Jeżeli zastanawiacie się, czy w przedziale cenowym 40-60 zł można kupić podkład, który byłby porównywalny z jakością wysokopółkową, podpowiadam, że w ofercie L'Oreal znajduje się taki ideał i jest nim podkład Infaillible 24h Fresh Wear.
Moje poszukiwania trwały bardzo długo. W ciągu roku dokładnie przetestowałam dla Was trzy hity blogosfery: jeden z nich był zbyt ciężki, ściągał skórę i przesuszał (jest już podobno wycofywany, więc nie będę o nim pisać), drugi to nic innego jak brokatowa katastrofa, z kolei w Internecie ciągle czytam, że przepięknie rozświetla... (jemu z kolei wydzielę trochę miejsca na blogu;)) oraz dzisiejszy bohater, który sprostał wszystkim moim wymaganiom.
Zdecydowałam się na kolor 200 Golden Sand, który wybrałam pod kątem wiosenno-letniej opalenizny;). Jest utrzymany w ciepłej tonacji i - co może być dla wielu osób istotną informacją - nie przesadzono tu z żółtym pigmentem, dzięki czemu nie wygląda sztucznie.
Nakładałam go pędzlem i gąbką; miałam okazję używać go w różnych warunkach atmosferycznych; sięgałam po niego, kiedy moja cera była zarówno w lepszym, jak i gorszym stanie. Mając na uwadze powyższe aspekty, nie mam żadnych wątpliwości, by stwierdzić, że aktualnie jest to mój ulubiony podkład. Nie znam nic lepszego od ani w ofercie drogeryjnej, ani selektywnej. Jeśli to się kiedyś zmieni, na pewno dam Wam znać:).
Co sprawiło, że stał się moim numerem 1?
Co sprawiło, że stał się moim numerem 1?
- bardzo ładnie wtapia się w skórę, nie osadza się na niej, jest niewidoczny, nakłada się na skórę cienką warstwą (grubą warstwę tworzyły m.in. podkłady: L'Oreal True Match i Collistar Even Finish Foundation+Primer 24 Perfect Skin);
- rozprowadza się bezproblemowo (nie zastyga zbyt szybko, nie smuży, nie tworzy plam oraz prześwitów);
- łatwo rozcierają się na nim inne produkty do makijażu: róż, puder brązujący, rozświetlacz;
- ma satynowe wykończenie z subtelnym efektem ,,glow", który pojawia się po kilku godzinach. Ten zdrowy blask utrzymuje się na takim samym poziomie intensywności do końca dnia;
- im dłużej leży na skórze, tym lepiej wygląda. Zwykle jest na odwrót;);
- przetestowałam go w wyższych temperaturach i byłam pod ogromnym wrażeniem, gdy zobaczyłam, że nadal wygląda świeżo;
- zapewnia krycie na poziomie średnim;
- może nie wygładza optycznie skóry tak jak potrafi to mistrz Givenchy, Teint Couture;), ale i tak jestem zadowolona z efektów;
- nie oksyduje, aczkolwiek zaznaczę tylko, że niektóre recenzje wskazywały, że ciemnieje podczas zastygania. Ja tego u siebie nie zauważyłam, więc nie będę kupować o wiele jaśniejszego odcienia;);
- to świetny wybór na co dzień, bo choć jest długotrwały, ma lekką formułę, która nie obciąża skóry i nie przesusza.
Nie widzę żadnych wad tego kosmetyku (z technicznych aspektów - pompka mogłaby działać sprawniej;)), a podsumowaniem tego wpisu niech będzie to, że nie wrócę już do swoich dotychczasowych ulubieńców drogeryjnych i już za chwilę zamówię kolejne sztuki na okres jesienno-zimowy:). W związku z tym, że podkład Infaillible 24h Fresh Wear występuje w dość szerokim wachlarzu kolorystycznym, nie będzie problemu z wyborem odpowiedniego odcienia. Polecam serdecznie❤️.
Pozostałe informacje o kosmetyku:
- cena - od ok. 40 zł w sieci (w cenę wliczyłam koszt wysyłki) do 67 zł w drogeriach stacjonarnych
- dostępność - drogerie internetowe, drogerie stacjonarne
- pojemność - 30 ml
- PAO - 12 miesięcy
- miejsce produkcji - Francja
Ja znam wersję poprzednią czyli 24 h:) I ona była super. Bardzo jestem ciekawa jak u mnie sprawdzi się kiedyś Fresh Wear. Na Tobie wygląda pięknie:). Jeśli chodzi o wyższą półkę to ja mam aktualnie Lancome Teint Idole Ultra Wear i jest boski. Kocham ten podkład i cenię markę za jej podkłady od zawsze. Ale to też koncern L'oreal - tak więc im daje nr 1 w kategorii najlepsze podkłady;).
OdpowiedzUsuńJa z kolei nie mogę porównać obu wersji, bo poprzedniej nie miałam,
Usuńale skoro ten podkład jest świetny, to chyba nie ma czego żałować;).
Dziękuję <3.
On mi właśnie przypomina jakość Lancome i YSL, a ta druga marka też należy do koncernu L'Oreal;).
W takim razie muszę w końcu go wypróbować - raz już się nawet przymierzałam do zakupu, ale było zbyt mało odcieni stacjonarnie i nie potrafiłam nic dobrać ;)
OdpowiedzUsuńStacjonarnie widziałam tylko te ciemniejsze: od 140 do 250. Ja dobrałam przez Internet.
UsuńWidziałaś może to zdjęcie z rękami, na których zademonstrowano 32 odcienie? Wydaje mi się, że są bardzo dobrze oddane i chyba nie da się nie trafić z kolorem;).
Pamiętam, że jak kiedyś szukałam odcieni w google, to była tylko amerykańska numeracja, która nie pokrywała się z polską :P
UsuńTeż trafiłam na tę amerykańską numerację. Wcześniej nie grało mi za bardzo to, że jedna dziewczyna z jasną karnacją używa podkładu w kolorze 420, 425 i 445:).
UsuńDobrze wiedzieć, że są w naszych drogeriach takie dobre podkłady :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że do tej pory omijałam podkłady tej marki, ale ten mnie zaciekawił bardzo. Wielkim plusem jest również spora gama kolorystyczna, więc może w końcu nie będę miała problemu z doborem odpowiedniego odcienia :D
Są, są;).
UsuńMam dobre zdanie o podkładach L'Oreal (znam też te niedostępne w Polsce;)). Nie używałam tylko matujących w tubkach i sticku.
Gama kolorystyczna jest imponująca, więc myślę, że uda się wybrać odpowiedni odcień:).
Uwielbiam linie Infaillible. Mialam kiedyś próbkę podkładu i był bardzo dobry. Co prawda moja cera nie wymaga etapu z podkładem, więc pomijam go, ale za to używam wiernie od paru już lat pudru z tej serii i korektora pod oczy. Moje "must have", do których zawsze regularnie wracam.
OdpowiedzUsuńMuszę się przyjrzeć całej tej serii - być może odkryję kolejne hity;).
Usuńnie miałam go ;) ostatnio w ogóle nie używam podkładu, a jak już to krem CC :)
OdpowiedzUsuńJeśli będziesz miała kiedyś ochotę na porządny podkład, pamiętaj, że Infaillible jest rewelacyjny <3;).
UsuńNajlepszy podkład drogeryjny, jaki miałam.
OdpowiedzUsuńWart swojej ceny!