Początek grudnia to doskonały moment, aby wprowadzić na blogu odrobinę świątecznej aury i z pewnością godnie zainicjują ją perfumy korzenne naszej rodzimej niszowe marki perfumeryjnej:).
Wstępnie planowałam umieścić zapachy Piotra Czarneckiego w pewnym przemyślanym zestawieniu tematycznym, natomiast każdy kolejny dzień obcowania z nimi, jak również niezwykle inspirująca historia firmy utwierdziły mnie w przekonaniu, że muszę poświęcić tej sprawie oddzielny wpis:).
Wstępnie planowałam umieścić zapachy Piotra Czarneckiego w pewnym przemyślanym zestawieniu tematycznym, natomiast każdy kolejny dzień obcowania z nimi, jak również niezwykle inspirująca historia firmy utwierdziły mnie w przekonaniu, że muszę poświęcić tej sprawie oddzielny wpis:).
Sukces pana Piotra jest potwierdzeniem tego, iż wielka pasja związana z zapachami połączona z marzeniem o kreowaniu wyrafinowanych pachnideł i ,,ubieraniem" ich we flakony własnego projektu, zespolona z wieloletnim doskonaleniem się w komponowaniu perfum musi w końcu przynieść owoce.
Stworzone w domowym zaciszu zapachy Piotra Czarneckiego (na co dzień pracującego jako instruktor tańca) wzbudzały ogromny zachwyt wśród jego współpracowników, podopiecznych, a także przyjaciół i rodziny. To był właśnie ten moment, w którym twórca był już usatysfakcjonowany aromatami, które wychodziły spod jego ręki i zapewne z radością wysłuchiwał wygłaszanych na każdym kroku pochwał:).
Perfumiarz Piotr Czarnecki na poniższej fotografii znajduje się po lewej stronie:

Zapach, który nosił wówczas nazwę Sensei zagwarantował Czarneckiemu zaproszenie na galę finałową, na której z najznamienitszej dziesiątki miała zostać wybrana najlepsza kompozycja. Perfumiarz był zobligowany wysłać flakon swojego dzieła, toteż trzeba było szybko zaprojektować butelkę dla aromatu, któremu kształt aktualnie nadawały laboratoryjne naczynia;). Finalny projekt możecie zobaczyć na zdjęciu obok - zamysł był taki, by Sensei występował w wersji 3 w 1, czyli w postaci wody toaletowej, wody perfumowanej i ekstraktu. Pozostało tylko nadanie przesyłki do Stanów Zjednoczonych:). I mimo że nie przypadł mu laur zwycięstwa, owo wyróżnienie otworzyło naszemu twórcy wiele drzwi. Dziś jego zapachy dostępne są w perfumeriach niszowych, dzięki czemu możemy dostarczać sobie wybornej uczty dla zmysłów:). I pomyśleć, że zaczęło się od dziecięcych prób mieszania olejków kupionych w sklepie zielarskim i przeprowadzania różnych zapachowych eksperymentów:).
Chciałabym zaprosić Was teraz do przeczytania o moich wrażeniach na temat dwóch wyrafinowanych perfum tej marki i jednocześnie zachęcić do ich przetestowania:
She Shihan - Kto nie skusiłby się na poznanie zapachu, który w recenzjach funkcjonuje na ogół jako wyobrażenie ciasta śliwkowego z kruszonką?:) W rzeczywistości nie jest on tak jednoznaczny, aczkolwiek skojarzenie z wypiekami jest w jakimś stopniu uzasadnione. Na mojej skórze She Shihan jest przede wszystkim mocno sensualnym i zawiesistym odzwierciedleniem łagodnego owocowego orientu w najszlachetniejszym wydaniu. Nie da się rozmontować tego zapachu na poszczególne składniki i przedstawić go wedle schematu nut głowy, serca i bazy. Za każdym razem zaskakuje i oczarowuje odsłonami. Wydaje mi się jednak, że najtrafniejszym opisem byłaby wizja śliwek w czekoladzie z rumem połączonych z aromatem ciężkiej gęstej róży na pudrowej chmurze. Czasem rzeczywiście pojawia się skojarzenie z wypiekami, ale żądna uwagi róża nie pozwala na długo przylgnąć do tej myśli;). Zapach jest słodki, choć uważam, że nie zbliża się do tej ryzykownej granicy, za którą już tylko przytłaczająco ulepna zgroza;). Ten zapach jest jednym z moich największych odkryć tego roku♥.
