobnymi zmarszczkami:). A jeśli chodzi o błyszczenie się cery i zaskórniki, próbowałaś może maski oczyszczającej z Sephory?
UsuńCieszę się, że planowane zmiany spotkały się z pozytywnym odbiorem;).
Udanej niedzieli:).
Miałam w planach zakup tego serum, ale jak to w życiu bywa musi poczekać na swoją kolej :-)
OdpowiedzUsuńZnam to z autopsji;).
UsuńOch, ja jestem miłośniczką serum i nie wyobrażam sobie pielęgnacji bez tego rodzaju kosmetyku.
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa działania tego serum, osobiście testowałam krem pod oczy przeciwzmarszczkowy Mizona i byłam średnio zadowolona ale może to dlatego, że mam baaaaardzo wymagającą skórę wokół oczu i nic poza Bobbi Brown sobie z nią nie radzi.
W każdym razie jeśli trafię gdzieś na okazję to z pewnością wypróbuję to serum, nadal jestem w fazie poszukiwań jakiegoś tańszego zamiennika mojego ukochanego serum Estee Lauder, które strasznie rujnuje mój portfel. Kto wie, może akurat ten Mizon się spisze :)
P.S. Baaardzo lubię Cię czytać i w sumie już od dłuższego czasu odwiedzam Twojego bloga ale dotąd byłam raczej "cichym" obserwatorem ;)
Pozdrawiam!
Witaj Karolina:).
UsuńBardzo się cieszę, że się ujawniłaś i tym samym zobaczyłam, że założyłaś jakiś czas temu bloga o perfumach:). Z wielką przyjemnością będę zaglądać i komentować;).
Ja też nie wyobrażam sobie pielęgnacji bez serum. A odnośnie kremu pod oczy, u mnie też większość nie spisywała się jak należy aż trafiłam na Dermikę Neocollagen - nie dość, że wygładził mi zmarszczki, dobrze nawilża, to jeszcze rewelacyjnie współgra z korektorem. O Bobbi Brown słyszałam dużo dobrego. Może kiedyś go wypróbuję.
Pozdrawiam serdecznie:).
Właśnie kupiłam krem z ślimakiem od Mizon i mam nadzieję, że będą ochy i achy :D Jeśli się sprawdzi, pomyślę o tym serum :)
OdpowiedzUsuńTo będę wypatrywać recenzji, bo temat azjatyckich kosmetyków zaczął mnie od jakiegoś czasu ciekawić:). O ile do kolorówki się nie przekonałam, to pielęgnacji dałam szansę i - jak się okazało - słusznie;).
Usuńjuż kiedyś się nim zainteresowałam, teraz po twoim poście wiem, że muszę go mieć!
OdpowiedzUsuńPolecam gorąco i po mam nadzieję, że spełni wszystkie Twoje oczekiwania:).
UsuńPrzekraczam magiczną barierę wieku, w którym chyba najwyższy czas zainteresować się podobnym kosmetykiem.
OdpowiedzUsuńJa tę magiczną barierę już przekroczyłam;).
Usuńz wiekiem doceniłam działanie serum, chyba nie tylko ja, kiedyś taki kosmetyk dla mnie nie istniał haha co do samej marki to ma kilka ciekawych kosmetyków :)
OdpowiedzUsuńDla mnie też serum kiedyś nie istniało, tak jak kremy;). Muszę przyznać, że trochę zaniedbywałam pielęgnację.
UsuńPisz o nich jak najszybciej:).
Marki nie znam zupełnie :) ale kocham sera pod oczy i to również mnie ciekawi :)
OdpowiedzUsuńJa też polubiłam sera i już zrobiłam ich zapas;).
UsuńRaczej to serum mnie nie kusi :) Za to zacieram łapki na serum Antipodes :)
OdpowiedzUsuńNa Antipodes i ja się zamierzam, ale zacznę może coś testować dopiero po wakacjach, bo teraz mam zapas pielęgnacji.
Usuńjestem bardzo ciekawa jego działania, marzy mi się zlikwidowanie wstrętnej zmarszczki przy ustach....
OdpowiedzUsuńJeśli jest drobna to serum sobie poradzi, przy głębszych zmarszczkach chyba nie da rady. Ja stosuję wraz z ksometykami przeciwzmarszczkowymi maski algowe typu peel off i powiem Ci, że można zauważyć zadowalające efekty:).
UsuńKosmetyk bardzo fajnie wygląda i z tego co czytam to też działa, czyli coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńZnaleźć działający kosmetyk to wbrew pozorom nie taka łatwa rzecz:).
UsuńWitam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńNiejednokrotnie słyszałam o świetnym działaniu kremów/serum z peptydami. Raz nawet miałam taki krem pod oczy. Był naprawdę, naprawdę dobry.
Akurat teraz nie mam w planach zakupu kolejnego serum, ale dobrze mieć upatrzone takie fajne na zapas :)
Pozdrawiam cieplutko :)
Peptydy to mój ulubiony składnik w kosmetykach:).
UsuńDziałanie tej substancji jest widoczne gołym okiem:).
Pozdrawiam gorąco:).
Od dawna interesują mnie kosmetyki Mizon, ale nie miałam jeszcze okazji używać żadnego z nich. Myślałam nad kremem, ale podobno nie są to typowe nawilżacze i musiałabym dodatkowo wzbogacić moją pielęgnację, a moja skóra nie lubi, gdy nakładam na nią na raz zbyt wiele kosmetyków. O tym serum nie słyszałam, choć przyznam, że bardzo mnie zaciekawiło. Jeśli pozytywnie działa na skórę potrzebującą regeneracji i z pozostałościami po wypryskach to u mnie mogłoby się dobrze sprawdzić :)
OdpowiedzUsuńMnie właśnie ostatnio bardzo zaciekawiły kosmetyki tej marki i planuję skupić się najpierw na tych ampułkowych, a potem zobaczymy, może zacznę myśleć o ich kremach.