Shihan - skład tych perfum nie zachęcił mnie do zamówienia próbki. Z góry założyłam, że mogłyby być uciążliwe za sprawą przesadzonej ilości piekących przypraw. Zmieniłam zdanie, gdy któryś raz trafiłam na wzmiankę o tym, iż jest w nich wyczuwalne pewne cukiernicze ogniwo, które kojarzy się ze świeżo upieczonym piernikiem - wówczas wszelkie obawy zostały rozwiane;). Tuż po spryskaniu nimi skóry przyszła mi na myśl rozgrzewająca kawa piernikowa, której aromat przeplata się z pylistym kakao, po czym miałam wrażenie jakby ktoś podstawił mi pod nos przyprawę do piernika, czyli aromatyczną mieszankę cynamonu, imbiru, goździków, gałki muszkatołowej i kardamonu. W Shihan role dynamicznie się zmieniają, dlatego już za chwilę na pierwszy plan przenika sugestywna woń korzennej herbaty, czasem grzanego wina z goździkami, cynamonem i suszonymi jabłkami - ten aromat będzie się pojawiał już do samego końca, natomiast zostanie wzbogacony o skórzano-śliwkowe tło okraszone wstawkami świeżego tytoniu. Warto też wspomnieć, że na świeżym powietrzu w chłodne dni pachnie nieco wyniośle, ponieważ na pierwszy plan wysuwają się przyprawy korzenne i wtedy właśnie nabiera półwytrawnego oblicza, w zamkniętych pomieszczeniach pięknie dominują i przeplatają się ze sobą różne gourmandowe akcenty w idealnie wyważonej proporcji. Zapach bardzo zaskoczył mnie tym, że jest taki ,,temperamentny" i wielopłaszczyznowy.
Dodatkowe informacje o perfumach:
- parametry użytkowe - trwałość do siedmiu godzin, projekcja dobra
- przeznaczenie - raczej okazje nieformalne; zarówno na dzień, jak i na wieczór; szczególnie polecam na okres jesienno-zimowy
- dostępność - perfumerie niszowe
- cena - każdy z nich można otrzymać w cenie 380 zł za 100 ml
https://www.fragrantica.pl/perfumy/Piotr-Czarnecki/She-Shihan-She-Sensei--26832.html
https://www.fragrantica.pl/perfumy/Piotr-Czarnecki/Shihan-Sensei--25964.html
https://www.fragrantica.pl/wiesci/SENSEI-wywiad-z-Piotrem-Czarneckim-866.html
Uwielbiam oba zapachy i przyznam, że z ogromną przyjemnością sięgam po nie przez cały rok. Na tyle, że mam zdublowane flakony :D plus "trójkę" w której jest ekstrakt <3
OdpowiedzUsuńCzuję, że mój nos zaakceptowałby je wyłącznie w okresie jesienno-zimowym, choć nic już mnie nie zdziwi po tym jak okazało się, że Sensuous edp od EL o wiele lepiej układa się na mnie latem, odsłaniając wówczas wyłącznie łagodną bursztynowo-miodową słodycz:).
UsuńZazdroszczę tej ,,trójki" w zbiorze *_*.
Mam She na liście tylko musi jeszcze chwilkę poczekać na swoją kolej :-)
OdpowiedzUsuńCudowny zapach♥.
UsuńŻyczę, by jak najszybciej znalazł się w Twoich rękach;).
Nie wiedziałam, że taka marka w ogóle istnieje.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa.
Nie jestem specjalistką jeśli chodzi o tego typu marki niszowe.
Pozdrowionka niedzielne :)
Cieszę się, że marka Cię zainteresowała:).
UsuńPozdrawiam:).
Przepiękne zapachy. :) Jeszcze mam gdzieś parę kropelek tego "potrójnego" Sensei.
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze tyle czasu zwlekałam z poznaniem tych perfum;).
UsuńW końcu się udało;).
O perfumach Pana Piotra Czarneckiego słyszałam, ale nie miałam okazji przetestować ich. Twój opis sugeruje, że to na pewno ciekawe, intrygujące i zaskakujące perfumowe propozycje. Zapachy dla koneserów:).
OdpowiedzUsuńJestem ich ciekawa po Twojej recenzji, choć intuicyjnie czuję, że sama raczej bym się w nich nie widziała. Ale czasem tak się może wydawać, a rzeczywistość potem zaskakuje;).
Mnie się wydaje, że Shihan mógłby zrobić na Tobie wrażenie, bo wiem, że lubisz różne odsłony róży, a w tym zapachu dość mocno zaznacza swoją obecność:).
UsuńO proszę, czyli jednak są szanse;)i to wcale nie małe, jeśli te róże są takie wyraźne. Oczywiście ich towarzystwo (inne nuty zapachowe)też ma duże znaczenie, ale z pewnością testy by były konieczne:).
UsuńWkradł się w mój komentarz błąd i oczywiście miałam na myśli She Shihan;).
UsuńJeśli kiedyś dotrzesz do tego zapachu, z chęcią poznam Twoją opinię:).
Możliwe, że dotrę i jeśli tak się stanie to na pewno dam Ci znać Iwonko i z chęcią wrócę do Twojego opisu i wrażeń:). Dobrej nocy:)***
UsuńUdanego wieczoru Aniu♥.
UsuńDla mnie to kompletna nowość. Marki kompletnie nie znam tym bardziej zapachów :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNie znam tego Pana, ale już go lubię :-) Podziwiam osoby tworzące perfumy i czujące każdy element składowy zapachu.
OdpowiedzUsuńChyba muszę je powąchać. Muszę :D
Serdecznie zachęcam do poznania tych perfum! :)
UsuńSą niesamowite:).
Ciekawe... :) I Polskie :D
OdpowiedzUsuńCoraz częściej sięgam do oferty polskich marek:).
UsuńMamy genialne kosmetyki i perfumy (inną równie doskonałą polską marką perfumeryjną jest Tabacora Parfums - kiedyś o niej pisałam;)).
Nie znałam tej marki, ale kocham jadalne zapachy, więc czuję się zainteresowana ;)
OdpowiedzUsuńSuper! :) Wychodzi na to, że idealnie wpisałam się z tymi propozycjami w Twoje upodobania:). Zachęcam do przetestowania obu zapachów:).
UsuńOgromny szacun i wyrazy uznania dla Twórcy. Za odwagę w realizacji swoich marzeń. Nie każdy umie sobie na to pozwolić.
OdpowiedzUsuńCynamon i goździki, to nie są moje zapachowe klimaty, ale She Shihan opisałaś w taki sposób, że wyobrażam go sobie jako zdecydowanie mój zapach. Kocham zapachy sensualne i zawiesiste, a orient po wakacjach w Dubaju jest mi jeszcze bardziej bliski <3
Martuś, uważam, że She Shinan mógłby ująć Cię swoim urokiem:).
UsuńWłaściwie to jestem tego pewna;).
Widziałam Twój nabytek z Dubaju. O ile dobrze pamiętam, to była m.in. jedna z wersji EAUDEMOISELLE DE GIVENCHY?. Nie miałam jeszcze okazji jej przetestować. Pewnie zapach jest rewelacyjny*_*.
Taaak. poleciła mi go Pani w Sephorze gdy spytałam o zapachy, które są limitowane na Bliski Wschód i nie dostanę ich w Europie. Wskazała na Givenchy właśnie. Nie kupiłam od razu, ale odważyłam się spryskać nim sukienkę i szyję, by mieć możliwość najlepszego z nimi zapoznania. Przepadłam i nie mogłam przestać się wąchać. Tam te zapachy nabierają podwójnej magii i są tak spójne z otoczeniem, że nie da się nosić nic innego.