UsuńPozdrawiam:).
U mnie serum do twarzy w pielęgnacji twarzy to podstawa. Kiedys niekoniecznie ale im jestem starsza, to serum obowiązkowo. Pokazane przez Ciebie serum brzmi wyśmienicie, z chęcią je wypróbuję w przyszłości. Fajnie ze o nim napisałaś . Lubię takie perełki :)
OdpowiedzUsuńJustynka, z chęcią przeczytałabym u Ciebie post o ulubionych kosmetykach z tej kategorii:).
UsuńCieszę się:). Będę częściej pisać o takich perełkach;).
czytałam już o tym serum i bardzo mnie zainteresowało..jednak znalazłam jedną negatywną opinię i mój zapał ostygł. A teraz na nowo rozbudziłaś moje zainteresowanie :-)
OdpowiedzUsuńTeż widziałam negatywne opinie, ale powiem Ci, że gdybym miała się tym kierować, to chyba nie miała żadnych kosmetyków, bo przy każdym z nich pojawiają się nieprzychylne recenzje;). Trzeba samemu testować:).
UsuńWidzę że Azjatyckie kosmetyki sa coraz popularniejsze na blogach, fajnie sie sprawdził sporo plusów ma:))
OdpowiedzUsuńOne są popularne od lat, tylko ja mam taki zapłon;), że dopiero teraz skusiłam się na serum;).
UsuńO,nigdy nie miałam kosmetyków tej marki, a uwielbiam stosować rozmaite serum,bo właśnie mają to do siebie, że świetnie regenerują skórę! Kuszą mnie te kosmetyki Mizon. Skin79 jestem już zachwycona, więc pora wypróbować coś od nich ;)
OdpowiedzUsuńWitaj Martuś:).
UsuńTo mój pierwszy kosmetyk z tej firmy i chyba jeszcze na coś się kiedyś skuszę;).
Zawsze jak robiłam zakupy z Korei, zastanawiałam się nad różnymi wersjami serum z Mizona. Mówisz,że jest rzeczywiście dobre? Wiesz, po przeczytaniu tony opinii na temat jego i innych wersji odpuściłam, bo zdania były zbyt podzielone.
OdpowiedzUsuńNa temat każdego kosmetyku są podzielone opinie, dlatego już dawno przestałam się tym kierować:).
UsuńJa nawet przeczytałam, że składniki w tym serum nie mają prawa działać, bo są źle dobrane. Jak widać jest rewelacyjne i na pewno do niego wrócę:).
No widzisz :-) W sumie też kieruję się raczej własnymi odczuciami, ale w kwestii Mizona mam podzielone zdanie- takie 50/50 z własnego doświadczenia, dlatego jednak czasem czytam :-) Myślę, że jednak mu się przyjrzę, skoro Tobie odpowiadało :-)
UsuńMogę je z czystym sumieniem polecić:).
UsuńBardzo interesujący produkt. Obietnice producenta kuszą. Kiedyś używałam serum z peptydami, ale nie zauważyłam żadnych efektów na mojej skórze.
OdpowiedzUsuńMoże to zależy od koncentracji tego składnika i odpowiedniego połączenia z innymi substancjami? Też używałam serum peptydowego z Farmony, ale okazało się totalną porażką.
UsuńBardzo zaintrygowało mniecto serum, ogolnie kosmetyki z peptydami i dzięki Twojej recenzji na pewno go przetestuję :)
OdpowiedzUsuńPolecam Ewelinko. Szczerze mówiąc, ufam wyłącznie kosmetykom z peptydami;).
UsuńMiałam maseczkę nawilżającą Mizon i bardzo dobrze się u mnie sprawdziła. Zagości już u mnie na stałe:)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJa dziś zaszalalam z zamówieniem z mizona :) Między innymi myślałam nad zakupem tego serum, lecz jednak zdecydowałam się na ślimakowe :)
OdpowiedzUsuńSuper:). Co jeszcze zamówiłaś?:)
UsuńTeż pewnie kiedyś przetestuję to serum, ale jestem pewna, że do peptydowego zawsze będę wracać:).
Esencje, krem, maskę i serum jak na razie. Czekam jeszcze na peeling, balsam do demakijażu i krem pod oczy, bo są braki. Zastanawiam się jeszcze nad pianką i tonikiem - wiem sporo tego, ale wszystko mi się kończy na raz :)
UsuńTeż tak mam z kolorówką;). Wszystko kończy mi się w jednym czasie;).
UsuńJeśli zużyjesz serum i krem pod oczy, to z chęcią przeczytam o Twoich wrażeniach:).
Niestety ja nie prowadzę bloga. Ale dam znac jak sie sprawdzaja. Serum już do mnie leci, a co do kremu, to muszę poczekać na nową dostawę :)
UsuńWiem, wiem:). Miałam na myśli, że kiedyś w jednym z komentarzy dasz znać czy te kosmetyki się sprawdziły;).
UsuńMiłego dnia:).
Slyszalam juz ze Peeling maja dobry, gdzie mozna te kosmetyki kupic? 😘
OdpowiedzUsuńTeż słyszałam o tym, że mają świetne peelingi, maseczki i kremy. Trzeba będzie to sprawdzić:).
UsuńSerum kupiłam na stronie Asian Store.