UsuńSprawdziłam skład tego zapachu. Bardzo lubię paczulę *_*.
UsuńMimo że na pierwszy rzut oka takie orientalne kompozycje mogą wydawać się ciężkie, to wiem, że są one tak stworzone, by w upalne dni wybijały się świeższe nuty. Nie ma więc ryzyka przytłoczenia:).
Ja też kocham paczulę! <3
UsuńPowiem Ci, że byłam w szoku jak idealnie te zapachy pasowały tym ponad 30 st. upałom. Byłam w szoku, bo dla mnie to były zawsze typowo jesienne i zimowe zapachy. Nigdy bym nie przypuszczała, że cięższe, orientalne nuty można nosić latem :)
Piękna historia ;) To świetny dowód na to, że warto pójść za tym co się kocha, by zaryzykować i wyjść do ludzi ze swoją pasją ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda, dlatego musiałam poświęcić jej wpis na blogu:).
UsuńTy to potrafisz zaskoczyć. Nie znam totalnie!
OdpowiedzUsuńStaram się;D.
UsuńPo twoim opisie jestem ogromnie ciekawa tych zapachów. Czuję, że She Shihan mógłby mi podpasować. :)
OdpowiedzUsuńShe Shihan jest arcydziełem♥ i nie jest to przesadzone stwierdzenie:).
UsuńPierwsze myśl - nie będą dla mnie, ale opis mnie zaintrygował... Ostatnio zaopatrzyłam się w swoją wisienkę na torcie (niszówka), więc wszystko inne musi poczekać, nie mniej jednak wpisuję na listę do spróbowania :-) Dziękuję Ci, że piszesz o niszówkach i za to, że dzięki Tobie znalazłam swój idealny zapach :-) Stałaś się inspiracją i drogowskazem a reszta przyszła po poszukiwaniu - dziękuję :-*
OdpowiedzUsuńNie wiem jak dziękować za tyle pięknych i motywujących słów♥♥♥:).
UsuńPo części już to zrobiłam na Twoim blogu, a tutaj napiszę tylko, że cieszę się niezmiernie, że po drugiej stronie jest ktoś, kto uznaje moje przemyślenia na temat perfum za inspirujące i jest mi bardzo miło, że stanowią one wstęp do własnych zapachowych poszukiwań.
Pamiętam, że byłaś pod wrażeniem perfum Memo Paris:). Czyżby właśnie trafiły w Twoje ręce, a może zdecydowałaś się na coś innego?:)
Jeśli chodzi o Piotra Czarneckiego, obstawiam, że oba zapachy mogłyby zyskać Twoje uznanie:).
Nie masz za co dziękować, to czysta prawda :-) Po prostu inspirujesz :-)
UsuńOwszem, zgadłaś, zostałam właścicielką perfum Memo Paris, właśnie dzięki Twoim podpowiedziom :-) Aczkolwiek zmotywowałaś mnie wystarczająco by zacząć szersze poszukiwania i mam na oku już małe co nieco ;-)
Muszę je powąchać, koniecznie :-)
Nie mogę się doczekać Twoich wrażeń po przetestowaniu tych perfum:). Będzie mi miło, jeśli dasz kiedyś znać czy Ci się spodobały:).
UsuńNie słyszałam nigdy o tych perfumach,a szkoda bo zapowiadają się bardzo interesująco! Chętnie bym je wszystkie powąchała! :)
OdpowiedzUsuńDołączam do obserwatorów, będę chętnie wracać na Twój blog :)
Bardzo mi miło:).
UsuńJa też z przyjemnością dołączyłam do obserwatorów Twojego bloga:).
Nigdy wcześniej nie słyszałam o takich zapachach, bardzo ciekawa propozycja.
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że zainteresowałaś mnie tymi perfumami :)
OdpowiedzUsuń